Chapter14

248 6 2
                                    

- O godzinie dziewiętnastej nastąpi zgon - powiedział smutno policjant - Przykro mi. Już nic nie da się zrobić. Przyczyna nie jest nam znana, dopiero po sekcji zwłok będziemy mogli stwierdzić, przez co nastąpił zgon.

Przykryto ciało czarnym workiem i wyniesione z domu. Kilku świadków, będących w drugim pokoju, nie słysząc krzyku o pomoc, bo byli zajęci sami sobą. Czasami śmierć jest tuż obok, a nawet nie zauważymy tego.

To wina nasza, że nie dostrzegamy małych rzeczy. Może czas zacząć szukać pozytywów na każdym kroku, niż czepianie się o źle wykonane rzeczy.

***

Tego dnia nie tylko trójka chłopaków miała poważną rozmowę, ale też rodziny ich wszystkich. Temat był dosyć drażliwy dla każdego. Rodzice chłopaków, musieli ich wydziedziczyć. Nie chcieli mieć nic do czynienia ze swoimi dziećmi. To dosyć bardzo duży i bolący krok. Wszystko ułożyło się jakby byli w zmowie, ale jednak tak nie było. Po prostu tak czy siak ten czas musiałby nadejść.

Matka Jimina była pod wpływem swojego męża, dlatego tak traktowała swoje dziecko. Czuła się winna tego, iż nie potrafi się postawić czoła mężczyźnie. Właściwie można stwierdzić, że była zastraszana psychicznie. Przynajmniej nie fizycznie... bo też tacy potrafią być.

Nie radziła sobie z tyloma emocjami na raz jak w większości kobiet po porodzie. Brak snu... ciągle przy boku płaczące dziecko na cały regulator. Jedno dziecko niedawno urodzone, a drugie lata po świecie jak tylko mu się podoba. Prawdziwa rodzicielka nie może żyć z taką świadomością. Mężczyźni nigdy tego nie zrozumią, jak to jest.

Depresja po porodowa zdarza się bardzo często, tym razem dopadło ją... nie wiedziała czy zabić siebie czy dziecko. Najgorsza myśl jaka mogła nastąpić w jej głowie. Z tęsknoty za swoim pierwszym dzieckiem była w stanie zrobić wszystko.

Dała dinka alkoholu małemu dziecku, aby się uciszyło i zasnęło. Na taki malutki żołądek spirytus jest bardzo szkodliwy, ale w takim momencie kobieta o tym nie myślała.

Nareszcie, gdy miała chwile spokoju...

Obok w pokoju siedział jej mąż szantażysta ze swoimi przyjaciółmi pijąc soju z ogromnym smakiem. Jedynym jej wyjaśnieniem, żeby wyjść z pomieszczenia i zostać choć na chwile sama, było to... położenie dziecka do snu.

Dziecko po chwili zasnęło, po podaniu alkoholu. A matka wcześniej przygotowane tabletki w szufladzie. Dokładniej w stoliku nocnym z jej strony łóżka, na samym dole.

Siedziała na podłodze biorąc silne tabletki na receptę, odpowiednie dla osób z chorym sercem. Ona nie chorowała na nic, więc nie było jej tego potrzeba. Tabletki zdobyła po znajomościach, ale nikt nie wiedział jaki ma cel.

Z ogromnym bólem serca połknęła wszystko na raz.

Osierociła dwójkę dzieci w tym jedno kilku tygodniowe.

Zanim ktoś zorientowała się o jej śmierci minęło kilka godzin, ale nie więcej niż cztery. Zauważyła to żona przyjaciela jej męża.

Zszokowana wchodząc do sypialni wiedząc leżąca kobietę na ziemi, a obok śpiące dziecko... nie wiedziała do kogo pierwszego podejść. Z bezradności wykrzyczała coś niezrozumiale. Obydwóch facetów siedzących w salonie po alkoholu od razu zareagowali na krzyk. Mąż zmarłej nie wiedział co zrobić.

Rzuciła się cała trójka do kobiety sprawdzając puls, niestety było już po wszystkim. Z dzieckiem nie było lepiej... nietolerancja alkoholu. Dziecko trafiło w ciężkim stanie do szpitala, ale nie przeżyło. Mężczyzna został sam, a miał piękną rodzine, tylko z jego spostrzeżenia.

Popadł w depresje przez co nie był w stanie zorganizować pogrzebu. Musiał zadzwonić do swojego znienawidzonego syna, żeby poinformować o samobójstwie jego matki. Pomimo takiego kroku, nie miał zamiaru zapraszać go na pogrzeb. Nie chciał widzieć syna na oczy. Gdyby jeszcze dowiedział się o jego orientacji seksualnej, to prawdopodobnie zabił by gołymi rękoma.

Mąż zmarłej popadł w lekką paranoje i widział ją wszędzie na ulicy albo uważał, że obrazek do niego się uśmiecha. O dziecku szybko zapomniał, ale nie o żonie.

Will You Be My Daddies? [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz