Rozdział 12

539 21 0
                                    

- Ja pierdolę! - Callum cisnął pięścią w ścianę. – Kurwa! - wrzeszczał opierając o nią czoło. Po chwili zrobił kolejny zamach.

​- I co to da? – złapałam go za ramię. - Kompletnie nic. Trzeba opatrzyć ci dłoń. - posadziłam go na krześle. Z kuchennej szafki wyciągnęłam apteczkę. – Coś ty narobił? – skórę na knykciach miał pozdzieraną i całą dłoń czerwoną od krwi. Nasączyłam gazę środkiem oskarżającym delikatnie starałam się przemyć jego prawą dłoń.

​- Nic! – syknął zły. Wybuch jego złości spowodowany był kolejny artykułem na jego temat. Kolejne oszczerstwa. Tym razem przekupstwo. Dziewczyna udzieliła wywiadu jak to niby Callum chciał ją przekupić by się ze wszystkiego wycofała. Było odwrotnie, właśnie to ona chciała pieniądze za wycofanie się z całej akcji i za milczenie.
​Czystą ranę zabandażowałam następnie przyłożyłam mu lód.

​- Idę do siebie. Dasz sobie radę sam?
​Wyrzucałam brudne gazy do śmieci.

​- Kurwa nie jestem dzieckiem! - oburzył się.

​- Wiem. - Wywróciłam oczami nie byłam w nastroju na potyczkę słowną z rana.

-Przepraszam nie powinienem na ciebie krzyczeć.- pocałował mnie w czoło.- przyjadę po ciebie, razem pojedziemy do biura.

-Jedz sam. Ja ma jeszcze coś do załatwienia. Przywiezie mnie kierowca.

- Dobrze. Uważaj na siebie.

-Ty też.- owinęłam się szczelnie szalikiem. Nie miałam ochoty na przypadkowe zdjęcia. Idąc pomiędzy uliczkami. Zastanawiałam się, co powinnam powiedzieć Malcolmowi, bo to z nim miałam się spotkać. Nie wiedziałam jeszcze, jak, ale chciałam nakłonić go do wycofania się z tego wszystkiego. Te oszczerstwa i pomówienia musza się skończyć.
​Pół godziny później czekałam na niego w restauracji na swoim osiedlu. Miałam złe przeczucia. Oby okazały się one nieprawdziwe.

-Miło cię widzieć.- wyglądał na zadowolonego i wypoczętego w przeciwieństwie do mnie. Skręcało mnie w żołądku na sam jego widok.

- Ciebie też.- odpowiedziałam.

- Powiedzmy, że ci wierzę.- zdjął z siebie płaszcz po czym odłożył go na krzesło obok. - czego się napijesz?

-Może być kawa.

-Dwie kawy - zwrócił się do kelnerki. - Jak życie? Jesteś szczęśliwsza beze mnie? Czy może jednak tęsknisz? Nie mów, że chcesz mnie prosić bym do ciebie wrócił - zaśmiał się cynicznie.

-Co jeśli chcę?- jego twarz momentalnie zrobiła się poważna.
Musiałoby mnie naprawdę przypilić by do niego wróciła. Jedyne, co do niego czułam to odrazę i obrzydzenie. Jak ja kiedyś mogłam spędzać czas z kimś takim o małżeństwie nie wspomnę. – spokojnie bo zaraz zawału z radości dostaniesz. Nie chcę byś....- kelnerka przyniosła nam kawę- dziękuję. - Postanawiam kontynuować by jak najszybciej to załatwić. .- powrót do ciebie jest ostatnią rzeczą w moim życiu, na którą mam ochotę. Mam jednak większą ochotę byś skończył tą dziecinadę. Wasze zachowanie jest poniżej pasa. Nieprawdziwe artykuły. Nie wspomnę o konkurencji dla TayloJet. Usilnie pracujecie nad podebraniem nam klientów. Nic z tego, nie uda się wam tak łatwo.

-Hmmmm od zawsze podobała mi się u ciebie taka zawziętość. Pewność siebie. Lubię pewne siebie kobiety, które wiedzą czego od życia chcą. Musze cię rozczarować, wasi klienci sami do nas przyjdą. Nie uciekamy się do tak wyrafinowanych sztuczek. Jeśli chodzi o tą drugą kwestię. Cóż- upił łyk kawy.- jak wiesz wszystko da się załatwić polubownie.

-Co masz na myśli?

-Mam jeden warunek. Kupiłem mieszkanie. Mayfair jest teraz też i moim osiedlem. Jesteśmy niemal sąsiadami nie zdziw się jeśli wpadniemy na siebie przypadkiem.

Niegrzeczna Pani Prezes 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz