Rozdział 25

453 15 0
                                    




- Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieje, że spotkasz kogoś, kto pozwoli zapomnieć ci o twoim bólu.

- Życie jest tylko jedno. Nie zmarnuj go.

Tymi słowami, nieznajomy się ze mną pożegnał  i zostawił na ośnieżonym podjeździe.
Nadal miałam wątpliwości czy wejść do środka,  czy jednak zadzwonić po chłopaka, który mnie właśnie zostawił pod domem Adama i jednak uciec i wrócić do Anglii.

W środku świeciło  się światło. Niepewnie uchyliłam drzwi. Po przekroczeniu progu nie usłyszałam nic, prócz głuchej ciszy. Nikogo nie było na dole. Weszłam na górę skrzypiącym schodami. Drzwi do mojej niedoszłej sypialni były zmasakrowane. Ledwo trzymały się futryny, miały kilka dziur po kopniakach.
Adam leżał na łóżku, bez koszulki tyłem do drzwi. Podeszłam do niego, delikatnie za nim usiadłam. Opuszkami palców pogładziłam umięśnione plecy.

Nie wyobrażam sobie, bym mogła go stracić.

- Julka?- sennie wypowiedział moje imię.- pingwinku...

- Ciii jestem tu. - gwałtownie odwrócił się w moją stronę. - Co ci się stało? - palcem wskazującym przejechałam, po jego dolnej wardze w kąciku ust miał rozcięcie.

- Kochanie ... - otulił mnie mocno w ramionach.- myślałem, że cię straciłem. Gdzie byłaś? Wariowałem. Szukałem cię wszędzie. Przepraszam tak bardzo... - wargami przywarł do moich. 

- Kinga cię nie dostanie! - odsunęłam go od siebie - Nie pozwolę jej na to, po raz kolejny.  - przeczesałam mu włosy dłonią. - po tym,  jak kochaliśmy się pod prysznicem u mnie w mieszkaniu. Spanikowałam, chciałam uciec od ciebie od uczucia, którym cię darze. Pojechałam do Tajlandii. Ten filmik został nakręcony tam. Przypadkiem spotkałam Sama. Nie planowałam, żadnej wycieczki z nim. Po prostu się stało. Chciałam zapomnieć o tobie. Jak widać,  nie udało mi się.
Nie wiem, kto umieścił ten film. Ktokolwiek to zrobił, chciał nas rozdzielić. Nie uda mu się, słyszysz. Nie wiem, co mają jeszcze na mnie, na ciebie czy na Call. Obiecaj mi, cokolwiek to jest,  nie poróżni nas. Nikt nas nie rozdzieli. Kocham cię.

- Pingwinku złożyłem obietnicę, że cię nigdy nie opuszczę. – złapał mnie za policzki – to ja powinienem cię przepraszać,  błagać o wybaczenie - Zsunął się z łóżka i padł przede mną na kolana. – nawaliłem. Poniosło mnie. Nie miałem prawa tak się zachować. - złapał mnie w pasie, głowę położył na mich kolanach. Głaskałam go po włosach. - Julka... - Podniósł głowę, spojrzał na mnie z miną zbitego psa. - Teraz wiem,  jak się czułaś,  widząc mnie i Kingę na parapecie. Omamiła mnie. Nigdy jej nie kochałem. Dopiero, przy tobie poznałem, co to miłość. Kocham cię. Nie pozwolę, byś mi uciekła. Nie tym razem.

- Kochaj się ze mną. Pieprz mnie. Chcę cię mieć w sobie. Adam. Kocham cię.

- Ja ciebie też. - z uśmieszkiem na usta podniósł się  kolan. Zsunął z siebie spodenki.  Mi pomógł zdjąć górę dresu i dół. Ściągnął mi  buty i skarpetki. - załóż to. - nasunął  mi na stopy złote szpilki. Te, które miałam na sobie wcześniej. Po drodze na taras zabrał ze sobą swój pasek do spodni. Zasłonił okno z zewnątrz kwiecistymi zasłonami, dodatkowo zamkną drzwi na klucz.- tu nikt nas tu nie usłyszy i nie zobaczy.

- Czyżby. - uśmiechając się, przyłożyłam mu palce do ust. Przysłuchiwaliśmy się jękom.

- To Zuza i Oskar. – uśmiechnął  się seksownie.- godzą się.

- Godzą? - zmarszczyłam  brwi.

- Pokłócili się, zaraz jak wyszłaś.

- O co?

- O wszystko i o nic. Nasze humory się im udzieliły. Wyglądasz seksownie. - wbił  się brutalnie w moje usta. Zarzuciłam mu dłonie na szyje, jego zacisnęły się na moich pośladkach. – gdzie bielizna.

- Nie mam. Miałam zamiar kokietować cię cały wieczór. Skończyło się inaczej.

- Ręce do góry. - posłusznie uniosłam
je wysoko nad głowę. Adam podniósł mnie do góry za pośladki. Postawił  tuż obok drewnianego filara, do którego paskiem od spodni unieruchomił moje nadgarstki.
Moim ciałem wstrząsnął deszcz, kiedy opuszkami palców sunął po wewnętrznej stronie ud.

- Ahhh - jęknęłam, kiedy niespodziewanie,  bezlitośnie wbił palce w moje wnętrze. Poruszył nimi kilka razy. Gdy je wysunął, jęknęłam  z tęsknoty za wypełnieniem.

- Nie tak prędko. - wsunął mi palce do ust. Smakowałam swojego podniecenia. Z pasją ssałam je. Spuściłam wzrok na okazałego sterczącego kutasa. - tego chcesz?

- Taaakkk. - westchnęłam  z frustracją. - daj mi go - szarpnęłam  się.

- Nie.  - uśmiechnął się przebiegle. - Pierwsze kara,  później nagroda. – ścisnął mocno obydwie moje piersi. – chcesz tego.

-Tak. Chcę bardzo. - dyszałam z podniecenia. Jednym szarpnięciem, rozerwał ramiączko sukienki z drugim zrobił to samo.- ejjjj była droga. - udawałam oburzenie.

- Pytałem, czy tego chcesz,  powiedziałaś, że tak.

- Nie miałam na myśli sukienki,  za ponad dziesięć tysięcy  funtów.

- Kupie ci tyle ile będziesz chciała. Podnieś stopy. - wykonałam posłusznie jego polecenie. Podniosłam jedną,  następnie drugą stopę. – pożegnaj się - rzucił ją przez balkon.

- Można była ja naprawić. - krzyknęłam, patrząc jak materiał znika w ciemności.

- Mam ją gdzieś! - stopą rozszerzył mi nogi. – Teraz mam wszystko na wyciągniecie ręki. - pochylił się nade mną. Zassał  jeden z sutków. Krzyknęłam głośno, kiedy jego zęby wbiły  się boleśnie w moją brodawkę. W dole brzucha czułam żar. Kiedy skończył,  słodkie tortury moich piersi, zębami i językiem, obydwa sutki był nabrzmiałe, pulsowały i piekły.

Następnie przyszedł czas na tortury mojej cipki. Gdy tylko orgazm zbliżał się wielkimi krokami, Adam odsunął  się ode mnie. Całował moje uda, by po chwili znów wrócić do łechtaczki. Zasysał mnie, gryzł, lizał. Jadł mnie żywcem. Gdy tylko wyczuł drżenie moich ud, zamów przestał. Czułam niedosyt języka. Przyjemnego drapania brody i wąsów po wewnętrznych stronach ud.

Po kilku takich torturach, orgazm przyszedł ze zdwojoną siłą. Adam nie ustępował, błagałam go, by przestał. Był jednak  głuchy na moje prośby. Jego język pracował zacięcie. Jego palce mnie penetrowały. Nogi trzęsły mi się jak galareta. Kiedy dołożył jeszcze jednego palce, a trzeciego w drugą dziurkę. Nie wytrzymałam, eksplodowałam jeszcze raz. Ten orgazm był intensywniejszy. Zwalił mnie dosłownie z nóg, ledwo się na nich trzymałam na wysokich szpilkach. Wyczuł to i złapał  mnie w pasie i posadził na swoich biodrach.

– To są moje słodkie tortury. - wyszeptał mi do ucha.

-Ohhh Adam. - oparłam  głową na jego barku. Próbowałam się uspokoić.

- Pingwinku to dopiero początek. - odsunął mnie nieco od siebie, by nakierować pulsującego członka w moje ociekające, rozgrzane nadal przeżywające orgazm wnętrze – wielkolud nadciąga. Kurwa! - jęknął wprost do mojego ucha. - jaka ty jesteś ciasna. - wysunął się i dobił do końca - moja.

- Nie gadaj tyle, pieprz mnie!

Trzeci orgazm przyszedł,  zaraz po tym, jak błagałam go, by już mnie nie torturował. Tylko skończył. 

Za każdym razem myślę, że to jest najlepsze pieprzenie  w moim życiu,  dopóki Adam nie serwuje mi czegoś takiego, jak dziś na balkonie.

Niegrzeczna Pani Prezes 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz