R𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟚𝟜

781 29 1
                                    

- Hyung? Hyung, jesteś tutaj? - spytałem, schodząc powoli na dół i przecierając oczy. Przespałem praktycznie cały dzień, ale nadal byłem zmęczony. Już nigdy więcej nie piję. Człowiek czuje się potem jeszcze gorzej niż wcześniej.

- W kuchni - usłyszałem głos Yoongiego, więc tam się udałem. W mieszkaniu było bardzo ciemno, ale kiedy przeszedłem przez salon, uśmiechnąłem się delikatnie na widok małych świeczek, które rozstawione były po całym pomieszczeniu. Zmarszczyłem lekko brwi, zauważając górę... czegoś. Podszedłem bliżej, schylając się i śmiejąc cicho. Czy Yoongi zrobił sobie bazę? Robiłem takie kiedy byłem dzieckiem. Pełno poduszek, koce i nawet pluszaki, które ostatnio od niego dostałem. Uśmiechnąłem się pod nosem, idąc do kuchni i praktycznie od razu wtulając się w plecy starszego. Pachniało naprawdę ładnie, a ja poczułem jak bardzo jestem głodny. Nie jadłem od wczoraj.

- Co to za baza w salonie?

- Widziałeś? To dla nas - powiedział, a ja spojrzałem na niego zaskoczy.

- Dla nas? Naprawdę? - spytałem, uśmiechając się. Czym sobie na niego zasłużyłem? Yoongi nie wyglądał na takiego, a skoro przygotował to wszystko w taki sposób, to znaczy, że naprawdę mu zależało.

- Mhm. Jesteśmy sami, więc pomyślałem, że możemy razem miło spędzić wieczór - objąłem go mocniej, stając na palcach i całując w kark.

- Jesteś kochany. Dziękuję, hyung. Nie zasłużyłem. Szczególnie po tym co odwaliłem z Tae. A właśnie. Gdzie są wszyscy?

- Seokjin i Namjoon pojechali gdzieś na weekend. Hoseok najwyraźniej źle zniósł informacje o Taehyungu i też wyjechał, a z młodym się pokłóciłem, więc wyszedł wkurzony. Ale dotarł do domu. Dzwoniłem do jego babci.

- Pokłóciliście się?

- Tak. Wkurzyłem się na niego, bo nawet nie przeprosił za swoje zachowanie. Poza tym powiedziałem mu, że Jeon zaraz kopnie go w dupę. No i um, no powiedziałem mu, że Hoseok go lubi. Wiem, że sam powinien to powiedzieć, ale już nie mogłem wytrzymać.

- Dobrze zrobiłeś. Może Taehyung w końcu zacznie zwracać na niego uwagę - powiedziałem, opierając policzek na jego plecach. - Więc naprawdę jesteśmy sami? Cudownie.

- A co? Planujesz coś? - uśmiechnąłem się pod nosem, odsuwając się i odwracając go w swoją stronę. Cmoknąłem go w usta, znowu się do niego przytulając.

- Nie. Po prostu się cieszę. Nigdy nie mamy okazji do tego, żeby być całkiem sami. A ja uwielbiam spędzać z Tobą czas i naprawdę cieszę się, że jesteś. Jestem ci bardzo wdzięczny, hyung. Dziękuję, że jesteś - powiedziałem, tuląc się do niego i przymykając oczy. Starszy przez dłuższy czas nic nie mówił, po prostu mnie obejmując.

- Kocham cię.

W pierwszej chwili myślałem, że się przesłyszałem. Czy on naprawdę to powiedział? Uniosłem głowę, zauważając, że starszy cały czas na mnie patrzy. Uśmiechał się delikatnie, choć miałem wrażenie, że z lekkim rozbawieniem. Nigdy w życiu nie usłyszałem tych dwóch słów. A już na pewno nie od kogoś, kto był dla mnie tak bardzo ważny.

- Powtórz to - szepnąłem, czując, że w moich oczach zaczynają zbierać się łzy.

- Kocham cię, Jimin - powiedział, nadal się uśmiechając. - Kocham twoje dobre serce, śliczne oczy, mały nosek i te słodkie wargi. Kocham twoje ciało i włosy. Kocham to, że jesteś przy mnie mimo wszystko. A najbardziej kocham to jak na mnie patrzysz i myślisz, że tego nie widzę. Kocham cię tak bardzo, że chyba bardziej się nie da. Jestem w tobie zakochany do szaleństwa, Park Jimin.

𝕗𝕚𝕘𝕙𝕥 𝕗𝕖𝕒𝕣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz