Rozdział 24

114 8 0
                                    

Cały tydzień zapowiadał się intensywnymi treningami, praktycznie codziennie spotykali się na kilka godzin i szlifowali formę, analizowali możliwe sytuacje. Starali dawać z siebie wszystko, zdając sobie sprawę z wyjątkowej szansy, jaką był półfinał „Final Four".

Mayson wogle nie widywał się z Alice, z jednej strony nie miał na to czasu, a z drugiej chciał złapać nieco dystansu i zastanowić się nad ich relacją, która ostatnio pochłonęła go całkowicie. Teraz chciał się skupić jedynie na graniu.

Alice tęskniła za Maysonem, brakowało jej jego obecności, żartów, odwiedzania w pubie. Ich kontakt ograniczał się do wiadomości na telefon. W poniedziałek podziękował jej za wspaniale spędzony weekend, ale jednocześnie powiadomił o swoim wyjeździe w czwartek. Trochę ją zasmuciło, że nie będzie mogła kibicować mu na trybunach w piątkowym meczu w Utah. Jak się później okazało telewizja uniwersytecka organizowała transmisję na żywo. Właściciel „Fair Play" zorganizował na ten wieczór specjalne spotkanie z oglądaniem meczu Berkley Bears. W powietrzu czuć było napięcie i podniecenie możliwością wygrania tak prestiżowego turnieju.

Tydzień upłynął jej na nauce, starała się zaliczyć kolokwia i zdać prace końcowe, co udawało się jej z pozytywnym wynikiem.

Po powrocie z czwartkowej zmiany, Alice spotkała Vi w kuchni:

- Co chodzisz taka smętna jakby życie z ciebie uciekło?

- Wydaje ci się.

- Wcale nie, ostatnio jak randkowałaś z tym umięśnionym przystojniakiem to aż piszczałaś z radości, a teraz snujesz się jak cień?

- No dobra, masz mnie. Trochę za nim tęsknie i brakuje mi go. Zadowolona?

- Brawo ja! Wkońcu przyznałaś się do swoich uczuć.

- Co masz na myśli?

- Wyglądasz jakbyś była zakochana moja droga. – Viviene zaśmiała się teatralnie.

- Phyy – Prychnęła Alice. – Wymyślasz jakieś głupoty. – Choć w głowie kobiety zapaliła się lampka, że współlokatorka mogła mieć rację.

" - Kiedy ten jaskiniowec zdążył się zadomowić w jej sercu?" – Zadała sobie wewnętrznie pytanie i pokręciła tylko głową idąc spać, miała nadzieję, że się myli.

W tym samym czasie w hotelu, niedaleko Uniwersytetu w Utah, grupa potężnych mężczyzn rozmawiała z trenerem w siłowni, znajdującej się w podziemiach budynku.

- Słuchajcie, jutro jest wasz dzień. Dla niektórych z was może to być przed ostatni lub ostatni mecz z Berkley Bears, w zależności od wyniku meczu. Musicie być jedną drużyną na boisku, obrona skupiona na tym, aby nie przepuścić tych z Utah, a taran idzie do przodu, macie rozpierdolić ich drużynę. Rozumiecie? – Krzyknął Howkings, motywując chłopaków.

- Tak jest trenerze! – Krzyknęli tabularnym chórem.

- Dzisiaj żadnego picia i dziewczyn, zwłaszcza wy. – Spojrzał się w kierunku Sama i Noaha. – Rozumiemy się?

- Tak jest trenerze!

- Skupcie się na jutrzejszym meczu, to jest w tej chwili najważniejsze. Do jutra. – Trener oddalił się w kierunku swojego pokoju.

- Jak myślisz mamy szanse? – Zagadał Sam do Maysona.

- Kurwa stary, jesteśmy najlepsi! – Krzyknął Bradfield, tylko czemu gdy to mówił, czuł jakąś wewnętrzną pustkę.

W piątkowe przedpołudnie sporo studentów chodziło po kampusie przebranych w uniwersyteckie barwy drużyny Rugby. Alice pomagała w dekorowaniu pubu w zielone chorągiewki i wizerunki niedźwiedzi.

❤️Striptease Student[Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz