Po skończonych lekcjach, których na szczęście nie było tak dużo, pojechaliśmy autobusem do studia. Cieszyłem się, że mogę tam pracować. W ogóle cieszyłem się z tego co mam. Tak wiele się zmieniło. Już nie myślałem o skończeniu swojego życia. Choć czasem miałem gorsze chwile, to jednak nie było tak źle. Myślałem jednak, żeby pójść do szkolnego psychologa. Podobno pani Kang cieszyła się dobrą opinią, a ja chyba potrzebowałem kilku rozmów po tym wszystkim co się stało. Zdecydowanie będę musiał do niej pójść. To mi pomoże jakoś funkcjonować. Myślę jednak, że gdybym nie miał przy sobie tylu wspaniałych ludzi, po prostu bym się poddał. Choć Yoongi się odsuwał, to cały czas pilnował, żebym nie upadł. Pchał mnie do przodu i dbał, żebym dalej walczył. Byłem mu za to wdzięczny.
Na miejscu byliśmy już dwadzieścia minut później, od razu wchodząc do studia i witając się z Hoseokiem, który stał za blatem.
- Jak w szkole, łobuzy? - zapytał z uśmiechem, wręczając nam pudełka z obiadem. To było naprawdę kochane z jego strony. Codziennie nam coś kupował.
- W porządku. Mamy mieć wycieczkę kilkudniową - powiedziałem, siadając przy stoliku, żeby zabrać się za jedzenie.
- Wycieczkę? Wow, to fajnie. Dobrze wspominam swoje szkolne wycieczki. Na pewno będzie super. Dokąd jedziecie?
- Jeszcze nie wiemy. Pewnie dopiero o tym myślą - powiedziałem, wzruszając ramionami i otwierając pudełko.
- A coś poza tym? Ile jedynek przyniosłeś, Taehyung?
- Hyung, odwal się. Po pierwsze nie jesteś moim ojcem, po drugie ja nie przynoszę jedynek - mruknął Taehyung. - Nic ciekawego się nie działo. Chociaż nie. Chim miał dziś branie - powiedział Tae, a ja zakrztusiłem się swoim jedzeniem.
- Branie? O mój Boże, kto go podrywał? - Hoseok od razu podłapał temat, siadając przy nas jak stara plotkara. Oni mieli chyba kilka osobowości. Raz byli słodcy i kochani, a innym razem przerażający.
- Nikt mnie nie podrywał, hyung - burknąłem, jedząc powoli.
- Jackson z naszej klasy zaprosił nas na wieczór gier, a potem pochwalił jego włosy. Nie pierwszy raz do niego zagadał w sumie. On zawsze na Ciebie patrzy, Chim.
- No jasne. Nie wymyślaj.
- Nie wymyślam! On serio się Tobą zainteresował.
- Kto się kim zainteresował? - odwróciłem głowę, znowu krztusząc się swoim jedzeniem, ale tym razem na widok tatuażysty. Yoongi miał na sobie obcisłe czarne spodnie z dziurami i luźną czarną koszulkę na ramiączkach, gdyż robiło się coraz cieplej. Jego włosy były totalnie rozwalone, a między wargami jak zwykle tkwił, na szczęście jeszcze nieodpalony, papieros. Kiedy chłopak się schylił, zabrałem mu fajkę, a on spojrzał na mnie jakbym co najmniej zabił mu matkę. Zabrał mi pałeczki, kradnąc trochę ryżu z mięsem. - No więc? - mruknął z pełną buzią.
- Kolega z klasy. Leci na Jimina - powiedział Taehyung, ciesząc się przy tym jak głupi. Yoongi spojrzał na mnie, znowu takim wzrokiem, jakbym mu kogoś zabił.
- Co ja ci mówiłem dziś rano?
- A ja co ci mówiłem? - spytałem, unosząc rękę, w której miałem jego papierosa. Chłopak przewrócił oczami, biorąc kolejny kawałek mięsa.
- Nie zjadaj mu, głupku - mruknął Hoseok, zabierając Yoongiemu pałeczki i podając mi je. - No dobra i co dalej, bo jestem ciekawy. Macie jakieś zdjęcie tego Jacksona? Pokażcie go.
- Seok, czy ty przypadkiem nie musisz się zająć pracą? - spytał poważnie Yoongi, kładąc dłoń na moim ramieniu i zaciskając palce. Uśmiechnąłem się pod nosem. Był zazdrosny.
CZYTASZ
𝕗𝕚𝕘𝕙𝕥 𝕗𝕖𝕒𝕣
FanficZawsze wszystkiego się bałem. Bólu, rodziców, szkoły, mężczyzn, znajomych, własnego domu. Wszystko od zawsze sprawiało, że miałem dość swojego życia. I kiedy już byłem na granicy wytrzymałości, kiedy chciałem skończyć swój marny żywot, pojawił się O...