Rozdział 9

504 22 0
                                    




- Szukałem cię - odwróciłam się przez ramię słysząc znajomy głos. Ta jego pozorna nieobecność nie była przypadkowa. – to dla ciebie.

            - Co to? - Sam wręczył mi kopertę po czym usiadł obok mnie. Oczywiście musiałam ją jak najszybciej otworzyć. Nie miałam zupełnie pojęcia co jest w środku. – serio? – rzuciłam rozbawiona.

- Yhmm. Badania. Jestem zdrowy. Zajęło mi to kilka dni, ale jestem i mam zamiar to nadrobić. Musze cię wylizać teraz, zaraz. -  niespodziewanie pociągnął mnie za dłoń bym wstała. Potem przerzucił sobie mnie przez ramię. Zaniósł prosto do mojego domku.

   - Zwariowałeś? – śmiałam się, kiedy naparł na mnie ustami. – poczekaj chwilę. – już dobierał się do moich piersi.

  - Na co?- nie przestawał mnie całować. - Stoi mi od kilku godzin co ja pieprze kilku dni. Nie robiłem sobie dobrze, bo czekałem na ciebie. - nie mogę dłużej czekać.

            Zdjął z siebie białą koszulkę przez głowę. Następnie spodenki. Miał rację jego sprzęt stał na baczność. Naparł na moje wargi, jasne, że miałam ochotę się z nim pieprzyć kto by nie miał. Pozwoliłam położyć się na łóżku. Rozebranie mnie było dziecinne proste. Miałam na sobie jedynie kostium. Kiedy byłam już naga rozszerzył moje uda i zaczął je całować po wewnętrznej delikatnie zbliżając się do cipki. Jego język delikatnie jak piórko smagał mój najważniejszy punkt. Wiedział dokładnie jak mnie zaspokoić. Niezliczoną ilość razy mnie tak zadawalał, ale dziś czułam się jak by robił to po raz pierwszy.

            Niecierpliwy język wślizgnął się do mojej wilgotnej szparki, kiedy kciukiem masował moją łechtaczkę. Zacisnęłam mocno dłonie na pościeli odchyliłam głowę do tyłu. Czułam, że zaraz dojadę.

            - Oohhhho.. – westchnęłam. Wtedy język zastąpiły palce, a palce język.  Niewiele brakowało bym doszła. – otworzyłam usta by się na niego wydrzeć wtedy on wspiął się na ramionach i we mnie wszedł dobijając samego końca. Zrozumiałam o co mu chodziło.  Wycofał się i ponownie we mnie wszedł co wywołało natychmiastowa eksplozję mojego orgazmu. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech zwycięstwa.

            - Marzyłem o tym. – przyspieszył swoje ruchy, kiedy ja jeszcze przeżywałam swój orgazm. -  Chciałem cię mieć nie tylko w twoim biurze przede wszystkim w łóżku.

            - Przestań gadać. - oplotłam go nogami w pasie. – wbiłam się w jego usta tak brutalnie jak on we mnie. Nasz stosunek nie trwał długo. Sam niemalże po chwili doszedł.

- O kurwa....- jęknął zastygając we mnie. Naprężył się jak struna wyginając plecy do tyłu. - przepraszam pani prezes - wybuchł śmiechem, kiedy doszedł do siebie. - Nie mogłem się doczekać. Było mi tak dobrze jak nigdy. – wysunął się ze mnie i padł obok.

- Widzę małolacie.  Dobrze, że doszłam jako pierwsza. – chciałam się z nim nieco podrażnić – wyglądało to jak byś pierwszy raz w życiu bzykał.

   - Daj mi chwilę na zregenerowanie się. Obiecuje, że dam ci najlepszy orgazm w twoim życiu.

Śmiejąc się założyłam na siebie jego koszulkę. Z niewielkiego aneksu kuchennego, gdzie miałam lodówkę wyciągnęłam butelkę wina. Z dwoma kieliszkami w dłoni wróciłam do niego.

  - Chodźmy na plażę. – wyskoczył z łózka by nałożyć na siebie bokserki. –  o tej porze mamy cudny zachód słońca.

             Trzymając się za ręce dotarliśmy na plażę.  Sceneria była naprawdę romantyczna nigdy nie należałam do tych osób, które zwracałyby na to uwagę. Ale dziś zachwyciło mnie słonce zachodzące za wyspą przed nami. 

- Będę miała kupę piasku w tyłu. – usiadłam na ciepłym piasku.

- Pani prezes, umyje pani ten zgrabny tyłeczek, jeśli zajdzie taka potrzeba. – wsunął dłoń pomiędzy moje uda.

- Zabierz ręce – zacisnęłam je. - polej mi wina Sam. Mamy na to całą noc.

   - Masz rację jak zawsze. – polał nam wina do kieliszków. – za nasz wyjazd. - wzniósł toast.

  - Nasz? - spojrzałam na niego z ukosa. – ja przyjechałam tu sama. To ty się do mnie podczepiłeś, ale wiesz co dobrze mi tu z tobą.

- Mnie też. – objął mnie ramieniem. – zdrowie. – stuknął swoim kieliszkiem o mój.

Siedzieliśmy na plaży, dopóki nie zrobiło się chłodno.  Naprawdę było mi dobrze w jego towarzystwie. Nie wysłuchałam pretensji żali. Nitki ode mnie niczego nie chciał po za orgazmem.

Następnego poranka obudził nas deszcz. Padało prze cały dzień spędzaliśmy go więc u mnie. Nie tylko w łóżku przede wszystkim gadaliśmy. Sam był świetnym słuchaczem, a mnie o alkoholu nieco rozwiązał się język. Głównie to narzekałam na facetów co dzielnie znosił.

   -  Czyli umowa stoi? Wracam do pracy?

  - Ale nie pieprzymy się w biurze koniec z tym.

    - To, gdzie będziemy to robić?

- Nigdzie koniec z pieprzeniem. - uśmiechnęłam się. Wróciła stara ja, więc i pieprzenie tak jak to bywało kiedyś będzie po staremu, ale nie w biurze. To musiało się definitywnie zmienić. - Poczekaj odbiorę. – zwlekłam się z łóżka. – to moja matka. Tak mamo?

- Wszystko dobrze? – zaniepokojony Sam wręczył mi szklankę z drinkiem.

  - Moja matka kolejny raz prosiła o kasę.

Usiadłam na łóżku. Coś mi tu nie pasowało. Dlaczego ciągle brak jej gotówki? Dostaje od nas miesięczna pensje, która nie jest mała. Ma męża mimo to ciągle jej mało.

- Myślisz, że to sprawka jej męża?

  - Dlaczego o tym nie pomyślałam wcześniej? – zerwałam się z łóżka. Chodziłam w tą i z powrotem. – znów to samo? Nie wierzę. – wyrzuciłam dłonie do góry z frustracji.

- Spokojnie. Tak tylko powiedziałam to była moja pierwsza myśl. Nie oznacza, że tak jest. Twoja matka zakochała się.

- Pierwsza myśl zawsze jest najlepsza. On zakochuje się co chwilę. W swoim, życiu zakochiwała się setki razy.

  - Julie, sprawdziliście go? – to było pytanie czy stwierdzenie?

  - Nikt nikogo nie sprawdzał. A powinnam była.

    Teraz plułam sobie w twarz. Mogłam sprawdzić kogoś, kto miał być częscią naszej rodziny.

       - Musze do niej zdzwonić.

- Nie. - Wyrwał mi telefon. – poczekaj z tym do powrotu. Ma nadal miesiąc miodowy. Zrobię jej przelew. Porozmawiasz z nią ja wróci. Ile potrzebuje?

   - Kolejne pięćdziesiąt tysięcy funtów. Zaczyna traktować mnie jak bankomat. To moja matka nigdy nie żałowałam jej pieniędzy. Nie mieliśmy ich, gdy byłam mała, ale teraz znacznie przegina.

   - Zaraz to załatwię. – uspokoił mnie.

- Niby jak? Nie masz już dostępu do firmy. Zadzwonię do mojego asystenta. Ja pieprzę przecież go wywaliłam. Zaraz zaloguje się na swoim telefonie i zrobię jej ten przelew, ale to będzie ostatni raz. Będziemy musiały poważnie ze soba porozmawiać po jej powrocie.

Niegrzeczna Pani Prezes 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz