Skuliłam sie na łóżku.
Nienawidzę Kamila, nienawidzę go, dlaczego on sie tak dziwnie zachowuje? I dlaczego bronił tą niejaką Rose zamiast mnie?
Te i inne pytania, krążyły w mojej głowie. Ciągle w głowie huczały mi słowa mojego byłego przyjaciela kiedy zakazuje mi obarczać winą niewinną Rose. I ten jego ton...Ciszę przerwał dźwięk mojej komórki. Z głośnika wylatywała znajoma piosenka Timmy Trumpet, Savage - Freaks. Uśmiechnęłam sie do samej siebie, ta piosenka przypominała mi moje dawne, ludzkie życie. Dopiero po chwili zoorientowałam sie że ktoś do mnie dzwoni. Natalie.
-Halo?
-Dziewczyno, kochana gdzie ty sie podziewasz całymi dniami??? Szukałyśmy cie z Sandrą po całym Imperium!
-Tylko jest jeden taki malusi problem.
-Jaki Chanel! Chodzi ci o łowców, porwali cie?!
-Nat uspokój sie. Nikt mnie nie porwał. Poprostu... okazuje sie że jestem kimś więcej niż żywiołem magii, ja... jestem aniołem.
-Ale jak... czekaj, dlaczego my z dziewczynami, nie jesteśmy? I gdzie ty sie podziewasz?
-Nat... jakby ci to powiedzieć. Ty jesteś na Powierzchni, większość Black Evenisów w tym upadłych aniołów i ich potomków uwięziona jest w Podziemiach. Ale ci potomokowie mogą uczęszczać do Nadziemnej szkoły. Czyli Nadziemia to inaczej Niebo. I... ja właśnie w nim jestem. Przedostałam sie przez specjalnie ukryty portal. I mieszkam w Skyfallu. Kontynuuję nauke 2 klasy liceum. Tak jakby liceum. A moją współlokatorką jest Nikita, Whitenka ze strasznie wysokim ego.
-Ale Chanel... dlaczego nam nie powiedziałaś wcześniej? Jesteśmy twoimi siostrami. Piątką Żywiołów. Dlaczego? Już nic dla ciebie nie znaczymy? Ja rozumiem że było ci ciężko po stracie Lukasa, aż do tego stopnia że szary kolor zmieniłaś na czarny... Ale... powinaś była nam powiedzieć.
-Przepraszam, poprostu oddaliłyśmy się od siebie, kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Pamiętam jak włożyłaś petarde do tortu, ponieważ zasugerowałam że urodziny będą bombowe, a ty mnie zrozumiałaś dosłownie haha.
-Ja też trzymaj sie... zadzwonię jeszcze później, powiem reszcie, mam coś im przekazać? I tak sobie przypomniałam, bo Melyn potrafi w pełni posługiwać sie swoją mocą, okazuje sie że ziemia to także dar ożywiania roślin. Sinoxi tego żywiołu nie umieją tego zrobić. A ja nauczyłam sie ostatnio wode zamieniać w lód, sinoxi też tego nie zrobią. A Ellie o mało nie zdemolowała sali treningowej swoim mini tornadem, nie mówiąc już o Sandrze. Ta podpaliła ławke*. Ja kończe pa.
I sie rozłączyła. Dzięki tej rozmowie, humor poprawił mi sie o 180 stopni. Ale obrócił sie z powrotem kiedy do pokoju weszła Nikita.
-Trenerka prosi cie na sale.Ech jeszcze mi tego brakowało. Po kilku minutowej rozmowie z trenerką ta przydzieliła mnie do najgorszej grupy, pod względem latania.
Nikita była w tej najlepszej, z gracją wykonywała okrążenia, a ja nawet skrzydłami poruszyć nie mogłam.
-Chanel! Rusz sie! -krzyknęła trenerka.Wdech, wydech, muszę chociaż troche sie unieść, a da mi spokój. Jednak spokoju nie mogła mi ofiarować, ponieważ w ciągu dwugodzinnego treningu, nie poruszyłam skrzydłami nawet o milimetr.
Po lekcji, trenerka kazała mi zostać chwile.Szykowałam sie na pretensje z jej strony, ale mnie zaskoczyła.
-Black, widzę że nie potrafisz nawet poruszyć skrzydłami. Nie obwiniaj sie o to. Wiem że nie jesteś aniołem od urodzenia, dlatego musisz sobie pewne ruchy jeszcze przyswoić. Nie będę cie karać na moich lekcjach bo nie zrobisz tego czy tamtego. Ale musisz sie starać. Tylko tak osiągniesz cel. -mówiła spokojnie. Prawie tak jak moja mama gdy miałam kilka lat. Kobieta była miła, ale na zajęciach widać było że nie dawała wejść sobie na głowe.W porze kolacji, do naszego pokoju przyniesiono pysznie pachnącą lazanie, so tego sok o niebieskiej barwie. Nigdy czegoś takiego nie piłam ale puszę przyznać, że napój był pyszny.
Ciekawe jak sie nazywa. Spojrzałam na jedzącą, a raczej skubiącą swoją kolacje Nikite.
-Co to za napój? -spytałam.
-Soblue-odpowiedziała beznamiętnie wybierając jakieś pokrojone w kostke warzywo ze swojej lazanii - jest obrzydliwy, nie wiem jak ty możesz to pić. Mi przynoszą tylko wysokiej jakości sok z pomarańczy. Oczywiście świeżych i idelanie dojrzałych.
Na Powierzchni mogłabym powiedzieć że jej ego sięga nieba, ale tu to raczej nie pasuje. Trudno mnie to jakoś nie wzrusza.
- Znasz Kamila Clouda? -spytała, przyglądając mi sie.
- Znam -odpowiedziałam, i poczułam ukłucie w sercu. Momentalnie przed oczami stanął mi obraz twarzy Lukasa.
.
.
.
Zemdlałam.Rozdział pisany o 23:31 okey ide spać, jutro (czwartek) opublikuję rozdział, przed ósmą.
Zapraszam na Poprostu bekowo... będzie beka, jutro w RCKP bo mam dyżur w szatni hahahaha i G ze swoim śmiechem psychopaty też tam będzie. I W tam będzie. Będzie beka. A z tą ławką to dedykuje to komuś.
CZYTASZ
Ⅲ Piąty Żywioł
RandomOd kiedy trafiłam do Skyfallu moje życie diametralnie sie zmieniło. Do tego moja nowa współlokatorka próbuje utrudnić mi życie. A mój przyjaciel w niczym mi nie pomaga. Wszystko sie zmienia dopiero kiedy w szkole pojawia sie nowa Black Evenis. Tylk...