Prezent

623 60 5
                                    

Tym razem zamiast paczki z prezentem, w swoje urodziny Harry otrzymał od Draco list dostarczony przez dorodnego puchacza należącego do Malfoyów.

Harrison!

Wszystkiego najlepszego! Nim zaczniesz zastanawiać się, gdzie podział się Twój prezent, pozwól, że poinformuję Cię o 422 Mistrzostwach Świata w Quidditchu, które odbędą się 22 sierpnia. Znając Ciebie, na pewno nawet nie tknąłeś sekcji sportowej w Proroku Codziennym, więc nie masz pojęcia o tym nadchodzącym, wyjątkowym wydarzeniu. Dlatego moim obowiązkiem, jako Malfoya, jest zaproszenie Ciebie na nie, tak, byś mógł razem ze mną i moją rodziną oglądać Mistrzostwa, zasiadając w loży honorowej (bo gdzieżby indziej?).

Jesteś także zaproszony do Malfoy Manor – od 20 do 25 sierpnia (Teo też przybędzie, ale podczas Mistrzostw będzie siedział ze swoją rodziną; nie udało im się zdobyć miejsc w loży honorowej). Postaraj się przekonać Ojca, by pozwolił Ci nacieszyć się urodzinowym prezentem. Czekam na odpowiedź.

Draco

Harry prychnął; choć ton list stanowił kwintesencję draconowatości, to i tak cały następny tydzień spędził na przekonywaniu ojca, by pozwolił mu pojechać na finał Mistrzostwa Świata w Quidditchu. Miał już dość ciągłego przebywania w rezydencji i wychodzenia z niej tylko na misje. Czarny Pan początkowo nie chciał się zgodzić, najwyraźniej planował coś podczas finału i dopiero, gdy Harry przysiągł, że będzie na siebie uważać i trzymać z daleka od kłopotów, zmienił zdanie (Harry podejrzewał, że był jedną z dwóch żyjących na świecie istot, które były w stanie nakłonić Voldemorta do zmiany raz powziętej decyzji; drugą była Nagini).

Tak więc z lekkim sercem, rankiem dwudziestego sierpnia, wyruszył do Malfoy Manor.

                           ~o.O.o~

– Harrison, dobrze cię znowu widzieć. – Draco wyciągnął dłoń i uścisnął przyjaźnie rękę Harry'ego, gdy ten wyszedł z kominka. – Jeszcze tydzień temu byłem przekonany, że Czarny Pan nie pozwoli ci przyjechać.

Harry uśmiechnął się krzywo.

– Niewiele brakowało... Ale ustąpił pod wpływem mojego ciągłego marudzenia.

– Chciałbym widzieć, jak nagabujesz Czarnego Pana – parsknął Teo.

Śmiejąc się, Harry podążył za Draco do jego pokoju.

– Jeżeli kiedykolwiek zrobiłbym to przy kimś, to jedyne, co bym otrzymał to Cruciatusa. Ojciec toleruje to tylko, gdy jesteśmy sami. I dokładnie to robiłem – zasadzałem się na niego przy każdej okazji i powracałem do sprawy. Zastanawia mnie jednak, co takiego zaplanował na Mistrzostwa.

Draco wzruszył ramionami, otwierając drzwi do pokoju.

– Cokolwiek to jest, ojciec bierze w tym udział. Pan Nott także, jeśli słowa Teo mają być jakąś wskazówką. I to coś wydarzy się w noc finałowego meczu; ojciec powiedział mi, że mamy się wtedy ukryć w lesie niedaleko obozowiska.

Teo przytaknął. Harry przekrzywił głowę.

– Cóż... czym by to nie było, jeśli nasi ojcowie nie chcą, byśmy się w to mieszali, powinniśmy siedzieć i się relaksować.

Draco i Teo przytaknęli z powagą. Wkrótce jednak atmosfera się rozluźniła. Chłopcy zaczęli wymieniać się opowieściami o szkolnych przygodach, co oczywiście skończyło się dyskusją o tym, jak zdobyć więcej zwolenników dla Czarnego Pana.

– Spisujesz się całkiem dobrze, Draco. Ślizgoni, którzy w tym roku ukończyli Hogwart i przystali do ojca, mówią, że przybyli z twojego polecenia. I w przeciwieństwie do zeszłorocznego tałatajstwa, szukającego jedynie mocy i sławy, ci, którzy dołączyli w tym roku, są całkiem nieźli. Naprawdę odwaliłeś kawał dobrej roboty, odsiewając wcześniej hołotę – skomentował Harry, klepiąc przyjaciela delikatnie po ramieniu.

Mroczny jak noc / HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz