Rozdział 4

261 12 0
                                    

Kiedy Alice przyjęła propozycję gościnnego, bardzo dobrze płatnego występu Burleski w zastępstwie za koleżankę w jednym z klubów w Las Vegas, nie spodziewała się takiego sukcesu. W szkole średniej trenowała taniec i była w tym bardzo dobra, nawet myślała o karierze tancerki, ale choroba mamy pokrzyżowała jej plany i musiała iść do pracy, żeby zarobić na studia i opiekę dla mamy. Ostatnio musiała przyłożyć się przed sesją egzaminacyjną na drugim roku w Berkeley College. Administracja w biznesie wydawała się być praktycznym wyborem, w znalezieniu pracy po studiach i pozwalającym na opłacenie opieki przy mamie, która doznała udaru kiedy Alice była w High School. Od tamtej pory mieszkała z jej siostrą, która z zawodu była pielęgniarką i wynajmowały mieszkanie na obrzeżach San Francisco. Jej mama jeździła na wózku i potrzebowała rehabilitacji. Ojciec zostawił je, kiedy Alice była małym dzieckiem i nie wiele go pamiętała, jedynie matka ją wychowywała. Teraz chciała jej się za to odwdzięczyć.
Podczas występu w klubie "Black Cat" nie spodziewała się spotkać w nim aroganckiego, choć przystojnego dupka, który zachowywał się jak jaskiniowiec wydzierając się w barze, bo ktoś śmiał zastawić jego "boski motocykl".
- Pfff. - Parsknęła pod nosem na samo wspomnienie.

Kiedy zobaczyła go wtedy "u Logana" zatrzymując się na śniadanie, myślała, że spotkała ucieleśnienie Herkulesa na ziemi. Postawny, bosko umięśniony mężczyzna, jakby jego ciało rzeźbił sam Michał Anioł, ale kiedy się odezwał, czar prysł. Myślała, że więcej go nie zobaczy, a tymczasem podczas jej pierwszego w życiu występu Burleski przed publicznością to na jego oczy trafiła kiedy wyszła na scenę. Siedział pewny siebie popijając Whisky, a koło niego kręciła się jakaś blond dziwka. Jednak on jakby nie zwracał na nią uwagi i uważnie oglądał jej pokaz. Czyżby była aż tak dobra? A może rozpoznał ją przed zdjęciem maski? Po skończonym pokazie szybko uciekła do garderoby, aby wymknąć się z klubu nie wpadając na niego. Kiedy przechodziła przez drzwi szatni, słyszała jego desperackie próby przejścia, ale nie zawróciła. Zwinnie przebrała się w swój szary dres, wzięła kluczyki od swojego pick-upa i odjechała do akademika.

Wchodząc rano do niedużego mieszkania, w którym były dwa pokoje połączone małym aneksem kuchennym i lazienką, uważała żeby nie zbudzić swojej współlokatorki Vivien, była to zakręcona rudowłosa studentka sztuki. Zawsze miała głowę pełną pomysłów i świetny humor, którym zarażała wszystkich wokoło. Alice wykończona po całonocnej jeździe autem, wzięła szybki prysznic i założyła różowy top od pidżamy razem z szarymi spodenkami i opadła na łóżko zapadając w blogi sen. Dzisiaj miała wieczorną zmianę w barze "Fair Play" niedaleko Campusu California University. Był to jeden z lepszych collegów w Stanach, to tam pracowano nad wynalezieniem broni atomowej, do którego niestety doszło. Kiedy Alice dostała się na jego oddział w Berkeley nie wierzyła we własne szczęście, obrała sobie za cel skończenie tych studiów, znalezienie dobrej pracy, aby mieć stały dochód.

Po odespaniu wczorajszej pracy, za którą zainkasowała wysokość dwóch tysięcy odpowiadającą swojej miesięcznej pensji w barze, zeszła zaspana z łóżka zmierzając w stronę kuchni.
- Część Ali! Jak tam wczorajsze wywijanie na rurce? - powitała ją współlokatorka, która gotowała obiad w czarnych spodniach dresowych i krótkim żółtym T-shircie, mając związane włosy w dwa długie kucyki.
- Hej Vi! To była Burleska, kto jak to, ale ty jako studentka sztuki powinnaś to wiedzieć, że nie była potrzebna rura od odkurzacza.
- Oj tam, chciałam cię rozruszać przed pracą. Zjesz ze mną?
- A co dobrego gotujesz? - Alice zajrzała do garnka i chciała nałożyć sobie widelcem na spróbowanie, ale dostała po rękach.
- Spaghetti Carbonara, siadaj do stołu, a nie podjadaj z całego garnka łakomczuchu.
- Dobra, dobra. - Alice zrobiła sobie ulubioną kawę z mlekiem i zasiadła za niewielkim stolikiem obok niedużej kuchenki. Vi nałożyła im na talerz jedzenie i postawiła na stole zabierając się za jedzenie.
- Na którą dziś idziesz?
- Na siedemnastą, mam zmianę do ostatniego klienta pewnie coś koło dwudziestej trzeciej jak to w niedzielę.
- Jak mama? Dzwoniłaś do niej dzisiaj?
- Planuję do niej pojechać w przyszły weekend i dać pieniądze zarobione z Burleski. A jak tam Jake? Odzywał się do ciebie?
- Weź, nawet nie chce na niego patrzeć. Byliśmy razem na imprezie w Domu Bractwa Beta Pi, tak się schlał, że ledwo co pamiętał. Nasikał do basenu krzycząc, że jest królem strzelców Berkeley Bears, a potem chciał się przelizać z jakąś przypadkową dziwką z imprezy. Wyszłam stamtąd i sama wróciłam do akademika, całą sobotę próbował się do mnie dodzwonić, ale nie odbierałam. Dla mnie to skończony temat. Musimy się razem wybrać na jakąś imprezę w przyszłym tygodniu, może poznam jakiegoś przystojniaka - zahihotała Vi.
- Czemu nie, dawno nigdzie nie wychodziłam. Pyszne było kochana, ale muszę się zbierać do pracy. - Alice odłożyła pusty talerz do zlewu, odświeżyła się, ułożyła włosy w wysoki koński ogon, zrobiła delikatny makijaż podkreślając usta czerwoną szminką, założyła służbowy uniform w postaci czarnej spódnicy przed kolano, niebieskiej bluzki z krótkim rękawem z napisem na piersiach "Fair Play" i wyruszyła do baru.

❤️Striptease Student[Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz