20# Kryształy

842 96 5
                                    

-Nie ma czasu na wyjaśnienia- powiedziała Lorene.

-No dobra, lecę... Ale pod warunkiem że po drodze mi wszystko wyjaśnicie. -powiedział zrezygnowany Kamil. Szkoda że nie wie na jaką akcje się pisze. Co w sumie i dobrze, bo nie będzie miał kiedy zrezygnować.

Gdy byliśmy już na dziedzińcu szkolnym, Niki rozglądając sie zaprowadziła nas do podziemnego garażu, gdzie były już powozy gotowe do lotu. W każdym powozie były trzy miejsca z przodu i z tyłu. Nikita zajęła miejsce dla "kierowcy", a ja koło niej. Arianna z Lorene usiadły z tyłu, a Kamil obok mnie.

Wymówiłam zaklęcie dzięki ktoremu tak samo my, jak i cały powóz z pegazami byliśmy niewidzialni. Dzięki czemu nie narobiliśmy niepotrzebnego zamieszania.

Jak najciszej wyjechaliśmy z garażu, kierując się na dziedziniec, tam lekko wystartowaliśmy, i już po chwili lecieliśmy utrzymując równe tempo.

Najgorsze jest to że siedziałam po środku, nie cieszyła mnie obecność Kamila, szczególnie po tym jak zerwał ze mną przyjaźń. Co było dla mnie szczególnie bolesne. Znaliśmy się od dziecka, przeszliśmy naprawde dużo. Pamiętam jak ja i Kamil, mając po 9 lat wybraliśmy się nad jezioro. Jednak były tam już starsze od nas dzieciaki. Może 14 albo 15, pamiętam. Jeden z nich, typowy goryl. Wziął mnie i chciał wrzucić do jeziora, a że nie było głebokie, raczej zależało mu na tym żeby mnie ośmieszyć. Wtedy Kamil popchnął goryla, i w ostatniej chwili chwycił mnie. To było takie odważne. Myśleliśmy że będą śmiać się z niego, ale w rzeczywistości wszyscy, łącznie z mokrym "gorylem", zaczeli nas gonić. Miewałam wczesniejsze przebłyski ukrytej mocy, ale nigdy nie wiedziałam praktycznie co się stało. Tym razem schowaliśmy się w wyższą trawe myśląc że będziemy tam bezpieczni. Od razu się zoorientowali gdzie możemy być, ale przeszukując to miejsce nie zauwarzyli nas. Teraz wiem że dzięki adrenalinie sprawiłam że staliśmy się na tamtą chwile nie widzialni.

Ach te wspomnienia, teraz to już Kamil kompletnie nie przypomnina mojego starego przyjaciela.

-Uważajcie, widzicie tamten lekko różowy punkt na niebie? -spytała Niki pokazując jakiś punkt w oddali. Pokiwaliśmy głowami twierdząco - to jest portal, kiedy do niego wlecimy postarajcie się nie dotykać ścianek.

-Jakich ścianek? -spytałam.

-Zobaczysz- odpowiedział Kamil cicho.

-Ej a tobie co znowu? Nadal jesteś zły z powodu...

-Nie Chanel -przerwał mi- a tak poza tym widziałaś już?

-Ale co?

-Nikita ci nic nie mówiła? -spytał.

-Nie miała kiedy.

-Te róże, każdy uczeń pokłada w tobie nadzieje. Wszyscy sądzą że jesteś tym aniołem z legendy.

Chciałam mu odpowiedzieć, ale zauwarzyłam że różowawy punkt, nie jest już małym różowym punktem, tylko wielką prawie nie różniacą się od nieba dziurą (pod względem koloru).

Zamknęłam oczy, gdy je otworzyłam nadal byliśmy w "tunelu", ścianki tworzyły piękne różowe kryształy. Były piękne. Już wiem dlaczego miałam ich nie dotykać. To kolejna blokada, zachłanni i chcący się tylko wzbogacić próbowali by zabrać chociaż jeden. Dzięki temu że w miare możliwości się im przyjrzałam, dostrzegłam że są to trujące kryształy. Uczyłam się o nich w Imperium Magii. Tylko nieliczni potrafią odróżnić te Trujące od Uzdrawiających, dlatego "hoduje się " je w koloniach. Te Trujące właśnie do takich blokad i ochrony. A te Uzdrawiające mają pomagać chorym.

Nim się obejrzałam, wylecieliśmy z tunelu. Wyszeptałam zaklęcie, które cofnęło poprzednie. I teraz bez problemu można było nas zobaczyć.
W dole ujrzałam znajomą krainę. Fioletowa trawa, i zamek Peloponesis w oddali. Słyszałam że Królowa, czyli moja babcia przeprowadziła się do zamku Natury, i teraz jest to centrum zarządzania Powierzchnią.
Niedaleko zobaczyliśmy moją starą szkołę.
Wokół niej zgromadziła się armia Cienia. Ponownie wypowiedziałam zaklęcie znikające. W samą porę, ponieważ zbliżaliśmy się do szkoły, i wrogich strażników. My, nawzajem siebie widzieliśmy, przez co zaklęcie nie sprawiało nam problemów.

Wylądowaliśmy nie daleko szkoły, w sumie aż za blisko. I trzymając się blisko siebie powędrowaliśmy do budynku.

Armia cienia, składała się głównie z upadłych aniołów, ubranych na czarno, w równie czarnych jak węgiel zbrojach.
Ale jak oni przeszli? Przecież te wszystkie blokady i... przyglądając im się bliżej zauwarzyłam że są to młodzi aniołowie. Ich rodzice pewnie zamiast to Nadziemskiej szkoły, poddali swoich potomków seriom treningów. Wyglądali na wyhartowanych, na takich których trudno złamać, jednym ciosem. Nawet ja nie byłabym w stanie ich pokonać bez użycia mocy, i pomocy swoich.

-No to do dzieła, musimy znaleźć moje siostry- powiedziałam cicho. Reszta pokiwała głowami, na znak że się zgadzają.

Weszliśmy do środka, ledwo co omijając strażników. Pokierowałam nas do piwnic, powitała nas jedynie cisza. "A może ich już znaleźli?" pomyślałam, ale wyrzuciłam z głowy tę myśl, nie mieli jak. Tylko nieliczni znają te przejścia.

-Natalie? -powiedziałam głośniej, echo rozniosło mój głos po ścianach. Aż w końcu odpowiedziało ciszą.

-Chanel? -usłyszałam czyjś drżący głos. Czyżby Ellie?

-Ellie? -chyba jest tam sama.

-Tu jestem.

Popatrzyłam kolejno na wszystkich zebranych, i szybko ruszyliśmy w kierunku skąd dochodził głos.

Nawet nie wiem kiedy dezaktywowałam zaklęcie bo sekund później obejmowałam przerażoną Ellie. Zawsze była wrażliwa delikatna, ja natomiast starałam zachować zimną krew w trudnych sytuacjach.

Macie rozdział, zauwarzyłam że ostatnio czyli poprzedni i ten c; piszę je na ponad 800 słów kochani. I tak trochę sie wkurzyłam bo poprzedni usunął mi się aż dwa razy, czyli o dwa za dużo. No cóż bywa.

Zastanawiam się nad imieniem do bierzmowania Natalia, Klaudia czy Julia? Ale to dopiero za dwa lata c;
Może zrb strone na fb "Seacoomi", ale nie wiem czy dać kategorię "pisarz" czy "bloger" c; Chyba to pierwsze *3*

Ⅲ Piąty ŻywiołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz