Rozdział 5

497 22 0
                                    




            Wróciłam do apartamentu po rozmowie z Samem. Zaraz po mnie przyszedł Call od razu zaatakował mnie krzykiem.

- Masz zamiar zatrudnić tego małego gnojka tylko dlatego, że ja nie mam zamiary zwolnić swojej asystentki? Po moim trupie rozumiesz! – szalał w sypialni jak huragan.

- To nie ma miała być żadnego rodzaju zemsta. Potrzebuję kogoś kto będzie ogarniał moje sprawy. Dotychczasowy asystent nie sprawdził się wyleciał. – automatycznie i ja zaczęłam krzyczeć.

- Wiesz co. To zupełnie nie ma sensu. Nasz związek nie ma szans. Ciągle będę o ciebie zazdrosny. Z drugiej strony będę flirtował i chciał innych kobiet. Powinniśmy się rozstać.

Usiadłam na łóżku. Byłam zszokowana. Choć w głębi serca wiedziałam, że ma rację. Nie chciałam się do tego wcześniej przyznać, bo to oznaczało by, że jestem podobna do matki. Zakochuje się zbyt szybko. Obydwoje pomyliliśmy miłość z pożądaniem.

Kiedy wyszedł otworzyłam butelkę wina. Pijąc przeglądałam zdjęcia w telefonie ze ślubu mamy, kolejne były moje z Adamem.

Związek z Calem wcale nie wyleczył mnie z niego. Miałam totalny mętlik w głowie.

Ubrana w sportowy strój wyszłam na dwór. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić pojechałam pod dom Adama. W środku panowała ciemność nie było go. Złapałam taksówkę i wróciłam do siebie. Gdybym był w domu nie wiadomo co strzeliło by mi do głowy, jego nieobecność okazała się być dla mnie rozwiązaniem.

Nie powinnam była tam nawet jechać. Po co to zrobiłam? Co chciałam zobaczyć? Jego i Kingę na parapecie. Wspomnienia o tej dwójce przywołały wpomnienie tego  jak się wtedy czułam. Poniżona i zraniona. Nadal czuje żal i smutek zarazem złość po tym jak mnie potraktował. Jak mnie wykorzystał i się mną zabawił.

Nigdy więcej.

Opóźniłam kieliszek do dna.

Przebrałam się w sukienkę i pojechałam do klubu. Call nie próżnował siedział na kanapie w towarzystwie kobiety. Kiedy go zobaczyłam nic nie poczułam może jedynie lekki zawód, że tak szybko skorzystał z wolności. Ja chyba miałam zamiar to samo zrobić, skoro tu przyjechałam. Nie mogłam mieć mu tego za złe.

            Rano pojechałam do hangaru. Wspólnie z Callem mieliśmy pokazać prototyp samolotu nowemu klientowi. Byłam nieco wcześniej weszłam do środka. Obok samolotu stał Jakub, którego nie widziałam  wieki. Przypomniał mi się dzień, kiedy poznałam Adama i jego.

- Witaj Aniołku. – przywołał mnie na ziemię. Całe szczęście. Po co wracać do czegoś co nie wróci.

- Cześć Jakub.

- Co tak oficjalnie? – uśmiechnął się przebiegle. Wzrok skierował na moje piesi. Miałam na sobie obcisłą czerwona sukienkę z dekoltem w serek. -  umówisz się ze mną na drinka?

- Jakub. – podeszłam do niego bliżej. – co miało by zdarzyć się potem? – zapytałam niskim seksownym głosem. By się z nim podrażnić.

- Dobrze wiesz co? – spojrzał na kogoś za mną. Odwróciłam się Call zmierzał w naszą stronę. – Co mu jest? Wygląda jak by zamiar miał mi dać w mordę.

- Co tu z nim robisz? – warknął zły. Wiedziałam, że podjedliśmy dobrą decyzję. Nasz związek wyglądałby właśnie tak, na wiecznych kłótniach.

- Gadamy o pracy.

- Cześć stary? – Jakub wyciągnął do niego rękę przyjaźnie. Call złapał go za szyję i warknął.

- Zliż się do niej. To połamie ci ręce. Zwolnię, nigdzie nie znajdziesz pracy. Zadbam o to.

- To wy jesteście razem? – zapytał zdziwiony.

- Byliśmy. – odpowiedziałam obojętnie. – puść go i nie rób z siebie zazdrosnego faceta. Zaraz pojawi się nasz klient. Nadal wyglądasz jak żul z tym nosem. Nie dawaj namacalnych dowodów, że jesteś niepoczytalny.

Nie spodobał się mu mój komentarz, ale miałam to gdzieś.

Niegrzeczna Pani Prezes 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz