Mamie udało się wyładować dopiero grubo po 18.00. Z dzisiejszego wyjazdu do Zakopanego nici. Za to wigilia u Wikinga była bardziej niż prawdopodobna. Nikt nie chciał słuchać moich sprzeciwów. Mam była zadowolona z pomysłu Adama, który zdążył nakreślić jej go w drodze z lotniska.
Bo oczywiście dziwnym trafem to on ją odebrał. Zaczynało coraz bardziej mi się nie podobać w to, co wszyscy grali za moimi plecami.- Ubierz się w coś bardziej stosownego. - mama usilne namawiała mnie bym zmieniła czarny garnitur na długą satynową czerwoną sukienkę. Call zadbał o każdą cześć mojej garderoby.
- Nie ma mowy. Po co mam ją zakładać? Call odezwij się! - nie stanął w mojej obronie, wzruszył jedynie ramionami z uśmiechem na ustach opuścił mój pokój. Poczułam się jak nastolatka. Gdy mama przekonywała mnie bym włożyła sukienkę zamiast spodni. Swego czasu przebywanie z samymi facetami tak na mnie właśnie poskutkowało. Dopiero wiele lat później sama z siebie zaczęłam nosić sukienki.
- Jula! - w mamy głosie wyczułam nacisk i niemalże groźbę. Dla świętego spokoju wcisnęłam się w długą sukienkę. Na którą narzuciłam futro. Wystrojeni jak na bal sylwestrowy wyszliśmy z hotelu, pod którym czekał na nas Adam.
Jeśli przetrwam dzisiejszy wieczór sama sobie wręczę medal.
- Gdzie jest twój mąż? - zapytałam półszeptem.
Cały czas mnie zwiedziła od kiedy pojawiła się w hotelu.- Kochanie porozmawiamy jutro.
- Mamo co ty kręcisz?
- Czyja to chata? - zapytał nagle Callum, kiedy samochód zatrzymał się na białym ośnieżonym pojeździe.
- Rodziców. - odpowiedział Wiking otwierając mi drzwi od strony pasażera. - Wchodźcie. - po przekroczeniu progu wyczuwalny był przyjemny intensywny zapachy świątecznych potraw. W tle leciały kolęda. Coś mi mówiło, że nie powinniśmy tu dziś być, tylko w hotelu.
- Ciocia! - dwa urwisy Zuzy dopadły nas na progu.
- Hej chłopaki. - nie byłam pewna czy mnie poznają. Widzieliśmy się zaledwie ze dwa razy. Ciotka raczej była ze mnie kiepska. Tak jak i matka. Nie przepadałam za dziećmi. - Mamy tu coś dla was.
Call wręczył każdemu z nich po samochodzie opakowanym czerwonym papierem. Całe szczęście prezenty udało się na kupić w ostatniej chwili. Z pustymi rękoma nie wypadało przyjść.
- Prezenty dopiero po wigilii. Wracajcie do dziadka. – rozbawiona Zuza przepędziła synów.
- Dobrze położymy je pod choinką. - zadowoleni zniknęli w głębi domu.
– Cześć. - Zuza przywitała się ze mną buziakiem w policzek. - miło was widzieć.
Kurwa nie powiedziałam mamie, że jest siostrą Wikinga wyleciało mi to kompletnie z głowy.
- Zuza? - mama była nieco zaskoczona. Callum pomógł zdjąć jej futro. Mnie Adam.
- Pięknie wyglądasz. - wyszeptał mi do ucha. Jego ciepły oddech w kontakcie z moją skórę. Chcąc nie chcąc spowodował gęsią skórkę na moim ciele.
- Dzięki. Jak głowa? - starałam się być poważna.
- Lepiej. Przepraszam za wczoraj.
Rano gdy od nas wychodził wyglądał jak siedem nieszczęść. Teraz był świeży, pachnący i ubrany w białą koszule i eleganckie spodnie. Do tego miała swoje mokasyny z literą H.
Po uprzejmym przywitaniu się z resztą rodziny, poproszono nas do stołu. Zasłanym śnieżno białym obrusem, na którym stały dwie czerwone gwiazdy betlejemskie w złotych doniczkach oraz srebrne sztućce i biała zastawa.
Zuza z Adamem kursowali pomiędzy jadalnią i kuchnią donosząc coraz to nowe potrawy wraz ze swoją mamą. Naszej pomocy oczywiście nie przyjęli.
Chłopaki bawili się na dywanie obok wielkiej choinki. Mama od razu podłapała temat z ojcem Adama. Call z Oskarem mężem Zuzy. Za to ja siedziałam na wdechu jak na szpilkach.
Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Nerwowo wygładzałam marszczenia na sukience. Zachowywałam się jak nie ja.
CZYTASZ
Niegrzeczna Pani Prezes 2
ChickLitDrugi tom dylogi Niegrzecznej Pani Prezes. Julia i Call zostają parą. Początki związku zazwyczaj są proste i przyjemne. Czy tak będzie w ich wypadku. Adam były Juli będzie umiał to zaakceptować i odpuści. Czy jednak będzie nadal o nią walczył?