17

149 6 0
                                    

Publiczne toalety od dziecka napawały mnie lękiem. Nie chodzi tu o miliony zarazków na desce sedesowej, przy której niektórzy korzystając, pokrywają ją grubymi warstwami papieru i wykonują nad nią akrobatyczne figury, wszystko po to aby jej nie dotknąć.

Nie przerażała mnie myśl zarażenia się Shingellą, salmonellą czy jakimś innym groźnym patogenem. Gdy miałem 5 lat wujek Jun-myeon, opowiedział mi legendę o Hanako-san, czyli o duchu z toalety. Przez to bałem się chodzić do łazienki, szczególnie nocą. Mama była wtedy bardzo zła i krzyczała na wujka. A on próbował za wszelką cenę przekonać mnie że dusza dziewczynki nawiedza tylko toalety w Japonii.

Jedyne czego teraz się obawiałem to głośne jęki, stęki i mlaśnięcia z kabiny obok. Ktoś ewidentnie nie mógł powstrzymać swoich zwierzęcych popędów i zdecydował się to zrobić tutaj. Gdy tylko założyłem strój Bang Chana, w którego skład wchodziła oczywiście czarna maseczka, najzwyklejsze czarne spodnie, biały t-shirt i czarna skórzana kurtka, gotowy byłem wyjść i zmierzyć się z dzisiejszymi zmartwieniami.

- Pieprzeni zboczeńcy! - Walnąłem pięścią w drzwi od kabiny. - Takie rzeczy róbcie w hotelach, sukinsyny!

Krzyknąłem i jak najprędzej wyszedłem, aby uniknąć niepotrzebnych awantur. Za nim podążyłem do miejsca docelowego, zajrzałem do swojej szafki aby schować plecak i kilka mniej istotnych rzeczy.
Tak, nawet w takich miejscach można sobie wynająć szafkę. Niestety, trzeba liczyć się z tym że zawsze coś może zniknąć w niespodziewany sposób.

Gdy na wyświetlaczu telefonu pojawiło się powiadomienie że Felix dzwonił kolejny raz, natychmiast pośpieszyłem.
Miałem nadzieję że G-Dragon jeszcze nic mu nie zrobił.

Kiedy tylko pojawiłem się we właściwym miejscu zacząłem rozglądać w poszukiwaniu znajomych mi twarzy. Mój wzrok padł na grupkę dziewczyn siedzących na trybunach. W towarzystwie Jennie i jej koleżanek siedziała Ji-eun. Nie wiedziałem że się przyjaźnią? Chociaż patrząc na jej ponury wyraz twarzy, stwierdziłbym że nie siedzi tu z własnej woli.

- Bang Chan, nareszcie jesteś! - Zawołał do mnie blond-włosy, z nutką nadziei w głosie.

- Witaj Felix.

- Dobrze że już się zjawiłeś. G-Dragon znowu się do mnie przywalił. - Stwierdził, nie wiedząc że stoi tuż za nim.

- Szukasz atencji? - pyta go Ji-yong, łapiąc za skrawek jego kurtki. On po prostu uwielbia go zastraszać, a Felix niemal co tydzień musi to znosić.

- Ładny nos. Kto Cię tak załatwił? - Komentuję, wiedząc że te słowa go zdenerwują. Nie przyszedłem tutaj aby być miły.

- Zamknij mordę, Bang Chan. Gdybym miał dostęp do broni to wpakowałbym Ci tyle kulek w głowę, że nawet Bóg by Cię nie rozpoznał. - Mówi.

- Jestem ateistą. Strzelaj do woli.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Try To Love Me 2 | Bang Chan |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz