Rozdział XX

21 6 4
                                    

Od czasu rozmowy z Wiktorią, Alois unikał jej jak sfinksa. Za to spędził wiele czasu z Margaret. Starał się dać coś od siebie, nie licząc na wzajemność. Dziewczyna nie pozostawała mu jednak dłużna.

W ten sposób na każde wspomnienie panny Weppler odpowiadał własnym. Swoje gusta konfrontował z jej. Na drodze tej wymiany utwierdzili się tylko w tym, jak wiele ich łączyło.

Jednak w kwestii przepisu na johne nie mogli dojść do porozumienia. Dla każdego z nich było oczywistym, że to w ich domach lepią najpyszniejsze bułeczki nadziewane mieszaniną drobnozmielonego mięsa i olbrzymiej ilości przypraw. Kiedy dołączyły do tego sporu pani Deve i Wiki, rozgorzała prawdziwa wojna, którą rozstrzygnąć mogło tylko jedno...

Alois zmierzał właśnie do Griffina. Miał go nie tylko odwiedzić, ale też wziąć jeden ze składników na republikański przysmak. Zaś jeśli los mu sprzyjał, Butler nie wykreślił rośliny z listy legalnych środków leczniczych.

Szpieg nadal towarzyszył Aloisowi. Tak jak zazwyczaj trzymał się drugiej strony ulicy. Pomimo iż prześladowca nie wyróżniał się niczym szczególnym, młodzieniec coraz łatwiej go zauważał. Nie przynosiło mu to jednak nadzwyczajnej satysfakcji.

Parokrotnie próbował go zgubić w drodze do warsztatu samochodowego, opuszczając rondo kapelusza, aby choć trochę mniej się wyróżniać. Niestety, kiedy już myślał, że ten pozbawiony wyższych pragnień osobnik sobie poszedł, wyrastał spod ziemi już następnym skrzyżowaniu. Alois zaczął się zastanawiać, co robiono w placówkach naukowych Szarych Koszul, że potem ich ludzie tropili innych niczym psy myśliwskie. Eksperymenty rodem z najczarniejszych legend o magach?

Aloisowi udało się zgubić natręta dopiero, gdy dotarł do warsztatu, odebrał auto i wjechał na ulicę..

Młodzieniec z satysfakcją głaskał kierownicę samochodu przez całą drogę do okolic Podzamcza. Stwierdził, że Luigi nieco wyszedł poza warunki umowy. Nie miał mu tego bynajmniej za złe.

Po prostu zdawał sobie sprawę, że zmiana linek hamulcowych nie miała wpływu na pracę silnika czy sprawność zapalania go. Natomiast samochód od razu ruszył, a potem warczał niczym model wyścigowy świeżo zdjęty z taśmy produkcyjnej... Czysta przyjemność dla uszu, nawet sympatyka leśnych przestrzeni.

Chodniki świeciły pustkami, toteż Alois nie miał problemu ze znalezieniem miejsca do zaparkowania. Wybrał przestrzeń koło latarni naprzeciwko apteki o niebieskim szyldzie, dzięki czemu nie musiał forsować się zbytnio. W dwóch krokach znalazł się przy drzwiach do interesu Puccich.

Dopiero, gdy Alois nacisnął klamkę, uderzyło w niego, że o tej porze powinny być pozapalane światła nad ladą. Po cichu podszedł do niej. Nikt tam nie stróżował, a drzwi pozostawały nie zabezpieczone. Był to przecież dzień powszedni, godziny poranne – musiało się coś stać.

Alois wciągnął powietrze przez nos. Nie przyniosło mu to ukojenia, tylko jedynie bardziej się zirytował. Smród tytoniu wyjątkowo go drażnił. Przynajmniej miał już pewność, że miał komu łeb ukręcić za przyprawianie go o zawał!

Jednak przechodząc za ladę, a następnie do składzika, nie zastał Griffina popalającego papierosa i popijającego jakiś likierek z rodzinnego składzika.

Mag leżał z twarzą w papierach. Jedną kartkę pochłaniał żar z papierosa. Tylko przeciągłe chrapanie powstrzymało Aloisa przed potrząśnięciem przyjacielem i wezwaniem pomocy... Zaraz po tym, jakby osobiście dałby ku temu powód.

Alois ostrożnie obszedł maga i dogasił leżący niedopałek w popielniczce. Rozprawiwszy się z nim, młodzieniec podniósł nadpaloną kartkę.

Było to uzasadnienie wyroku windykacyjnego. Sądząc po numerze pieczątki przy danych adresowych, jedno z wielu, o które Griffin się ubiegał. Urząd miasta przejmował nieruchomość wraz z podległym jej interesem z racji braku dowodów, iż przeszły w sposób pełnoprawny z Reginalda Pucciego – ojca maga.

Seria Noruk: Dziecię Nieba cz.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz