Chapter4

589 8 1
                                    

Po wyjściu ze szpitala chłopak nie uwierzył sam sobie w to na co się zgodził, czyli na randkę z meżczyzną, a nie z kobietą. Rodzice by go za to zabili, ale nie ma z nimi kontaktu po tym jak wyprowadził się. Podejrzewał, iż nigdy nie pozna swojego rodzeństwa. Nie dowie się jak maluszek będzie już urodzony. Park ma bardzo dobre serduszko i chciałaby dla wszystkich jak najlepiej. Nie zawsze można pomóc niektórym osobą, jeżeli sami nie włożą w cokolwiek swojej pracy.

Jak wychodził ze szpitala przyjechał po niego Tae, który był przejęty jego stanem zdrowia. Nadal miał mocny kaszel i ledwo co rozmawiał, ale już było lepiej niż wcześniej.

- Jimin? Może przez jakiś czas jeszcze nie wracaj do pracy i zostań w domu - zaproponował kierując samochód.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Nie umiem siedzieć bezczynnie w domu - patrzył w stronę drogi.

Dopiero po miesiącu znajomości zaczęli ze sobą więcej rozmawiać, otwierać przed sobą. Obydwóm było to na rękę, bo poszukiwali przyjaciela na resztę życia. Ich podobne charaktery dobrze współpracowały ze sobą.

- Co robiłeś jak mnie nie było w domu? - zaśmiał się zanim dokończył - Sprowadziłeś jakieś dziewczyny? A może prostytutki?

- Dobrze się czujesz?! Matko! Jimin! Co ty masz w tej głowie?

- Długo byłem samotny w szpitalu, nie miałem z kim porozmawiać. Zostałem sam ze swoimi myślami. Myślałem, że wykorzystasz szanse i sprowadzisz kogoś do pustego domu albo co najmniej zrobisz jakąś imprezę.

- Nie przepadam za imprezami. Poza tym nie mam zbytnio znajomych w Ameryce. Wiesz co robiłem w wolnym czasie? Powiedzieć ci? Chcesz dowiedzieć się o mojej tajemnicy? - uśmiechnął się nie spuszczając z oczu drogi.

- Oczywiście, że chce wiedzieć co mój współlokator robi beze mnie.

- Ćwiczyłem grę na saksofonie - odwrócił wzrok z drogi i spojrzał prosto w oczy pasażera.

- Oh... nie miałeś lepszych zajęć? Nie dziwie się teraz, iż jesteś samotny w tym życiu. Mógłbyś zaszaleć!

- Kto to mówi?! - lekko się zirytował.

- Jeju! Taehyung! Wiesz, że lubię sobie żartować z różnych rzeczy. Studiujemy i obydwoje nie mamy czasu na życie prywatne. Praca, studia a gdzie reszta...

- Takie żarty to nie żarty!

Całą drogę przegadali. Pierwszy raz tak dużo mówili. Nie należeli do osób gadatliwych, ale powili zaczynało się to zmieniać.

Jimin ledwo doszedł na drugie piętro poprzez słabą wydolność przez zapalenie płuc. Złapał blat od kuchni, stał w bluzie grubej. Po chwili zrobiło mu się bardzo duszno i słabo.

- Wszystko w porządku? - zapytał przejęty Tae nie wiedząc co zrobić.

Park nie odpowiedział koledze, bo nie był na siłach nawet na wydobycie jakiegokolwiek dźwięku. W sekundę miał czarno przed oczami, upadł na podłogę. Taehyung zdążył podbiec i złapać głowę chłopaka, aby nie uderzył nią o twardą powierzchnie. Mogło by to źle się skończyć.

Wziął na ręce nieprzytomnego chłopaka i przełożył na kanapę w salonie, żeby nie leżał na zimnym. Nie wiedział jednak, że Jiminowi jest bardzo duszno, ciepło.

- Duszno mi - wyjąkał z zamkniętymi oczami chłopak.

- Matko! Co mam robić?!

Zdecydował się na podjęcie dosyć odważnego kroku. Sam się rozbierał przed nim, ale jego gołego nigdy nie widział. Zdecydował się ściągnąć Parkowi bluzę, mając nadzieje, iż pod tym ma bluzkę na krótki rękaw. Jednak nici z modlenia się młodego muzyka, ujrzał brązowe sutki leżącego mężczyzny. Lekkie zawstydzenie spowodowało problemy w skupieniu się i opanowania sytuacji.

Po pięciu minutach już było chłodniej, aż sutki stawały Jiminowi.

- Już ci lepiej? - pytał przejęty dalej - Mógłbym jakoś ci pomóc? Przynieść ci wody? Czegokolwiek?

- Wody.

Pobiegł szybko do kuchni nalać w szklankę jak najzimniejszą wodę, żeby złagodzić uczucie gorąca. Chciał jak najlepiej dla swojego kolegi.

Jimin ledwo się podniósł i dorwał szklankę od Tae pochłaniając jednym duszkiem całą zawartość. Zrobiło mu się o wiele lepiej, miał jakiś dziwny napad osłabnięcia co dobrze nie wróżyło.

- Dziękuje - złapał z przyzwyczajenia chłopaka za ramie - Przepraszam - wycofał swój czyn, bo zrozumiał, że nie są rodziną, aby robić takie rzeczy.

- Nie masz za co przepraszać - uśmiechnął się Taehyung - Do twoich usług przyjacielu - wymsknęło mu się z ust przez przypadek.

„Przyjacielu?" - pomyślał sobie w głowie Park - „Czy ja już jestem dla niego przyjacielem? Czy to już ten czas? Pragnąłem tego jak niczego bardziej... czemu ja właściwie tego chce?"

- Jimin? Czy coś się stało? Wyglądasz jakbyś się zamyślał nad czymś - zgadł.

- Nie nic. Nic poważnego się nie stało. Nie przejmuj się moją mimiką twarzy. Mam w głowie zbyt wiele rzeczy - nagle zesmutniał.

Will You Be My Daddies? [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz