12# Przemiana

887 94 7
                                    

W nocy wymknęłam sie do ogrodu, miałam nadzieje że David tam będzie. Z tej okazji ubrałam rozkloszowaną granatową spódnice i białą bluzke. Na to założyłam żakiecik żeby nie było mi zimno. Na stopy założyłam granatowe baleriny, i byłam już gotowa do wyjścia. Prawie zapomniałam o moich czarnych włosach, przeczesałam je tylko i wyszłam.

Nagle do głowy wpadła mi myśl żeby polecieć w dół zamiast schodzić?
Wzięłam głęboki oddech, poruszyłam skrzydłami, a następnie wybiłam sie.

Byłam troche przerażona tym co robie, ale nim sie obejrzałam byłam na dole. I to w niecałą minute, zejście zajmowało mi jakieś 15- 20 minut, a tu miła niespodzianka.

Od razu skierowałam sie do ogrodu, był tam David... i Rose. Rozmawiali, ona cały czas gestykulowała.

Gotowała sie we mnie wściekłość, podeszłam do nich, odepchnęłam ją aż poleciała na ławke, a jemu dałam z liścia w twarz.

-Auu! Za co to?

Odepchnęłam go i kierowałam sie do wyjścia, ale on był szybszy i zatrzmał mnie.

-Chanel, nie wiem co o tym wszystkim myślisz, ale ona przyszła tu namówić mnie abym z tobą zerwał. Im chodzi tylko o to aby cie zranić, czy ty tego nie widzisz? Co?

Okey, ale siara. Ni z tego ni z owego, David mnie przytulił. Czyli między nami nadal wszystko jest dobrze. Tylko tak jakby, bo pamiętam jak byłam z Lukasem. Z nim w ogóle inaczej sie czułam. Znałam go dłużej, i mogłam stwierdzić że ja go kocham. A w tym przypadku to nie wiem.
Może i David mnie kocha, ale ja czuję jedynie pustke. I nie sądze żeby to była miłość.

-David musimy porozmawiać- powiedziałam tylko, i usiedliśmy na najbliższej ławce.

-Tak kochana? - te czułości wcale nie ułatwiają mi sprawy.

-Lubię cie, ale tylko lubie. I sądze że to wszystko za szybko sie potoczyło. Znamy sie dopiero kilka dni, i to za mało. -nawet już na niego nie patrzyłam. On chyba na mnie też nie.

-Zrywasz ze mną? - spytał, głos mu sie łamał, widać że faktycznie coś do mnie czuł- odpowiedz!

-Tak, przepraszam.

Wyszedł z ogrodu, zostałam sama. Znowu. Nienawidze tego gdy sprawiam komuś przykrość, ale udawanie jest jeszcze gorsze. Czuję sie teraz taka sama jak Nikita, tylko że ona cały czas to robi. Nie chcę być taka jak ona!

-Życiowe decyzje czasem zmieniają bieg wydarzeń, jesteś silna i potrafisz współczuć. Nie wymagasz od nikogo aby cie wychwalał pomimo jesteś księżniczką. Nie starasz sie być lepsza od innych, jesteś sobą. -powiedział męski głos.

Spojrzałam za siebie. Nikogo tam nie było, w prawej strony, również.

-Jestem przed tobą.

Serio, troche sie przestraszyłam. Przede mną stał, wysoki męszczyzna. Czas wyżłobił na jego twarzy wyraźne rysy. Mimo to wyglądał przyjaźnie. Był Whitenem, i biło od niego takie ciepło.

-Wiesz kim ja jestem? -spytał.

Pokiwałam przecząco głową. Pierwszy raz widziałam tego... eee... "człowieka"na oczy.

-Samomon władca Nadziemi, dałaś mi wiele powodów aby zamienić cie w Whitenke. Mam nadzieję że nie będę tego żałował.

Wtedy wziął moją dłoń, a swoją prawą trzymał kilka centymetrów od mojej. Wyciągnął z za paska różdżke i wykonał okrąg w powietrzu.

Potem jeszcze jeden i zniknął.

Siedziałam tak w osłupieniu. Kompletnie nie wiem co przed chwilą miało miejsce. Może miałam zwidy?

Zaczęłam sie robić senna, więc chcąc nie chcąc wstałam z ławki, i poszłam do szkoły.
Gdy sie wybiłam poczułam lekkość moich skrzydeł. Swobodnie przeleciałam dzielącą mnie odległość od pokoju.

Nie minęło długo jak leżąc w miękkim łóżku zasnęłam.

Jak myślicie co sie zdarzyło?
A teraz głosowanie, czy Chanel ma mieć teraz kolor biały czy powrócić do szarego.
Nie zapominajcie o konkursie.
To
Ciao
Kochani
Pozdrawiam
Seacoomi ;*

Ⅲ Piąty ŻywiołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz