Westchnąłem zadowolony, wyginając się na materacu i stękając cicho. Wiedziałem, że jak tak dalej pójdzie, to będę miał okropny problem. A jednak nie umiałem powiedzieć "nie". Pierwszy raz czułem się po prostu dobrze. Seks nigdy mi się dobrze nie kojarzył, nie miałem z nim żadnych dobrych wspomnień. Zawsze bolało i było po prostu nieprzyjemnie. No i zawsze robiłem to z kimś, z kim nie chciałem. A teraz miałem Yoongiego. Odkąd szczerze porozmawialiśmy i chłopak przyznał się do swoich uczuć, nie wypuszczał mnie ze swoich objęć. Odwoził mnie do szkoły, chociaż mogłem iść na pieszo z mieszkania, w salonie praktycznie nie pozwalał mi pracować, kiedy tylko nie miał klientów. Kleił się do mnie non stop. I nie chodziło tu o seks. Nigdy o to nie prosił. Miałem wrażenie, że na razie i tak tego nie chce. On po prostu cały czas mnie całował, przytulał i dotykał. W kółko powtarzał jaki jestem cudowny i ważny. Wiedziałem, że daje mi to czego nigdy nie miałem. Chciał dać mi jak najwięcej przyjemności, bo nigdy jej nie dostałem.
- Hyung, muszę się szykować do szkoły - stęknąłem, kiedy chłopak przesunął swoim mokrym językiem i zimnym kolczykiem po moim brzuchu. Z rana miał największą ochotę na takie rzeczy. Wiedział, że jestem zaspany i wykorzystywał to, bo nie mogłem mu odmówić. Poza tym ostatnio znowu poprosił mnie, żebym się rozebrał. Chciał obejrzeć moje ciało i blizny. Zgodziłem się i od tamtej pory chłopak ciągle całował moje rany, wynagradzając w ten sposób moje cierpienie.
- Załatwię Ci zwolnienie. Chcesz?
- Hyung - zaśmiałem się cicho, otwierając w końcu oczy i patrząc na niego. Leżał między moimi nogami, całując mnie po brzuchu. Był tak niebezpiecznie blisko, że czułem jak mój członek zaczyna domagać się uwagi. - Jak wrócę to się pobawimy, hm? Pozwolę Ci na wszystko, tylko mnie puść. Wiesz, że muszę się uczyć - powiedziałem, wplatając palce w jego włosy i przeczesując je powoli.
- Jesteś pewien? - spytał, uśmiechając się złośliwie i przesuwając swoim nosem po moich bokserkach, a raczej po rosnącym w nich wybrzuszeniu.
- Yoongi, proszę cię. Zaraz będziesz musiał to dokończyć - zażartowałem. Wcześniej to ja musiałem robić innym dobrze. Jeszcze nikt nigdy nie zajmował się mną w ten sposób. Właściwie to miałem wrażenie, że to ulegli muszą robić dobrze drugiej stronie.
- A mogę?
- A chcesz? - spytałem, marszcząc brwi i patrząc na niego w szoku.
- Chcę. Ale musisz być cicho, kochanie - powiedział, a ja przełknąłem głośno ślinę, unosząc się na łokciach. Cholera, już bardziej seksowny być nie mógł. - Czyli jednak będę musiał załatwić to zwolnienie - mruknął, uśmiechając się pod nosem i wsuwając palce w moje bokserki. Zestresował mnie tym lekko, choć byłem pewien, że widział mnie już nago, kiedy się przy nim przebierałem. Cały czas mi powtarzał jaki jestem piękny.
Położyłem się wygodnie na łóżku, oddychając ciężko, kiedy starszy zdejmował mi bokserki. Aż w końcu poczułem coś zimnego na swojej główce. Spojrzałem w dół, natrafiając na pełen pożądania wzrok Yoongiego, który uśmiechał się pod nosem i swoim kolczykiem w języku, bawił się moim penisem. Stęknąłem głośno, zaraz zamykając buzię i dla pewności, kładąc na niej dłoń. Ale to i tak mało dawało. Chłopak przez dłuższy czas zwyczajnie się mną bawił. Kolczyk robił dużą robotę, przez co nie mogłem powstrzymać cichych jęków rozkoszy. W końcu wziął mojego członka do buzi, ruszając powoli głową, czym doprowadzał mnie do szału. Wiłem się na łóżku, ciągnąc za jego włosy. To było zdecydowanie najlepsze uczucie, jakie miałem okazję poznać. Starszy przełamał wszystkie moje bariery i sprawił, że chciałem więcej. Chciałem go całego.
- Matko, Yoongi! - wręcz krzyknąłem, kiedy ten zaczął szybciej ruszać głową i zaraz sięgnąłem po poduszkę, kładąc ją sobie na twarzy, żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Chłopak robił naprawdę dobrą robotę, a ja czułem, że jestem coraz bliżej. Moje ciało drżało, a oddech był ciężki. Naprawdę chciałem coraz więcej i więcej. Aż w końcu poczułem jak fala przyjemności zalewa całe moje ciało. Nie pamiętam kiedy ostatni raz miałem orgazm, bo nikt wcześniej o to nie dbał. A teraz miałem Yoongiego, któremu przyjemność sprawiało dawanie mi jej. Czułem, że z minuty na minutę się w nim zakochuję. Min Yoongi po prostu kradł moje serce. Kiedy na niego spojrzałem, wiedziałem, że i ja kradnę to jego. W jego oczach było tak dużo uczuć, że nie dało się tego dłużej ukrywać.
🔫
- Yoongi znowu ci wyłączył budzik? - spytał Seokjin, kiedy tylko wszedłem do kuchni.
- Raczej on był jego budzikiem - mruknął Hoseok, spoglądając na mnie i uśmiechając się złośliwie. Prychnąłem cicho, mimo wszystko się czerwieniąc i usiadłem przy stole, dziękując za śniadanie. Chwilę później do kuchni wszedł Yoongi, którego dobry humor nie opuszczał od rana.
- Yoon, wiesz, że Jimin musi chodzić do szkoły, prawda? - spytał Seokjin, podając mu kawę.
- Wiem. Przecież zaraz go odwiozę. To tylko godzinka spóźnienia - mruknął Yoongi, wzruszając ramionami i mrugając do mnie. Uśmiechnąłem się zadowolony, jedząc szybko swoje śniadanie i pijąc herbatę. Dostałem już kilka wiadomości od Taehyunga, ale postanowiłem je na razie zignorować. Kiedy już zjadłem i posprzątałem, zgarnąłem swój plecak, poprawiając mundurek i zakładając buty. Yoongi zaraz do mnie dołączył, po czym wyszliśmy z mieszkania, idąc do samochodu. Oczywiście nie obeszło się bez obściskiwania w windzie.
- Przyjechać po was? O której kończycie? - spytał Yoongi, kiedy wsiedliśmy do samochodu, a ja zapiąłem pasy.
- Nie trzeba. Pamiętasz, że dziś nie idziemy do studia, prawda?
- Jak to nie?
- Jesteśmy umówieni, hyung - westchnąłem zirytowany. - Przecież ci mówiłem. Dziś nie pracujemy, bo wychodzimy z chłopakami.
- Z tym całym Jacksonem?
- Mhmm - uśmiechnąłem się, ciesząc się jak dziecko. Nigdy nigdzie nie wychodziłem ze znajomymi, więc byłem tym bardzo podekscytowany. Poza tym ten dzień zaczął się tak dobrze i przyjemnie, że nic by mi nie zepsuło humoru.
- A musisz?
- Hyung - mruknąłem, marszcząc nos i patrząc na starszego, który prowadził jedną ręką, bo drugą jak zwykle trzymał na moim udzie.
- No dobra, dobra. Ale zadzwonisz po mnie później, okej?
- No jasne, hyung.
- I będziesz na siebie uważał?
- Będę. Przysięgam - powiedziałem, uśmiechając się. Kiedy tylko stanęliśmy pod szkołą, starszy przyciągnął mnie do siebie, całując namiętnie na pożegnanie. Dobrze, że takie sceny robił w aucie, a nie poza nim. - O wiele lepiej się ciebie całuje, kiedy nie smakujesz fajkami.
- O, dzięki, że mi przypomniałeś - powiedział, odsuwając się ode mnie, żeby sięgnąć do schowka po fajki. Wiedziałem, że tam ich nie znajdzie. Zabrałem je ostatnio. - Gdzie moje papierosy, Jimin?
- Też cię kocham, hyung! - krzyknąłem, cmokając go w policzek i uciekając z auta.
🔫
Nie wiem jak do tego doszło, ale na naszym spotkaniu pojawił się Jeon Jungkook. Z jego opowieści wynikało, że doskonale znał Jacksona, z którym często się spotykał. Taehyung był w siódmym niebie. W każdym razie poszliśmy do jakiejś knajpki na jedzenie, przez cały czas rozmawiając i się śmiejąc. Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Rozmawiałem z chłopakami, jakbym ich znał całe życie. No i w końcu miałem okazję, żeby pogadać z Jeonem. Jednak kiedy tylko zjedliśmy, poszliśmy do Jungkooka, który miał wolny dom, bo jego rodzice wyjechali. I wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa.
Na początku co prawda graliśmy kulturalnie w gry, ale później włączyliśmy muzykę i sięgnęliśmy po alkohol. Wtedy się zaczęło. Tańczyliśmy i śpiewaliśmy jak szaleni, pijąc soju i inne trunki. To był mój pierwszy raz i wiedziałem, że Yoongi będzie wściekły, ale przecież nie był moim rodzicem. A ja naprawdę chciałem się dobrze bawić. Telefon miałem w bluzie, więc nawet nie zwracałem na niego uwagi. W pewnym momencie Jeon i Kim zniknęli mi z oczu, a kiedy szedłem do łazienki, zauważyłem ich na korytarzu. Całowali się. Jedyne co mogłem zrobić w tamtym momencie to się zaśmiać. Naprawdę byłem pijany. Nie mam pojęcia ile trwała nasza impreza, ale obudziłem się następnego dnia, z Jacksonem w łóżku. I wtedy do mnie dotarło, czego nie zrobiłem. Nie zadzwoniłem do Yoongiego.

CZYTASZ
𝕗𝕚𝕘𝕙𝕥 𝕗𝕖𝕒𝕣
FanfictionZawsze wszystkiego się bałem. Bólu, rodziców, szkoły, mężczyzn, znajomych, własnego domu. Wszystko od zawsze sprawiało, że miałem dość swojego życia. I kiedy już byłem na granicy wytrzymałości, kiedy chciałem skończyć swój marny żywot, pojawił się O...