Rozdział 17

377 18 14
                                    

Daniel pierwszy zareagował i chciał otworzyć drzwi, lecz stanowczym ruchem ręki zatrzymał go Arczi wchowajac go za swoimi plecami. Nie było innego wyjścia jak otworzyć te przeklęte drzwi. Zajrzał w wizjer i ku zdziwieniu innych otworzył drzwi ze śmiechem.
- Czego tu szukasz dziadzie jeden?
- Arczi ty znowu u Daniela. Czy coś macie ze sobą czy co? Ale mniejsza z tym przywiozłem wam zamówiona pizze.
- Ale my nic nie zamawialiśmy - odezwał się Daniel za pleców Alfy.
- Cześć Daniel. Mam na karteczce " 4 pizze gigant różne smaki wprost do rąk Daniela Santi" A i z dopiskiem " Dla Śnieżynki". Bierzesz czy nie bo mam jeszcze inne zamówienia do rozwiezienia.
- Tak, tak. Wezmę dzięki Alex.
Odebrali pizze od kolegi z klasy.
Nadzieja w tym czasie przygotowała walizkę Daniela alby jak najszybciej ewakuować się przed przyjazdem jej Ojca. Zaczęła pospieszać wszystkich ale Omega usiadł na kanapie wpatrując się w pizze. Wziął swój telefon był tam jeden SMS.
" Śniezynko. Nie wiedziałem jaka lubisz a wspomniałeś że masz ochotę na pizzę, więc zamówiłem Ci. Trzymaj się i do jutra. Ach i :
PS: Kocham Cię i Tęsknię"
Ścisnął telefon w dłoni. Czuł się z tym fatalnie że poczuł ciepło w sercu. Tak nie powinno być, musi to rozegrać inaczej.
- Nie będę uciekał. Nie tak... - spojrzał na zebranych- To moje życie ja o nim będę decydować. Rozumiem że chcecie mnie chronić....
- Daniel ty nie rozumiesz w jakim niebezpieczne jesteś.
- Mamo ja ucieknę, nie martw się. Nie dałaś mi nawet dokończyć co chciałbym powiedzieć. Chcę porozmawiać z Rafaelem choć ostatni raz. Nie róbcie takich min. Nie powiedziałem że mu wybacze i heja żyjmy sobie ładnie szczęśliwi razem. Tęczę, serduszka i jednorożce. Chce po prostu z nim się tak jakby pożegnać na swój własny sposób. Jest moim przeznaczonym, mimo wszystko. A Antonio będziemy oszukiwać a wy będziecie wtedy działać w cieniu. - uśmiechnął się tylko pod nosem - Rodzinę, hmmm, chce ich wszystkich ocenić Sam. Przeanalizować ich zachowanie i wtedy zareagować.
- Dani ale ....
- Nie. Taka jest moja ostateczna decyzja. Idę się przebrać by oznaczenie nie było tak widoczne. A i w ramach wyjaśnień , jak się domyślacie miałem pierwsza gorączkę, która spędziłem , sami wiecie z kim(od aut.nie, nie z Voldemortem 😂 musiałam) Mamo przepraszam za to.- Wstał i gdy szedł do swojego pokoju zatrzymał się i pokiwał palcem na Arcziego, przywołując go, a ten jak grzeczny piesek z podkulonymi ogonkiem gdy coś przeskrobie udał się za kuzynem.
Wuj spojrzał na Daniela, chłopak zyskał w jego oczach bardzo. Silny i bystry był a takich cenił. Omega z takim charakterem to rzadkość. Jego matka była zdecydowanie bardziej rozchwiana emocjonalnie. Teraz musiał z nią ustalić parę rzeczy by pod wpływem emocji nie popełniła błędu przed Antoniem. Bo na jego przyjazd musieli się przygotować.
Daniel chwilowo nie zwracał uwagi na Arcziego , specjalnie to robił by tamten bił się z myślami. Zaczął się przebierać a Alfie aż zaparło dech gdy zobaczył jak wygląda górna część ciała Omegii. W większości była pokryta zaczerwienieniami, obtarciami zwłaszcza na kręgosłupie oraz malinkami. Oznaczenie teżwyglądało jakby było kilkukrotnie ugryzione.  Chciał coś zażartować ale ugryzł się w język. Zauważył też że ruchy ciała Daniego stały się delikatnie inne może bardziej subtelne. Zaciągnął się powietrzem, a że był dominująca Alfa mógł poczuć nikły zapach fiołków. Więc to był zapach feromonów Daniela. Fiołki pasowały do niego.
- Dani?
- Zamknij się Alfi chuju, zły jestem na ciebie.
- Dani księżniczko moja przepraszam.- padł na kolana i w głupi sposób próbował go rozśmieszyć.
- Ile z tego wszystkiego wiedziałeś i ukrywałeś? Czy nasz przyjaźń była dla ciebie żartem?
- Nie , nie... Dani ja Ci wytłumaczę- podszedł do niego na kolanach...- Ja wiedziałem sporo ale nie wszystko...- Santi miał satysfakcję z tego jak Alfa na kolanach się kajał i jąkał. Widać jak bardzo mu zależało więc już mu wybaczył to że go oszukiwał , jednakże swoją karę musiał odbyć.- Ja nie miałem pojęcia o Rafaelu i....
- Domyśliłem się.
- Ja cię naprawdę przepraszam, nie chciałem kłamać ale to nie były moje decyzje. Jakbym mogl to wykrzyczał bym całemu światu że cię Kocham...
- Kochasz mhmmm czyli? - dalej go bezlitośnie męczył przerywając mu.
- Nie w sensie seksualnym. Daniel to nie tak. Ja cię kocham jak brata, braciszka dlatego chciałem cię chronić. Dlatego....
- Już dobrze kretynie jeden. Wybaczam.- wyciągnął swoją dłoń a ten ja ucałował jak w "Ojcu Chrzestnym", dalej klęcząc  , ale że atmosfera troszkę się rozluźniła, przyłożył czoło do jego dłoni- ja Arczibald Smith przysięgam Ci miłość, wierność, uczciwość i że zawsze będę Cię chronić.
- Co to ? To przysięga małżeńska czy jak drogi idiotyczny kuzynie? - zaczął się śmiać a Arczi wyszczerzyl te swoje białe zębiska.
- Jak to dobrze widzieć twój śmiech... - odetchnął z ulgą. - Jak się czujesz?
- Fizycznie nie najgorzej ale psychicznie jak gówno. Trochę się to wszystko na mnie zwaliło.
- No fakt trochę tego jest i do tego wcale nie lekkie tematy ale pamiętaj będę przy tobie zawsze.
- Dobrze jest ciebie mieć przy sobie ale i vice versa możesz na mnie liczyć.
Mieli już wychodzić z pokoju gdy Arczi pociągnął go za kaptur. Tak że mniejszy przywarł całymi plecami do klatki piersiowej Alfy i szepnął mu do ucha.
- A jak seks Ci się podobał? Zajebiste uczucie nie?
- Arczi kurwa- przywalił mu z łokcia w brzuch aż tamten się zgiął w pół chichocząc.
Daniel zarzucił kaptur na głowę ale nie udało mu się ukryć że był czerwony az po same uszy.
- Mogę się poczęstować pizza , zgłodniałem.
- Bierz ile chcesz ją jej nie tknę pieprzony glodomorze. Ile można żreć?
Arczi jak zawsze pochłaniał zawrotną ilość jedzenia. Nawet jego dziadek pomachał głową na ten widok.
- Mamo jaki jest Twój Ojciec?
- Szczerze nie znam go za dobrze. Przebywałam głównie pod opieką opiekunek. Nigdy nie pałał do mnie specjalnym uczuciem. Więcej przebywałam u Santich lub u wuja o nim bardziej myślę jak o Ojcu.
Teraz to sam Albert się zdziwił ale nie zdążył zareagować jakąkolwiek odpowiedzią. Znowu rozległo się pukanie do drzwi lecz tym razem bezceremonialnie ktoś wszedł do środka.
- Gdzie ta młoda Omega. Pokaż mi ja dziewczyno. Muszę ocenić czy wart jest zachodu.- Antonio wszedł do środka wraz ze swoim ochroniarzem.
- Witaj bracie. - przywital go Albert.
- Witaj Ojcze.
- Witaj wuju.
Każdy się wręcz pokłonił.
Omega przyglądając się całej sytuacji oniemiał. Jego tak zwany dziadek, wszedł prawie z buta do jego domu. Ani dzień dobry  ani pocałuj mnie w dupę a Ci się mu kłaniają w pas. Zmierzył  go wzrokiem. Antonio był ciemnowlosym, wysokim i postawnym Alfą z siwizna widoczna na skroniach i jedyne co przykuło jego uwagę to to że miał takie same fioletowe oczy jak on sam. Daniel wcześniej postanowił że będzie grał uległego ale po tym jak Alfa się zachował, miał to w dupie. Nie przywitał się jak reszta z szacunkiem dla głowy Rodziny bo po co skoro ten wykazał brak taktu. Jeszcze to jak z pogardą odnosił się do Omeg i jego matki przypieczętowało nowe postanowienia Daniela
- Co to za zgromadzenie ? Albercie to to białe to ta Omega. - Nie zwrócił się do nikogo innego jak tylko do osoby która jako tako szanował. Co jeszcze bardziej podkurwilo Białowłosego.
- Tak to to białe to Omega a dokładnie Omega która ma imię i jest jakbyś nie zauważył człowiekiem a nie rzecza. Jestem Daniel Santi ponac twój wnuk w roli wyjaśnień. A i jeszcze jedno jak się wchodzi do czyjegoś domu to się w jakiś sposób okazuje szacunek. - Stał twardo , nie kajał się pod nienawistnym wzrokiem dziadka i nawet nie mrugnął okiem gdy tamten wypuścił swoje feromony by go wystraszyć bo jako najważniejszy z rodu mial wpływ na innych- a teraz słucham czego ode mnie chcesz, bo nie rozumiem celu wizyty.
-Daniel! Przepraszam Ojcze za zachowanie syna- widać było jak Nadzieja jest przerażona , trzęsła się cała, Albert natomiast uśmiechał się pod nosem, a Arczi stał z otwartą buzia.
- Nie przepraszaj mamo to mój pseudo dziadek  zachował się jak buc i jeszcze próbuje nieudolnie mnie wystraszyć. - wskazał na niego palcem.
- hahaha- zaczął śmiać się Antonio- Ciekawy przypadek... Ciekawy... Cieszy mnie to że nie jesteś taki jak inne Omegi co tylko szczekają zębami że strachu lub próbują cie wyruchać. Hahaha. No wnuku widzę że jesteś coś wart. - Odwrócił się do swojego ochroniarza- Dane- ten mu podał duża biała teczkę, wyciągnął z niej papiery- o no no. Najlepsze oceny, postrzegany jako niezwykle inteligentny, mimo słabego ciała dobry w sportach, zna co najmniej 2 języki. Dlaczego wcześniej nie zwróciłem na ciebie uwagi? Hmmm? Dodatkowo widzę że ładny z ciebie chłopiec. Fioletowe oczy tylko najsilniejsi z naszej rodziny je mają. Nigdy żadna omega się z nimi nie urodziła. Ciekawy naprawdę ciekawy...
- Dość. Określ się czego dokładnie ode mnie chcesz.- założył rękę za rękę i zaczął tupać ze zniecierpliwieniem.
- Hmmm. Miałem Cię wylicytować komuś z zainteresowanych kto da mi lepsze warunki, ale .... Może jednak mi się przydasz w inny sposób. Mogę zadać Ci kilka pytań? - To pierwszy raz kiedy głowa rodziny Seraph okazała jakikolwiek szacunek wobec Omegi, nawet jego bodyguard zareagował zdziwieniem.
- Słucham może odpowiem.- powiedział z nonszalancja.
- Miałeś już gorączkę?
- Nie.- Daniel skłamał bez mrugnięcia okiem.
- Chcesz być przydatny?
- Chce ale na własnych warunkach.
- Mądry chłopak. Czyli co chcesz w zamian ?
- O tym jeszcze pomyśle.
- W takim razie na chwilę obecną chce Cię zabrać na spotkanie Rodzin odbędzie się na neutralnym gruncie. Przedstawię Cię jako mojego wnuka ale nie Santi a Seraph. Nie sprzedam Cię jak miałem zamiar na początku możesz przydać się inaczej. Bedziesz kusił samym swoim pojawieniem się. Będą cię poządac - zaśmiał się wrednie- tak będą Cię pożądać a to tylko sprawi nam więcej korzyści. Nie martw się zapewnie Ci bezpieczeństwo. Podesle kilku ludzi a i widzę że masz przy sobie jednego z naszych najlepszych kadetów. Albert to twój wnuk jeśli dobrze kojarzę?
- Tak to mój wnuk ale....
- Nie ma żadnego ale od dzisiaj jesteś ochroniarzem mojego wnuczka młody i nie pytam o zgodę.
- Tak jest Wuju nawet za cenę własnego życia.
- I bardzo dobrze. Bardzo dobrze.... Nie wszystko poszło po mojej myśli ale widzę że jest dobrze. Hahahha. - zaczął wchodzić z domu.-Albert idziesz bo mam kilka spraw do Ciebie.
- Tak , tak.
- Omega z fioletowymi oczami fascynujące.
- Antonio jeszcze się na nic nie zgodziłem więc wyjaśnij jeszcze co to za spotkanie i z kim i kiedy. - Zatrzymał go patrząc hardo i chuja nie nazwie takiego typa dziadkiem.
- Jutro wyślę po Ciebie samochód koło godz 14. Na 15 wraz z twoim wujem Tomasem mamy się spotkać z głową rodziny Diabolus, Michaelem oraz jego synem Rafaelem. Zgadzasz się ?
- Tak. Zgadzam się. - powiedział bez wachania.

Halo ,halo Robaczki 🤓
Jak się podoba rozdzialik?
Czas spożytkowany produktywnie.
( Półtorej godziny opóźnienia u ortodonty bo Panu Profesorowi się zapomniało że na pacjentów i sobie wziął urlop nie informując nawet pielęgniarek w recepcji.  Czasami PUM ssie)
Z góry przepraszam za błędy.
Zapraszam do komentowania 🤓
Gwiazdki też mile widziane.
A może macie ochotę się czegoś więcej dowiedzieć o naszych bohaterach?
Pytajcie a może odpowiem 😁

Życie Omegi ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz