Rozdział 35

431 23 2
                                    






Obudziłam się ze ścierpniętą szyją i ramionami. Takiego kaca, jak dziś nie miałam  od czasów Martina, po tym, jak mnie odurzył jakimś cholerstwem. Ręce miałam, jak z ołowiu, nie mogłam nimi poruszyć. Z trudem uchyliłam powieki, widziałam jak przez mgłę.

- Obudziłaś się? - dobiegł do mnie męski głos, nie mogłam go do nikogo dopasować. – Wstawaj! - usłyszałam nad sobą, ale to szklanka wody wylana na moją twarz otrzeźwiłam mnie.

- Co się dzieje? - automatyczną moją reakcją była chęć wstania, ale nie mogłam tego zrobić. Miałam unieruchomione dłonie do zagłówka łóżka. - Jay?- Pisnęłam, widząc go obok siebie siedzącego z uśmiechem na twarzy na łóżku.

- Jak miło, że tym razem zapamiętałaś - jego słowa ociekały sarkazmem.- Jak to mówią do trzech razy sztuka. Wiedziałem, że w końcu się uda.

- Nie podobają mi się takie zabawy do kurwy nędzy! Nie wiem, co się wczoraj wydarzyło, ale dziś jest dziś. Rozkuj mnie! - szarpnęłam, mocno rękoma.  Metal kajdanek boleśnie wbijał się w moją skórę. - Wypuść mnie!

Wczoraj, przypadkowo spotkaliśmy się  w klubie, miała być to moja ostatnia noc przed wyjazdem. Tańczyliśmy, wypiliśmy kilka drinków.

Dosypał mi czegoś!

Gdy to sobie uświadomiłam, spanikowałam.

-  Czego chcesz? - zapytałam, spokojnie.

- Oooo i to jest bardzo dobre pytanie. Czego ja mogę chcieć. - przesuwa palcem po mojej nagiej kostce. Całe szczęście mogłam ruszać nogami, obydwie podkuliłam tak, by mnie nie mógł, dotknął. - I co ci to da? - złapał mnie za obydwie kostki i zsunął niżej łóżka. - Zgadnij, czego ja mogę od ciebie chcieć? - wspiął się na łóżko,  po czym przysiadł moje stopy okrakiem.

- Oświeć mnie! - syknęłam zła, choć bardzo chciałam wyglądać na spokojną.

-  Chcę ciebie.... - wyszeptał mi do ucha. Jednym szarpnięciem, rozerwał moją wczorajszą satynową sukienkę, obnażając tym samym moje piersi. – jesteś piękna - palcem wodził po mojej szyi, przesunął pomiędzy  piersiami. Brzuchu i wzgórku. - Na początku miałem się z tobą zabawiać. Ale nie wiedziałem, że jesteś taka piękna. - odgarną  mi włosy z twarzy. Palcami ścisnął brodę. Zmusiłbym na niego patrzyła.

- Czego chcesz pieniędzy? - Jego śmiech przywołał u mnie wspomnienia związane z  Kazikiem i  Malcolmem. Oblał mnie zimy pot.

On chce mnie zgwałcić. On nie chce pieniędzy....

Tam myśl, była  o wiele bardziej przerażającą.

- Jesteś piękna, a teraz tylko moja. – po tych słowach znikł w korytarzu. Spanikowana rozejrzałam  się po sypialni. Byliśmy  u mnie, ale w tym drugim mieszkaniu. Tym, z którego go wyrzuciłam. Może chce zemsty, za to, jak go potraktowałam.....

Po raz kolejny szarpnęłam rękoma.

- Jeśli będzie się szarpać, będzie to dla ciebie jeszcze bardziej bolesne. – uspokoiłam się i  spojrzałam na Jaya, podszedł  do mnie z tacą. Postawił ją na stoliku,  sam usiadł obok mnie.

- Uwolnij mnie. Porozmawiajmy,  jak dorośli ludzie. –  postanowiłam, zaryzykować jakoś na niego wpłynąć. On jednak mnie ignorował, zamiast mnie uwolnić, przystawił mi butelkę z wodą do ust. Piłam  ją tak łapczywie, że część ściekła mi po brodzie i dekolcie.
Następnie zaczął  karmić mnie kleistą owsianką.

Sam jego wzrok, przyprawiał mnie o dreszcze w żadnym bądź razie pozytywny sposób.

- No jedz. Grzeczne dziewczynki dostają nagrodę.

Niegrzeczna Pani Prezes 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz