Rozdział 33

1.3K 59 8
                                    

Zajrzyjcie pod rozdział <3

Mousehole, Kornwalia, Londyn, Wielka Brytania

GAIA

Uczucia bolały, skrywana miłość tym bardziej. Widząc Cedrika który walczył o życie, oraz jego klatkę unosząca się dzięki maszynie moje ciało samo osuwało się jak wiotka guma pod ścianą sali. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa, a już tym bardziej zrobić kroku do tyłu by wydostać się z tego widzialnego piekła na ziemi.

- Co Panienka tu robi? Nie wolno tu wchodzić bez zgody lekarza - pielęgniarka pomogła mi się podnieść z zimnej podłogi.

- Ja...ja sama nie wiem. Dlaczego on nie oddycha samodzielnie? Dlaczego? - łzy ciekły mi potokiem po policzkach.

- Proszę nie wzbudzać w sobie niepotrzebnego lęku. Niedługo pacjent zostanie odłączony od aparatury. Musi Pani wracać na swoją salę - kobieta o blond złotych włosach z determinacją wpatrywała się we mnie swoimi zielonymi oczami chcąc chyba by dotarło do mnie w całości, i zrozumiale to co mówiła.

Może i tak by się stało gdyby nie szloch który to nie ja z siebie wydusiłam. Obróciłam delikatnie głowę natrafiając na znajomą twarz cioci Clary która mając dłoń opartą o szybę sali wpatrywała się w leżącego syna na łóżku szpitalnym.

Nie mogłam wyobrazić sobie co czułam. Ona dalej kochała Cedrika równie mocno jak i ja, tylko z tą różnicą, iż ja miałam go jeszcze kilka tygodni wcześniej przy sobie...

Ciocia nie widziała go przecież cztery lata.

Podeszłam do niej i zdrową dłonią potarłam jej bark sama nie wiedząc co chcąc zrobić dalej.

- Jak go znalazłaś? - wyszeptała ocierając chusteczką słone krople.

- To on mnie znalazł - wyznałam łamiącym się tonem delikatnie się zbierając w sobie by posłać w jej kierunku słaby uśmiech.

- Jak to?

- Może ci kiedyś ciociu opowiem, ale teraz...- zerknęłam na blondyna - On musi się obudzić. To jest najważniejsze, a gdzie jest wujek?

Kobieta pominęła całkowicie moje pytanie, tylko podeszła do mężczyzny w białym kitlu który z wielkim oporem skinął głową byśmy mogły spokojnie wejść do sali. Wzięła dwa krzesła i podstawiła je pod łóżko Cedrika. Drżącą dłonią złapała za je z malunkami i pochyliła się składając czuły pocałunek.

Nie sądziłam, że taki dzień jeszcze nadejdzie. Najgorsze chyba było to, że musiało zdarzyć się coś tak okropnego by...była możliwość zobaczenia tego cudownego widoku.

- Synku - wzięła oddech siląc się na smutny uśmiech - Jestem tu, wróć do mnie. Tak długo cię nie było...- wypłakiwała się w dłoń chłopaka.

Czułam się tam wtedy niepotrzebna, nie mogłam tam być. To był ich wspólny czas którego potrzebowali, brakowało mi tam tylko wuja Alberta. Zaskoczona zauważyłam go w drzwiach swojej sali. Smętnie obracał w dłoniach jakiś papierek po cukierku.

- Wujku - przełknęłam ból.

Obrócił się mając kamienny wyraz twarzy. Minęłam go i skierowałam się sama w kierunku swojego łóżka. Wdrapałam się na nie usiłując nie zepsuć opatrunku.

- Clara, ona tam została, tak? - widać było po nim, że ledwo co wydusił z siebie te słowa.

Dlatego skinęłam głowa nie chcąc wprowadzać go w gorszy zamęt. Sięgnęłam po sok ze słomką który zostawił mi ojciec i dopiłam go.

- Wujku, dlaczego nie dołączysz do cioci, przecież...

- Nie mam syna! Nie jest nim on, nie mam ochoty odwiedzać obcego mi człowieka - wycedził przez zaciśnięte zęby. Robił tę samą minę determinacji co blondyn.

- Nie mów tak, wuju. Nie mów, to nie wina Cedrika, że...

- Bronisz go, Gaia? Bronisz po tym co zrobił i tobie? Wybrał karierę i jakąś dzikuskę zamiast rodziny! Tak nie postępuje twój jedyny syn dla którego chciałeś jak najlepiej.

Ta wymiana zdań nie mogła zakończyć się dobrze, i po prostu się poddałam. Opadłam plecami na miękkie podłoże oczekując przyjścia cioci, która miałam nadzieję, że porozmawia ze swoim małżonkiem i przekona go do pójścia by zobaczyć syna.

- Twój ojciec kazał ci przekazać, że niedługo będzie. Musiał odwieźć Celine do domu, źle się czuła. Na nią też to dobrze nie wpływa.

Mój rodzinny dom od szpitala oddalony był o dość dużą odległość, dlatego też nie mogłam mieć za złe ojcu, że nie było go przy moim boku cały czas.

Czułam się dość dziwnie przez pryzmat tego, że wujek ciągle zajmował to samo miejsce, postanowiłam jednak podjąć jeszcze jedną próbę przekonania go.

- Ciocia długo nie wraca, może się coś stało? - zauważyłam spokojnie układając nogi na materacu.

- Powątpiewał bym w to - fuknął pod nosem - Jak ręka? - machnął głową w moim kierunku.

- Dobrze - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Może zajrzysz do cioci?

Nie dawałam za wygraną i dalej brnęłam w to by poszedł tam, zobaczył swojego syna...byłam naładowana pełnią nadziei, że zmieni zdanie.

- Chcesz się mnie pozbyć - parsknął ocierając kciukiem nasadę nosa - W takim razie, jeśli Clara wyjdzie powiedz jej, że czekam na nią w aucie.

Chciałam biec za nim, ale wtedy zatrzymał mnie pisk dochodzący z sąsiedniej sali.

- Synku, to ja - rozpoznałam głos cioci. Jej mąż zatrzymał się w miejscu - Gaia, Cedrik się obudził!

***

Chcecie jeszcze dziś epilog?

Pochłonięci w rozkoszy |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz