Durmstrang Rok Trzeci Część I

818 64 1
                                    

W końcu nastał pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Harry, nim z przyjaciółmi zszedł z pokładu statku płynącego do Durmstrangu, z gracją przypiął sobie do piersi prefektową odznakę – małą, srebrną plakietkę, na której widniało wygrawerowane kursywą słowo „Prefekt". Tego lata znajomi Harry'ego, którzy tak, jak on, mieszkali w Wielkiej Brytanii, spotkali się z nim już w porcie i razem weszli na statek.

Harry, tuż po wkroczeniu do pustej kabiny, zajął centralne miejsce na drewnianej ławce i zlustrował wzrokiem swoich towarzyszy. Daphne niemal od razu usiadła obok, uraczając go opowieściami o własnych wakacjach. Aleron umiejscowił się po drugiej stronie Harry'ego, natomiast Silas zasiadł u stop przyjaciela i opierał głowę o ławkę pomiędzy Aleronem i Harrym.

Emlen i Francis rozłożyli się na siedzisku naprzeciwko, a bliźniacy ustawili po obu stronach drzwi, niczym wartownicy strzegący wejścia. Za każdym razem, gdy statek zawijał do kolejnego portu, w kajucie pojawiali się nowi uczniowie. Korbin, wkroczywszy do pomieszczenia, zerknął na znajdujące się w środku zastygłe postacie, i z chytrym uśmieszkiem usadowił na podłodze tuż przed Emlenem, twarzą do Harry'ego. Natomiast Alexei krzywił i boczył się tak długo, aż Francis nie przesunął się, robiąc mu miejsce obok siebie.

Harry uśmiechnął się na widok tych przepychanek. Oczywiście Daphne nadal cały czas trajkotała. A może nie tak oczywiście – z nią nigdy nie było wiadomo. Odchrząknął, równocześnie delikatnie poklepując przyjaciółkę po dłoni, by dać znać, że chciałby coś powiedzieć. Ta z zaciekawieniem przechyliła głowę – znała Harry'ego na tyle dobrze, by wiedzieć, że rzadko decydował się na udział w czczych, grupowych pogadankach.

– Emlen, Alexei, Francis, Korbin – rozpoczął Harry, tuż po rzuceniu silnego czaru prywatności. – Czy pamiętacie o czym powiedziałem wam pod koniec zeszłego roku szkolnego? – zapytał, uważnie obserwując reakcje swoich współlokatorów.

Emlen wymienił spojrzenia z Alexei'em i Francisem, po czym odezwał się, lekko się przy tym krzywiąc.

– Ciężko byłoby o tym zapomnieć, no nie? To było jak wielka, rzucona w nas petarda... – Harry uniósł brew, gestem nakazując Emlenowi bardziej szczegółowe wyjaśnienie. Chłopak podniósł dłoń i zaczął odliczać, zginając za każdym razem kolejny palec: – Po pierwsze: wróćmy do pierwszego roku – przybyłeś do szkoły z dwójką zauszników – Aleronem i Silasem. Każdy widzi, że z jakiś powodów zachowują się w stosunku do ciebie ulegle. Natomiast Daphne jest jedyną dziewczyną, ciągle kręcącą się u twojego boku. Cała trójka pochodzi z mrocznych, czystokrwistych rodów, z podejrzanymi powiązaniami ze śmierciożercami. Po drugie: trzymasz dość blisko z Malfoyami. Draco użycza ci swojej posiadłości, a ty z tego korzystasz i organizujesz w Malfoy Manor przyjęcia i zebrania. Ktoś mógłby zacząć zastanawiać się, dlaczego nie urządzasz ich u siebie – widać przecież, że jesteś wystarczająco bogaty.

Harry uniósł kąciki ust, gdy zauważył, że Emlen zerka na znajdujące się na jego palcach srebrne pierścienie wysadzane szlachetnymi kamieniami.

– Po trzecie: jak tylko przybyłeś do Durmstrangu, to zacząłeś otaczać się sprzymierzeńcami, starannie wybierając ich spośród najbardziej utalentowanych i lojalnych członków naszej grupy. Tak na marginesie, to już sama jej nazwa ujawnia twoje intencje: Mroczny Dwór Nocy. Po czwarte: Daphne zwróciła się do ciebie per „książę". I nawet jeśli zrobiła to dla żartu, sam tytuł jest dość wymowny. Piąte: jesteś weżousty. Poza tobą tylko Czarny Pan słynął z tej umiejętności. Szóste: tego lata siły Czarnego Pana wzmożyły swoją działalność. I nawet jeśli ministerstwo cały czas utrzymuje, że pomysłodawcami tych akcji byli śmierciożercy, to ci z nas, którzy używają swoich mózgów i znajomości wiedzą, kto tak naprawdę za tym wszystkim stoi.

Mroczny jak noc / HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz