R𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟚𝟛

744 26 0
                                    

Yoongi

- Widzisz, która jest godzina? - spojrzałem na Hoseoka, zaraz zerkając na zegarek i ponownie na przyjaciela.

- Widzę.

- No więc? Co zamierzasz z tym zrobić?

- Z czym?

- Jest dwunasta, Yoon. Żaden jeszcze nie zadzwonił?

- Nie. Wyluzuj. Pewnie dobrze się bawią. Jutro mają wolne i tak.

- Oni mają siedemnaście lat.

- My w ich wieku robiliśmy gorsze rzeczy. Nie pamiętasz już? - spytałem, uśmiechając się pod nosem i odkładając na stolik książkę, którą właśnie czytałem. Tak, lubiłem czasem poczytać. Seokjin i Namjoon pojechali gdzieś na weekend, więc zostałem sam z tym głupkiem, który nie dawał mi spokoju.

- Yoongi. Jimin i Taehyung to nie my. Mają za sobą taką przeszłość, że powinniśmy się o nich martwić trochę bardziej.

- Zakochałeś się w nim? - spytałem, nie odrywając wzroku od przyjaciela. Hoseok praktycznie od razu odwrócił wzrok, ale usiadł na fotelu, krzyżując ramiona na piersi.

- A pobijesz mnie za to? Taehyung jest dla Ciebie jak młodszy brat.

- Nie, ale zabiję cię, jeśli go skrzywdzisz. No dobra, może nie zabiję, ale na pewno urwę ci jaja - powiedziałem poważnie. Zaraz jednak się uśmiechnąłem. Wiedziałem, że Jung leci na młodego. Teraz było nas dwóch. Ja też leciałem na Jimina. I to zupełnie niepoprawnie. Uwielbiałem go całować i sprawiać przyjemność. Owinął sobie mnie wokół palca i nawet o tym nie wiedział.

- Ty też się zakochałeś. Jak to jest, że dwóch młodych nastolatków zawróciło nam w głowie? - spytał, na co wzruszyłem ramionami. Sam chciałbym to wiedzieć.

🔫


- Yoongi. Yoon. Min Yoongi. Yoongi, cholera jasna! - obudziłem się, wzdrygając lekko i patrząc zaspanym wzrokiem na przyjaciela.

- Co znowu?

- Wiesz która jest godzina? Jest po piątej, a żaden z nich nie odbiera telefonu - powiedział Hoseok. Usiadłem na kanapie, na której zasnąłem i sięgnąłem po swój telefon, próbując dodzwonić się do chłopaków. Nic nie mogło się stać, prawda? A co jeśli jednak coś się stało? Nie, nie. To niemożliwe. - Co teraz? Co robimy? Gdzie mieszka ten cały Jackson?

- Są u niego?

- A nie? Nie mam pojęcia gdzie poszli! - krzyknął spanikowany, czym zaczął mnie denerwować. Hoseok w końcu pojechał szukać chłopaków, a ja zostałem w domu, dzwoniąc do nich i próbując namierzyć ich telefony. To jednak nie przynosiło żadnych efektów. Próbowałem też dostać się do szkolnych dokumentów, żeby zdobyć adres tego całego Jacksona. Wiedziałem, że to zły pomysł. Cholera jasna. Nie spałem już do rana, próbując jakkolwiek ich znaleźć i kiedy już sam miałem zamiar wyjść z mieszkania, Hoseok otworzył drzwi, a za nim weszli Taehyung i Jimin. Ten pierwszy uśmiechał się jak głupi do sera, najwyraźniej nie przejmując się tym, że się martwiliśmy, natomiast drugi wyglądał jakby się miał rozpłakać. A kiedy spojrzałem na Hoseoka, on także tak wyglądał. Co tam zaszło, do cholery?

- Idę się położyć - mruknął Hoseok. Chciałem go zatrzymać, ale ten tylko machnął ręką, idąc na górę. Taehyung ruszył za nim, ale złapałem go za kaptur, ciągnąc do tyłu.

- A ty gdzie? Wiecie która jest godzina? Zdajecie sobie sprawę z tego jak się martwiliśmy? Zaraz, zaraz - stanąłem bliżej nich, pociągając nosem i węsząc jak jakiś pies.
- Kurwa, jedzie od was alkoholem. Nie dość, że żaden z was nie dał znaku życia, to jeszcze piliście, chociaż powiedziałem, że nie możecie.

𝕗𝕚𝕘𝕙𝕥 𝕗𝕖𝕒𝕣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz