Rozdział 27

236 10 8
                                    

Rafael nawet nie próbował zobaczyć się ze swoją rodziną na lotnisku. Zbyt wiele uwagi zwróciłoby jego pojawienie się. Wiedział, tak samo jak jego ojciec że Seraph zwołało konferencje prasową. Podejrzewał że jest to główny powód wezwania go do gabinetu Michaela. Natalia bez słowa wprowadziła go do sanktuarium rozpusty sadystycznej Alfy. Rafael niby przywykł do wyglądu tego wnętrza ale w dalszym ciągu robiło mu się niedobrze.

Michael zmienił je przez te lata. Bardziej niż gabinet przypominał pokój zabaw sado- maso. Współczuł każdej Omedze która tu trafiła bo nigdy nie było wiadomo czy wyjdzie z tad żywa. Podziwiał tych ludzi którzy faktycznie przybywali tu w interesach że mieli odwagę tu przebywać. Czasami wręcz musieli poczekać aż kogoś skończy pieprzyć, ale zdarzało się że sami korzystali z tych wszystkich "urządzeń".

Rafael nienawidził nazywac go Ojcem jednakże co miał zrobić w jego żyłach płynęła krew tego sadysty.

- Witaj Ojcze. Czemu mnie wezwałeś.

Ten nic nie powiedział przyglądał się synowi spod przymkniętych powiek. Młody Alfa czuł się niesfojo. Zawsze miał wrażenie że ojciec czyta z niego jak z otwartej książki.

- Matka mówiła że dalej nie wybrałeś Omegii. Zaczyna mi jęczeć, co mnie powoli zaczyna wkurwiac. Pozbył bym się jej ale ta jej rodzinami jest mi potrzebna.... A ty co masz coś nie tak z kutasem? Czemu dla świętego spokoju nie zrobisz komuś bachora, uspokoi to ją. A jak ci bachor nie będzie pasował to zrobisz nowego. Wybierz jakas Omegę która nie będzie Ci zawadzała i po problemie. Przecież później możesz znaleźć taką która wspomoże twoje interesy.- wzruszył ramionami.

Tak Rafael miał kiedyś starszego brata, ale... Nie pasował Ojcu bo był zbyt podobny do matki. Było zbyt duże prawdopodobieństwo że będzie Omegą. Gdy go porwno by dopiec Ojcu, ten nie zrobił nic... Kilka tygodni później jego okaleczone ciałko wyłowiono z zatoki... Pamiętał też słowa matki że " może to i lepiej skoro i tak miałby być Omegą w tej rodzinie"... Jest tak wiele rzeczy których nie potrafi im wybaczyć. Kolejny raz był wdzięczny swojemu nauczycielowi że pojawił się w jego życiu. Że nauczył go jak być człowiekiem a nie czymś na podobieństwo swoich rodzicieli.

- Przyjdzie na to czas...- usiadł na sofie w tym samym miejscu co zawsze. Brzydził się , choć wiedział że co noc , wszystko jest dokładnie sprzątane.

- A ta twoja suczka co trzymasz ja w domu? Z tego co wiem całkiem dobre zaplecze ma. Kilku poważnych wojskowych ma za plecami. To też byłoby przydatne....- stukał palcami po biurku.

Acha czyli sprawdził wszystkich... Wiedział o co tu chodzi. Kolejne nielegalne interesy. Pewnie broń lub przemyt. W końcu Ojciec Patricka jest generałem a bracia są porozrzucani po różnych stanowiskach. Dla kogoś kto umiałby to dobrze pokierować to jak wygrana w loterii.

- Hmmm. Zastanowię się...
- Tylko zastanawiaj się szybciej bo ...
- Tak , tak Matka - przerwał zniecierpliwiony czym zaskoczył strszego.
- Haha czyli moja dziecinka zaczyna pokazywać jawnie pazurki. Już nie chcesz mnie tylko skrycie wykończyć jak tchórz?

- O czym Ty Ojcze mówisz?- ale wiedział dokładnie O czym mówi Michael. Każdy znam tą historię jak alfa wszedł do gabinetu swojego ojca pożegnał się i strzelił mi prosto między oczy. Było to jeszcze przed narodzinami Rafaela.

- Hahaha ja przynajmniej nie pierdolilem się tak w podchody jak ty synek. Ale chcesz się bawić z Tatusiem to się pozbawimy.- zadzwonił i weszła Natalia. - kawkę kochaniutka byś zrobiła tacie i braciszkowi.

Skinęła głowa i wyszła. Po chwili wróciła z kawa, postawiła ja przed Alfa i udała się do biurka. Michael uśmiechnął się promiennie co nie zwiastowało niczego dobrego. Kobieta delikatnie zbladła.

Życie Omegi ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz