New Jersey, Stany Zjednoczone
CEDRIK
- Trzymaj się z dala - warknąłem w stronę przyjaciela który dumnie prężył się przed moją sekretarką, Gabriele. Obydwoje z daleka widać było, że łaknęli do siebie jak zwierzęta.
- No chyba nie mówisz poważnie, stary - odparł podekscytowany klepiąc mnie przy tym po barku - Gabriele to cudowna kobieta. Nie bądź już tak zrezygnowany, po twoim hucznym zerwaniu z Olivią minęło przecież dwa lata!
Jebane dwa lata! Straciłem przez tą dziewczynę wszystko, Straciłem kontakt z rodziną, a nawet z moją Gaią. Chciałem naprawić to wszystko ale dziewczyna zniszczyła mnie doszczętnie przy tym uświadamiając, że nie będę mógł oczekiwać od nich tego by mi wybaczyli. Na pewno nie Gaia, którą odtrąciłem nie licząc się sam ze sobą. Kierowałem się jebanym kutasem, nie sercem, a powinienem to zrobić.
- Możesz o niej nie wspominać? - zapytałem mrużąc gniewnie oczy.
Uniósł wysoko ręce w geście obronnym.
- Chłopie! Rozerwij się! Kutas ci odpadnie jak w końcu nie zamoczysz w jakiejś.
- A przepraszam cię bardzo, Stanley ale skąd ty wiesz jak się miewa moje przyrodzenie? Skąd wiesz czy nie zapraszam sobie codziennie do apartamentu jakiejś kobiety i nie pieprzę jej do utraty tchu?
- Jedzie mi tu czołg? - pochylił się kładąc dłoń na blacie mojego, dębowego biurka i odciągnąć dolną powiekę - Kpisz durniu chyba, że nie zauważyłem, że całe dnie spędzasz w biurze. Nic poza papierami nie jest ci w głowie.
- Och zamknij się, prosiłem byś zaglądał mi w życie prywatne?
- Jestem twoim przyjacielem, a zaglądanie do twojego życia zdaje się być bardzo nudnym procesem, nudziarzu - warknął.
- Irytujesz mnie, wiesz? - zapytałem smętnie obracając się na fotelu biurowym.
- Nie wspomnę jakie odczucia powodujesz u mnie - odparł poważnie - Dziś umówiłem się z Gabriele, a tobie nic do tego. Możesz spróbować jakiś aplikacji randkowych, uwierz stary. Takie tam są łanie, że twój kutas jak i mózg oszaleje - zapewnił dumnie.
- Stanley prosił cię ktoś o opinie? Chyba raczej nie, więc zanim skopię ci dupę, radzę opuścić mój gabinet!
Wyszedł w podskokach powodują u mnie lekki napad śmiechu. Wpadał na coraz to gorsze pomysły. Byłbym pieprzonym idiotą gdybym pobrał jakąś aplikację do randkowania, i zaczął pisać z jakąś nieznaną mi kobietą. Byłem typowym facetem który zdawał się być nudziarzem. Tak określiła mnie Olivia patrząc ostatni raz w oczy.
- Jesteś pieprzonym nudziarzem! Mówiłam ci, że ten wyjazd jest dla mnie cholernie ważny, i od niego zależy dalszy rozwój mojej kariery!
- Olivia ale ja nie zostawię wszystkiego i nie wylecę do Los Angeles! Musisz mnie zrozumieć! Też mam swoją działalność!
- Jakoś nie przeszkadzało ci to by zostawić dwa lata temu wszystkich w Londynie i wylecieć tu ze mną! Tchórz.
Trafiła w sam czuły punkt. Wtedy cholernie żałowałem, że wyleciałem.
Przetarłem twarz dłońmi. Chciałem odnaleźć Gaię, ale bałem się. Naprawdę bałem się tego jak ostatni tchórz chodzący po ziemi. Nie potrafiłem wziąć telefonu do ręki i wybrać zakazanego numeru, który należał właśnie do niej.
Była dla mnie najbliższą oazą gdzie mogłem poczuć się całkowicie sobą. Nie musiałem udawać grzecznego chłopca którym wcale nie byłem. Mogłem śmiało powiedzieć co leżało mi na sercu, i tego właśnie mi brakowało.
Nawet Stanleyowi nie mogłem w całości zaufać, kurwa. On nie był Gaią.
***
- Kolacja? - zapytała Żaklina gdy drzwi windy z której wyszedłem zamknęły się. Metalowa puszka zjechała na dół, a ja zdjąłem z siebie upierdliwą, już za ciasną marynarkę.
- Nie, możesz wracać - westchnąłem.
- No dobrze, rano mam zrobić zakupy te same co dziś? Czy chcesz zmianę pieczywa?
- Nie, wszystko jest dobrze. Żaklino naprawdę - przyrzekłem.
Kobieta pracowała u mnie od dwóch lat. Od momentu gdzie zacząłem niby wszystko od nowa, chodź to było gówno prawda potrzebowałem pomocy choćby do gotowania posiłków które były dość ważne w momencie gdzie zapragnąłem zrobić swoją idealną formę, najlepszą w życiu.
Zaprzestałem ostrych treningów, ale nie zwolniłem jej. Wiedziałem, że potrzebowała pracy by wychować swoje wnuczęta które w dość brutalny sposób zostały odebrane matce, alkoholiczce i narkomance.
Kobieta miała tak dobre serce, że czasami wysłuchiwała mnie, jednak tęskniłem za rodziną w dalszym ciągu.
Wiedziałem, że ten los sam sobie zgotowałem. Niestety...
Usiadłem na skórzanej kanapie i oparłem zmęczony nogi o szklany stolik który stał naprzeciwko. Owe miejsce, w samym centrum zamieszkiwałem od momentu zerwania z Olivią. Ta zamiana, chodź jedna wyszła mi na dobre. Założyłem swoją firmę która z dnia na dzień miałem wrażenie, że prosperowała coraz lepiej.
Stanleya poznałem w jednym z pubów. Przyczepił się i starał wyciągnąć cokolwiek by mi pomóc gdy zapijałem swoją głupotę przy jednym ze stolików w rogu.
Jak to mówią...swój do swego ciągnie, Obydwaj popełniliśmy wiele głupot, tylko, że on starał się stanąć na nogi w dalszym ciągu, ja chyba odpuściłem walkę.
Zdjąłem z siebie koszulę i zerknąłem za panoramiczne okno. Mnóstwo świateł odbijało się w moich oczach powodując lekki oczopląs. Potarłem zmęczone powieki i wziąłem głęboki wdech.
Zgłupiałem na dobre, bo sięgnąłem po swój telefon i pobrałem pewną aplikację. Nie wiedziałem co wtedy robię...
CZYTASZ
Pochłonięci w rozkoszy |18+
RomanceByliśmy młodzi, głupi... Miłość była dla nas dwojga jak zakazany owoc z ogrodu Eden. Obydwoje byliśmy kuszeni do skosztowania, ale jednak w naszym przypadku udało nam się nie ulegnąć pokusie. Rozeszliśmy się mając łzy w oczach, każde w swoją stronę...