Rozmowa

1.4K 93 6
                                    

Harry z grozą przypatrywał się pełnemu przepychu otoczeniu, które czerwonooki mężczyzna nazwał swoja posiadłością. Mężczyzna teleportował... a raczej aportował (Harry domyślił się, że był to czarodziejski sposób na określenie teleportacji) ich do czegoś przypominającego atrium, nim zaprowadził Harry'ego do swojego gabinetu. Harry wlepiał szeroko otwarte oczy we wzniosłe filary z białego marmuru, które pięły się bez końca, od czarnej marmurowej podłogi aż po sufit, zwieńczone misternie zdobionymi przyporami znajdującymi się tuż pod sklepieniem, oraz w ruchome kule światła przemykające pomiędzy nimi w regularnych odstępach. Podążając w ślad za mężczyzną i jego falującymi szatami, gapił się na ruszające się i rozmawiające portrety wiszące na ścianach. Szepty podążały za nim, gdy wchodził w głąb korytarza.

– Nowy człowiek... - doleciało od strony portretu starej, zniedołężniałej kobiety.

– ...kim on jest... - gburowata wiedźma wyszeptała do swojego kota.

SSS... ciekawe jak sssmakuje... – to ostatnie zostało wysyczane w wężomowie przez ogromnego węża owiniętego wokół ramion majestatycznie wyglądającego mężczyzny.

Harry zadygotał nim dogonił mężczyznę o czerwonych oczach.

Po wejściu do gabinetu, Harry'ego przywitał widok ciemnych, drewnianych mebli, przytulnego kamiennego kominka, ciemnej kamiennej podłogi i półek uginających się od książek, zapełniających dwie ze ścian. Zafascynowany nieprzebraną ilością ksiąg znajdującą się w gabinecie, Harry niemalże zapomniał o pulsującym bólu w dłoni, rozchodzącym się od miejsca, w którym ciął się srebrnym ostrzem, dopóki mężczyzna, z małym zmarszczeniem brwi, nie machnął swoją różdżką ponad dłonią Harry'ego, by ją uleczyć.

Teraz, wpatrując się ze zdziwieniem w nieskazitelną skórę, Harry przestąpił delikatnie z nogi na nogę. Mężczyzna o szkarłatnych oczach właśnie siadał za biurkiem, Harry natomiast nadal stał, ponieważ nie było niczego, na czym mógłby usiąść. Nie żeby miało to dla niego znaczenie. Tak naprawdę, to jedyne co w tej chwili potrafił, to gapić się na przejaw magii i zastanawiać na tym, jak skłonić czerwonookiego mężczyznę do uleczenia jego pozostałych ran. Czy zwykła prośba wystarczy? Coś mówiło Harry'emu, że to nie był przypadek. W końcu, czy kiedykolwiek inni robili to, o co Harry ich prosił?

Voldemort przyglądał się z nie lada uciechą, jak chłopak próbuje znaleźć sposób na przekonanie go do uleczenia pozostałych ran. Specjalnie zaleczył tylko rozcięcie, ciekawy jak bachor zareaguje na całą tę sytuację, a teraz rozkoszował się widokiem chłopca zmagającego się z prośbą o pomoc.

Wtem przebłysk inspiracji uderzył w Harry'ego.

– Eee... Panie Voldemorcie... sir... – dodał po chwili namysłu, niepewny jak pełen szacunku powinien być. W końcu mężczyzna promieniował mocą i potęgą, no i uratował Harry'ego ze złych łapsk Durselyów. Po geście mężczyzny zezwalającym na kontynuowanie, Harry skulił głowę i zapytał niepewnie – Zastanawiam się... czy mógłby mi pan pokazać więcej... tej wspaniałej magii? Czy jest pan zdolny do... uleczenia moich pozostałych urazów, sir?

Voldemort niemalże roześmiał się na całe gardło. Doprawdy, chłopak był interesujący. Ta próba zręcznego nakłonienia go do uleczenia ran, zarówno poprzez użycie pochlebstwa oraz wyzwania zawartego w pytaniu, to było coś wartego dziecka co najmniej pięć lat starszego od Harry'ego. I to w dodatku ślizgońskiego dziecka, dumał Voldemort. Był naprawdę zachwycony, widząc ślizgońską przebiegłość w dziecku zrodzonym z gryfońskich rodziców. Ale nie, nie może pozwolić by dziecko myślało, że jest w stanie manipulować Lordem Voldemortem.


– Tak dziecko, mogę to zrobić. Ale powiedz mi, dlaczego miałbym cię uleczyć? – rzucił pytanie Voldemort, ciekaw reakcji chłopaka. Harry wzdrygnął się. Właśnie, dlaczego? Nie będąc niczym więcej niż dziwakiem, nie zasługiwał na to, by go uleczyć, czyż nie? Ale jakaś nutka w głosie mężczyzny mówiła mu, że to nie była ani kpina, ani szyderstwo, ale coś zupełnie innego. Mężczyzna usiłował przekazać coś Harry'emu i Harry musiał odkryć, co to było.

Mroczny jak noc / HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz