Rozdział 7 Rozmowy cz3

539 36 1
                                    

Nastała cisza. Cisza tak przejmująca że można  było usłyszeć tylko przelatująca gdzieś w pokoju muchę oraz łzy uderzające o koszulkę Omegi. Nie potrafił on spojrzeć na Arcziego. Chciał ale nie potrafił. Zacisnął powieki i skulił się jeszcze bardziej jakby miał się schować sam w sobie.
Nagle poczuł dłoń na swoim policzku i próbę uniesienia jego twarzy. Opierał się. Przerażenie wręcz obezwladnilo go. Alfa podjął kolejną próbę uniesienia podbródka ale tym razem przerwał ciszę i rzekł cicho
- Daniel spojrz na mnie...
Chłopak podniósł głowę ale oczu nie otworzył. Arczi powoli zaczął ocierać łzy Omedze.
- Ej otwórz oczy. Nie bój się nie skrzywdzę Cię. Troszkę się zdziwiłem ale jak już nie raz mówiłem że jesteś kimś ważnym w moim życiu i to się nie zmieni. - pogłaskał go delikatnie po policzku- Ech... -westchnal Alfa i krzyknął- Danielu Santi otwórz te swoje fioletowe patrzały i spójrz na swego brata, druha, towarzysza niedoli życiowej , co prawda zajebiście przystojnego, cudownego, anielskiego wręcz faceta, no nie odmówisz sobie chyba tego widoku!
Daniel zaczął się śmiać przez łzy a Arczi nie długo myśląc zaczął go jeszcze łaskotać.
- oj dość , dość hahaha jak ja .... Hahaha mam na cie.. ciebie kretynie .hahaha spojrzeć jak mnie hahaha ła.. łaskoczesz...
- Już Ci lepiej kwiatuszki?- przestał go łaskotać i czekał na realcje. Chłopak w końcu spojrzał na swojego przyjaciela. Zobaczył że nie musi się martwić o nic. Został zaakceptowany taki jaki jest. Arczi jak zawsze stroił głupie miny.
- Bałem się... Bałem się że ... Jest mi nawet ciężko cokolwiek powiedzieć...
-To nie mów. Nie gdybaj. Nic się nie zmieni. Znamy się już tyle lat. Jak już mówiłem jesteś moim brałem z innych rodziców. Hahaha Jesteśmy mentalnym rodzeństwem.- wyszczerzyl te swoje idealne zęby.
- Czyli mówisz jesteś Omegą. To czekaj , czekaj możesz kiedyś być seksi mamuśka . Uła chce to zobaczyć. No na bank chce to zobaczyć. Będziemy rodzina mentalna już na zawsze a ja kiedys będę zajebistym wujkiem. Najlepszy wujek na świecie i do tego najprzystojniejszy.
- Chyba śnisz nie będziesz miał dostępu do moich dzieci jeszcze im namieszasz w głowie.
- hahaha mam Cię czyli będziesz seksi mamuśka.
Daniel otworzył szeroko oczy i szkarłat wypłynął na jego policzki.
- Idiota...
- Dobra a tak na poważnie . Jak do tej pory nie wyszło że jesteś Omegą.
- Sam nie wiem ale z tego co mówili w szpitalu mogła to być psychiczna blokada.
- Mogę coś zrobić? Tylko się nie bój możesz mi zaufać. - Arczibald przybliżył się do zagłębienia szyi Daniego i zaciągnął się powietrzem.- nie czuje twojego zapachu. A ty mój ?
- Tak chyba tak. Od kilku dni mam wrażenie że śmierdzisz. - Arczi wyglądał na urażonego. Omega wiedział że to gra aktorska niskich lotów dlatego przewrócił oczami i dodał- No dobra wydzielasz zapach. Nie wiem. Jakas mieszanka drzew.
- Jakaś mieszanka drzew? Hahhahaha - upadł na ziemię i zaczął wręcz turlać się ze śmiechu. Białowłosego zamurowało ni cholerny nie wiedział o co chodzi.
- Arczi?
- Stary!!! Wszystkie Omegi wręcz uwielbiają mój zapach. Wiesz przecież że jestem dominującym Alfą? A tylko jeden . Uuu śmierdzisz uuu jakoś coś tam czymś walisz. Słońce ewidentnie jesteśmy spowinowaceni. Kocham Cię i byłbyś wspaniała żona .
-????
- Nie patrz tak na mnie. Uwielbiam twoje żarcie.  Już zazdroszczę temu twojemu przeznaczonemu. Albo kij i tak się będę u was stołował.
- A ja Ci życzę jak najlepszej Omegi. Jesteś idiota ale życzę Ci jak najlepiej. Bracie cieszę się że jesteś.
Alfa się uśmiechnął i zgarnął w ramiona Daniela a ten mocno do niego przywarł. Czuł ulgę że znowu się rozpłakał.
- Oj bekso jedna.
- Przepraszam.
Trwali tak chwilkę póki się nie uspokoił.
- słoneczko moje jak ty taki wdzięczny mi jesteś za to że się nie zmieniłem to odrob matmę a ja tylko spiszę.
- Kretyn.
Reszta dnia minęła w miłej atmosferze. Arczi oczywiście domagał się ponownie posiłku. Tym razem Daniel przygotował mu coś lepszego niż kanapki za co Alfa wyściskał jeszcze raz swojego przyjaciela.
Gdy nastała pora snu Białowłosy był naprawde zmęczony jakby przebiegł co najmniej maraton. Gdy jego głowa dotknęła poduszki momentalnie odpłynął w krainę snów tym razem bez koszmarów.
 

Przepraszam że taki ktociotki rozdział i taki przesłodzone ale obiecuję że następny będzie dłuższy 🤓

Życie Omegi ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz