Rozdział 1

3.4K 105 11
                                    

Waszyngton, Stany Zjednoczone

GAIA

- Cedrik! - krzyknęłam w stronę zaskoczonego przyjaciela oglądającego wysokie budynki.

To był nasz czas! Razem mogliśmy mnóstwo rzeczy. Przylot do Waszyngtonu był jednym z naszych wspólnych marzeń. Po dwóch miesiącach ciężkiej pracy w kawiarni, mogłam sobie pozwolić kupić bilet, oraz wynająć tani pokój w pensjonacie. Cedrik zaś pracował w warsztacie samochodowym jakiegoś dzianego mężczyzny. Nie ukrywając to on wyszedł na tym najlepiej, gdyż zostało mu więcej funduszy i mógł pozwolić sobie na jakieś imprezy w centrum miasta, ja jednak wolałam zachować zdrowy rozsądek, i nie szaleć w nieznanym mi miejscu.

Nie raz słyszałam jak tego typu spotkania kończyły się wieloma klęskami, wolałam zaoszczędzić sobie tego.

- Ale będziemy szaleć, skarbie - oplótł mnie ramionami i cmokną w czubek głowy. Kochałam go, kochałam jako cudownego kompana w moich perypetiach, jako najlepszego przyjaciela którego miałam od kilku lat.

Nie mogłam ukryć tego, że ten wyjazd był lekką odskocznią od poprzednich zdarzeń, chodź minęło trzy miesiące od sytuacji z Penelopie dalej nie mogłam zrozumieć zachowania brunetki względem mnie.

- Chyba ty - odpowiedziałam szeptem unosząc w górę głowę natrafiając na brązowe tęczówki Cedrika. Zaśmiał się, a dołeczki w jego policzkach się ukazały.

Niejedną kobietę wyrwał na tego typu chwyt. Wiedział jak potocznie mówiąc, zbajerować dziewczynę by rozłożyła przed nim nogi. Przyzwyczaiłam się do tego, że po każdej "randce" opowiadał mi o nich.

Czasami otwarcie mówiłam, że fakty związane z waginą obcej laski zbytnio mnie nie obchodziły. Przestawał i zmieniał temat na jakiś luźniejszy.

- Chodźmy, zamówiłem wcześniej taksi - złapał za rączkę swojej walizki, i sięgnął w kierunku mojej jednak zaprzeczyłam - No ej, chciałem być miły - uszczypnął delikatnie moje biodro.

Syknęłam i udałam, że mnie to uraziło.

- Tam - pokazał w kierunku rzędu samochodów - Ten trzeci od końca jest nasz.

Skinęłam i pociągnęłam swój bagaż w wyznaczonym kierunku. Całe miasto było zakorkowane, przecież to nie powinno mnie dziwić, prawda? Korki to nieodłączny element życia w dobrze prosperującym mieście, z dużą ilością zamieszkiwanych w nim osób.

Z zachwytem oglądałam mijające, duże budynki. Każdy wydawał się być tam szczęśliwy, ja także czułam, że to miejsce zmieni moje życie. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak bardzo.

Wysiedliśmy przy małej kamienicy, kierowca pomógł wyciągnąć nasze walizki z bagażnika. Podziękowałam i ruszyłam w stronę wejścia. Gdy przekroczyłam próg pensjonatu dotarł do mnie zapach zbożowych ciastek. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na uśmiechniętego blondyna który stanął obok mnie i nacisnął mały guzik przy futrynie.

Zaraz z naprzeciwka wybiegła szykownie ubrana blondynka, wyglądała na około pięćdziesiąt lat, miała kręcone, krótkie włosy, i lekko pomarszczoną twarz.

- Witamy w pensjonacie, Carla!

Zachichotałam, okazała się być cudowną kobietą o dobrym sercu która pomogła mi oswoić się z tym, że mój przyjaciel potrafił spędzić aż cholerne dwa dni na imprezowaniu, i pieprzeniu się z innymi kobietami.

Z jakiegoś dziwnego powodu myśl o tym, że wolał inne towarzystwo bolała mnie. Chciałam spędzić z nim cały czas podczas wyjazdu i cieszyć się tym, że to właśnie z nim jestem w tym mieście.

Jednak dwa tygodnie spędziłam z zakręconą Carlą, właścicielką pensjonatu który nazwała na swoją cześć. Może i miała wysokie mniemanie o sobie to jednak potrafiła pocieszyć.

Po powrocie Cedrik zaczął zachowywać się w dość dziwny sposób. Nie odwiedzał mnie w pracy jak to zawsze miał w zwyczaju, i nie kupował w porze lunchu moich ulubionych kanapek tylko wybierał te bardziej jak to określił " na poziomie ".

Po czasie aż bałam się brać pizzę do ręki, bo bałam się, że mnie skarci. Chodź wcześniej tak obydwoje robiliśmy.

Dopiero po czasie przyznał mi się do tego, że poznał dziewczynę, ale nie byle jaką. Studiowała prawo w New Jersey, byli w podobnym wieku. Miała bogatych rodziców, przy których Cedrik musiał pokazać się z jak najlepszej strony i każdą wypłatę wydawał na drogie garnitury, nawet do warsztatu chodził w koszuli i spodniach w kant!

Zachowywał się jak pieprzony idiota!

Pamiętnego dnia kiedy to, Olivia czyli jego wybranka zawitała do Londynu, przyjaciel postanowił zabrać mnie jak i ją na wspólną kolację we trójkę. Przez cały ten czas kleili się do siebie, tak, że o mały włos nie zwróciłam krewetek które mi zamówił.

Kilka dni potem pojawił się u mnie w mieszkaniu informując, że znalazł lepszą pracę w mieście, w którym mieszkała Olivia i się wyprowadza.

To był cios. Nie mogłam się pogodzić z tym jak szybko zapomniał o tym co sobie przyrzekaliśmy. Nasza przyjaźń tak po prostu poszła w niepamięć, a mi zostało pieprzone złamane serce.

Przywołałam myślami jego słowa.

- Gaia ja nie potrafię kochać inaczej - powiedział mając szklane oczy.

- Rozumie, trudno. Tak palnęłam - zaczęłam machać rękoma obojętnie chodź tak naprawdę w środku złamałam się na dobre.

- Olivia... ona jest inna. Po prostu coś mnie do niej ciągnie, a do ciebie... przepraszam, Gi - ruszył w moim kierunku.

Odsunęłam się szybko dalej i wymusiłam uśmiech.

- Spoko, rozumiem. Życzę wam naprawdę wszystkiego co najlepsze - spuściłam wzrok na swoje stopy by nie zauważył moich łez - O! Niedługo zapewne masz lot, do zobaczenia - uniosłam zamglone spojrzenie na Cedrika - Może kiedyś...- prychnęłam udając wielce szczęśliwą.

- Tak, za godzinę już lecę...

Kurwa, nie powiedział przez tyle czasu. Zacisnęłam powieki i obróciłam się w kierunku okna.

- Gi - poczułam jego ręce na swoich barkach - Kocham cię, ale dalej jak przyjaciółkę, traktuję cię jak młodszą siostrę, a nie jak...

- Rozumiem, proszę idź już. Są kroki możesz się spóźnić, Olivia nie lubi czekać.

- Do zobaczenia, kiedyś... - z tymi słowami zostawił mnie. Zostawił.

Opadłam pod kanapą i puściłam emocjom. Ból jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam niszczył mnie całą, od środka.

Byłam sama, a jedyne co wtedy czułam do siebie to złość, że powiedziałam mu o swoich uczuciach. Sądziłam, że i on poczuł coś do mnie, chodź trochę jednak nie.

Miłość okazała się być dla mnie jak owoc z Eden, najpierw skusiła a potem wyrządziła wielką krzywdę. 

Pochłonięci w rozkoszy |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz