Plany

867 80 2
                                    

Drogi Ojcze,

Co tam u Ciebie? Często powtarzasz, że sprawiam Ci zbyt dużo kłopotów. Więc... teraz jestem daleko, w szkole. I założę się, że u Ciebie wszystko idzie całkiem gładko.

W każdym razie, ja cieszę się czasem spędzanym w szkole. Zamiast drażnić Ciebie, drażnię tego nauczyciela Transmutacji, który najwidoczniej mnie nie lubi. Spokojnie Ojcze, nim zaczniesz planować jego przedwczesny zgon, przyjmij moje zapewnienia, że nie jest on dla mnie żadnym problemem, a przynajmniej nie większy niż irytujący owad. Chciałbym prosić Cię, byś pozwolił mi poradzić sobie z nim na własny sposób.

Oczywiście wszyscy pozostali profesorowie mnie lubią. Moja nauczycielka Zaklęć, Victoria Eastwood, właśnie gościła mnie u siebie w gabinecie na herbatce. Myśli, że jestem absolutnie cudownym, małym chłopczykiem, który nie mógłby skrzywdzić nawet muchy. I to od niej, spośród wszystkich nauczycieli, otrzymałem najwięcej punktów. Bardzo przydatny nabytek, naprawdę. Zrobię co w mojej mocy, by podtrzymać w niej to uwielbienie, zupełnie tak, jak ty robiłeś to w stosunku do swoich profesorów podczas szkolnych lat spędzonych w Hogwarcie, więc bądź spokojny. No i nie ma tutaj tego pomylonego, starego głupka, więc spodziewam się, że będzie to dla mnie łatwiejsze.

Muszę przyznać, że system grup w Durmstangu jest całkiem użyteczny. Dzięki liczbie punktów, którą do tej pory zgromadziłem, wszystkie grupy starają się mnie zdobyć. Niestety dla nich, nie uda im się to. Mam już swoje plany. Nie będę Cię zanudzać szczegółami, ale jestem całkiem pewien, że rezultat Ci się spodoba.

No cóż, zmykam do moich przedwieczornych intryg. Poprosiłbym Cię, żebyś przekazał Cioci Belli i reszcie uściski ode mnie, ale myślę, że rzuciłbyś na mnie i na nich crucio, gdybym to zasugerował. Więc nie będę Cię tym kłopotać. Dobranoc Ojcze.

Harry

Rozbawiony Voldemort złożył list i odłożył go na swoje biurko. Bezczelny bachor, pomyślał czule, głaszcząc rytmicznie drzemiącą Nagini. Harry, jeśli tylko chciał, potrafił być niezłym łobuzem, chociaż zawsze zachowywał pełną szacunku pozę podczas poważnych rozmów, no i oczywiście przed śmierciożercami.

Czasami zaskakiwało Czarnego Pana to, jak bardzo Harry przywiązał się do niektórych z jego śmierciożerców. Belli, Rabastana, Rudolphusa, Barty'ego... Podejrzewał, że było to związane z charyzmą Harry'ego, zupełnie inną niż ta prezentowana przez młodego Toma Marvolo Riddle'a. Nie żeby było to coś, co martwiłoby Czarnego Pana. W zasadzie to odpowiadał mu taki stan rzeczy. Fakt, że śmierciożercy pozostawali również lojalni wobec jego dziedzica, niósł dla Czarnego Pana dużo więcej korzyści. Nie musiał, na przykład, martwić się tym, że wbiją Harry'emu nóż w plecy. Jednym z powodów, dla których Voldemort nie chciał ujawniać obecności chłopca przed swoim pozostałymi śmierciożercami (poza tą garstka, której ufał) był fakt, że był on jeszcze zbyt młody i zbyt podatny na ataki zrodzone z urazów lub zazdrości.

Nawet jeśli Harry miał talent, wciąż brakowało mu doświadczenia. Voldemort zdawał sobie sprawę, że nie mógł pozwolić na to, by informacja o obecności chłopca dotarła do zwyczajnych śmierciożerców czy reszty magicznego świata, przynajmniej dopóki chłopak nie będzie miał nastu lat. Jego moc nadal będzie wzrastać i do tego czasu powinien być już na tyle potężny, by obronić się na własną rękę, gdy zostanie zaatakowany. Być może, kiedy Harry ukończy czternaście lub piętnaście lat...

W każdym razie jego własne plany również wymagały mniej więcej tyle czasu, by dojrzeć. Już w tym samym roku, w którym powrócił, Voldemort, rękami swoich sług, rozpoczął powolną infiltrację najważniejszych instytucji Magicznego Świata. Teraz wystarczyło tylko jedno jego słowo, a publikowano lub wycofywano artykuły z głównych czarodziejskich gazet, nawet takich, jak Prorok Codzienny czy Tygodnik Czarownica. Poczynił nieznaczna zabiegi w stosunku do goblinów z Gringotta, pozostawiając subtelne wskazówki. Był prawie pewien, że już w przyszłym roku gobliny podlegać będą prawom zawartym w nowym traktacie. Ollivander, najsławniejszy wytwórca różdżek, został zmuszony do zachowania neutralności. Voldemort zabiłby go, gdyby nie fakt, że był najbardziej utalentowanym wytwórcą różdżek w całej Wielkiej Brytanii. Zdecydował się więc na Wieczystą Przysięgę oraz kilka innych, sekretnie rzuconych klątw, które miały zapewnić milczenie mężczyzny.

Mroczny jak noc / HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz