Zamknęliśmy dzisiaj studio wcześniej, gdyż chłopaki chcieli jechać do domu i ogarnąć wszystko na nasze spotkanie. Wyjątkowo Taehyung zabrał się z nami, bo i tak ktoś musiałby później po niego jechać. Byłem zmęczony całym tygodniem, szkołą i pracą, ale nie miałem zamiaru narzekać. Cieszyłem się, że spotkałem w pracy Jungkooka. Faktycznie powinienem się z nim spotkać i wyjaśnić mu parę rzeczy. Chociaż, czy na pewno powinienem? W końcu ten idiota nawet nie próbował mnie szukać. Olał mnie tak jak zawsze. Pojawia się wtedy, kiedy chce. Poza tym powinienem trzymać go z daleka od Taehyunga. Mój przyjaciel zdecydowanie powinien o nim zapomnieć.
- Naprawdę widziałeś go nago, Chim? - przewróciłem oczami, zaraz je zamykając i opierając czoło na szybie samochodu.
- Żartowałem przecież. Daj sobie z nim spokój, Taehyung.
- O czym gadacie? - spytał Hoseok, który aktualnie siedział za kierownicą.
- Skup się na drodze - mruknął Yoongi, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- Przecież jestem skupiony. No więc?
- O matko, nie interesuj się. Czy Seokjin wszystko kupił? - spytał Yoongi, najwyraźniej postanawiając zmienić temat.
- Chyba - mruknął Hoseok, wzruszając ramionami. Chwilę później byliśmy na miejscu. Pobiegłem z Taehyungiem do mieszkania, żebyśmy mogli się przebrać i chwilę odpocząć, ale chłopaki mieli zupełnie inne plany.
- Taehyung! Chodź ze mną na górę! - krzyknął Hoseok, a mój przyjaciel jęknął niezadowolony, wstając z łóżka.
- Czemu ja?
- Bo Ty. A Jimin do kuchni. Yoon cię woła - westchnąłem cicho, kiwając tylko głową i wychodząc z pokoju. Nie chciałem narzekać. Zresztą nie mogłem. Chłopaki za dużo dla mnie robili. Powinienem być im wdzięczny i starać się jak tylko mogę.
Wszedłem do kuchni, zauważając Yoongiego, który szykował mięso. Zmarszczyłem lekko brwi, bo zazwyczaj zajmował się tym Seokjin. Nawet nie wiedziałem, że Yoongi ma rękę do gotowania. Co prawda zawsze pomagał babci Kima, ale myślałem, że więcej przeszkadza niż faktycznie robi coś pożytecznego. Oparłem się bokiem o ścianę, patrząc na niego w ciszy. Yoongi był naprawdę przystojny. Miał urodę niegrzecznego chłopca i tak się czasem zachowywał. Ale to mi się w nim podobało. Lubiłem go i to bardzo. Niestety on, tak jak na początku, nie wyrażał chęci na bliższy kontakt ze mną. Szczerze mówiąc myślałem, że po tym co mi się przytrafiło, nie będę chciał mieć kontaktu z facetami. I faktycznie tak było, ale z Yoongim było inaczej. Potrzebowałem jego uwagi i obecności. Czułem się przy nim bezpiecznie, choć wiedziałem, że nosi przy sobie broń. Lubiłem kiedy mnie chwalił, pomagał, komplementował, czy przytulał w nocy. Ale nigdy nie posunął się dalej. A ja nie wiedziałem co o tym myśleć. Wszyscy dobrze wiedzieli, że mi się podoba. Myślę, że on też. Nie ukrywałem tego. A jednak on zachowywał się tak jakby nie miał o tym pojęcia.
- Jimin? - wzdrygnąłem się lekko, patrząc na starszego, który patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
- Dobrze się czujesz? Mówię do Ciebie od pięciu minut.- Ach, przepraszam. Zamyśliłem się, hyung. W czym ci pomóc? - spytałem, wchodząc w głąb kuchni. Podszedłem do niego, zastanawiając się w czym mógłbym mu pomóc. Uniosłem głowę, zauważając, że Yoongi dalej na mnie patrzy. Tym razem to on wyglądał, jakby się zamyślił. - Hyung?
- Hm?
- W czym ci pomóc? - spytałem ponownie, nie odrywając od niego wzroku. Starszy uniósł dłoń, zakładając moje włosy za ucho.
- Kolor ci schodzi, cukiereczku. Teraz bardziej przypominasz biszkopciki - skrzywiłem się, marszcząc brwi.
- Hyung, czemu cały czas porównujesz mnie do jedzenia? I naprawdę przeraża mnie to, że to zdrabniasz. To do ciebie nie pasuje. "Biszkopciki". Zachowujesz się jak mały chłopiec. Aż mnie ciary przechodzą, fujka.
CZYTASZ
𝕗𝕚𝕘𝕙𝕥 𝕗𝕖𝕒𝕣
FanfictionZawsze wszystkiego się bałem. Bólu, rodziców, szkoły, mężczyzn, znajomych, własnego domu. Wszystko od zawsze sprawiało, że miałem dość swojego życia. I kiedy już byłem na granicy wytrzymałości, kiedy chciałem skończyć swój marny żywot, pojawił się O...