Rozdział 35

287 13 3
                                    

Danielem targały ogromne emocje i to  już od kilku dni, jednakże największe budził w nim człowiek siedzący przed nim. Siedział i słuchał historii przez niego snutej. Historii która miała swój początek i koniec lata temu. Zakończonej śmiercią a jednak żywej dla pozostalych. Historii Teo i Rafaela. Nauczyciela i ucznia. Wrogów a jednak przyjaciół. Historię pewnej najmniej oczekiwanej przez wszystkich miłości.

Daniel czujnym wzrokiem obserwował Rafaela. Jego każdy najmniejszy ruch, gest i wypływające emocje. Szukał choć cienia fałszu. Szukał kłamstw w tym co mu opowiadał. Szukal czegokolwiek by historia która mu opowiadał była nieprawdziwa. Nie znalazł jednak niczego takiego. Czuł całym sobą że każde , kazdusienkie wypowiedziane słowo jest najczystszą prawdą. Prawda niezwykle okrutną i rozrywającą duszę. Okrutna nie tylko ze względu na jego Ojca ale także na Alfę którego kochał. To jakie życie prowadził Rafael przed pojawieniem się Teo było dla niego nie do pomyślenia. On sam miał kochających rodziców. Nie wiedział wtedy czym to szczęście w którym żył bylo okupione ale miał szczęśliwe dzieciństwo tego się wyprzeć nie mógł. A Rafael miał no właśnie. Nie miał z tego nic. Więc pojawienie się jego taty w życiu czarnowłosego Alfy było jak cud. Sam też tak to widział. Dlatego stokroć uderzyło go jak bardzo Rafael musiał kochać Teo. Choć sam potrzebował oparcia bezwiednie chciał je okazać swojej Alfie. Choćby tylko przez niewinny delikatny dotyk. Im więcej słuchał tym bardziej jego serce było łamane. To co doświadczył jego Ojciec przed śmiercią było dla Daniela niewyobrażalnym bólem. Czuł żal ,złość. Choć złością tego nazwać nie można czuł wściekłość jakiej chyba jeszcze nigdy nie czuł. Gdyby nie to za Rafael zabił tamtych ludzi on sam by ich odszukał i chyba by zabił w najbardziej bolesny sposób jaki by mógł. Każda komórka jego ciała krzyczała wręcz z bólu i rozpaczy. Jego dusza została zraniona w nienaprawialny sposob. Potrzebował pocieszenia a tylko Alfa która siedziała naprzeciwko niego była w stanie mu ją dać. Ciało ruszyło się samo.

Wtulił się w niego. Wtulił w przeznaczonego. Ich Ciała pasowały do siebie idealnie . Feromony wyciszone wcześniej farmakologia i tak się że sobą mieszały. Płakał tak że ledwo widział na oczy tak samo jak Rafael. Słuchał końca i pocałował go. Tym pocałunkiem chciał mu przekazać wszystko to co było w nim a także zapewnienie, że wszystko będzie między nimi dobrze. Że teraźniejszość i przyszłość będzie ich czasam. Ich jako Alfy i Omegi. Będą jednym ciałem i duszą. Tak jak wybrał ich los i przeznaczenie.

Jednak ta chwila została brutalnie przez kogoś przerwana. Czarnowłosy chłopak wpadł do pomieszczenia krzycząc i dysząc z początku do Daniela nie docierały słowa które wypowiadał tamten. Jednak szybko obrzytomnial. Ojciec Rafaela wie o Davidzie. Przerażenie przeszło przez niego niczym prąd elektryczny. Kątem oka zauważył Arcziego który wpadł do pomieszczenia i złapał tamta omegę.

Widział jak Rafael robi się blady jak papier. To nie wróżyło nic dobrego.
- Gdzie jest David?

Wkurwienie przemieszane z przerażeniem dało o sobie znać przez drżenie w głosie Daniela.

- Na mieście... Pojechał na lody...

Wstał szybko z kolan Rafaela. Całą swoją uwagę skupił teraz na blondynie przed nim.

- Arczibald kto z nim jest. Ile ludzi. Gdzie są dokładnie. Rano to ogarniales mów.- powiedział ostrzej niż zamierzał.

- Gerald i jego 5 ludzi. Twoja matka i David. Wcześniej wysłano kogoś kto miał skontrolować miejsce i nie rzucać się przy tym w oczy. Lodziarnia jest oddalona jakiś kilometr od przedszkola do którego ma uczęszczać. Nazywa się Lodowe królestwo. Mieli tam być na 16. Gerald ma przy sobie cały arsenał i broń biała. W razie jakichkolwiek problemów miał się ze mną kontaktować w trybie natychmiastowym oraz zaalarmować ludzi którzy byli w pogotowiu w posiadłości. Nie dostałem żadnej informacji z jego strony. Mieli jechać tylko na lody a później bezpośrednio z powrotem do domu. - mówił jak przystało na wszyszkolonego Alfę. Fakty które były w tym momencie najpotrzebniejsze były przekazane szybko i konkretnie. Mimo że mówił i skupiał się na tym to cały czas ściskał w ramionach czarnowłosa Omegę. Gdy ten w międzyczasie lekko się poruszył przycisnął go do swojej piersi jeszcze bardziej. Miał ochotę warczeć. Tylko nie wiedział dlaczego. Co spowodowało jego zachowanie. Gdy tu wszedł widział Daniela w ramionach Alfy ale to nie było to... Tych uczuć nie powodował Daniel i jego Alfa. To nie było to ponieważ Arczi mimo że wyznał prawdę o swoich uczuciach w głębi duszy wiedział.... Wiedział że nigdy nie będzie miał szansy choć mała iskierka gdzieś tam się tliła... Ale po tym jak usłyszał rozmowę bialowlosego z matką ta iskierka zgasła... A ten pogodził się z uczuciowa porażka. Będzie kochał Daniela zawsze i zawsze będzie obok.  To się nigdy nie zmieni. Ale teraz co z nim było nie tak? Czy to niepokój o Davida sprawiał że jego ciało było tak napięte jak do ataku? Tak to na pewno to. Strach o Davida musiał nim kierować.

Życie Omegi ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz