2. Nowy początek.

8.1K 365 53
                                    

Zatrzymałam się pod blokiem mieszkalnym. Wysiadłam, zarzucając na plecy plecak. Schowałam komórkę razem z kluczykami do kieszeni bluzy. Przystanęłam, spoglądając na budynek. Brązowa cegła zdobiła ściany, a wielkie okna dodawały elegancji. Miał z cztery piętra, a dookoła parkingu rozciągał się płot z monitoringiem. Wypuściłam powietrze z płuc, podchodząc do szklanych drzwi. Zadzwoniłam pod odpowiedni numer, a po chwili zamek puścił, a ja pociągnęłam za klamkę. Skierowałam się piaszczystymi schodami na drugie piętro. Zapukałam do odpowiednich drzwi i nie musiałam długo czekać, aż w progu stanie wysoka brunetka w eleganckiej sukience sięgającej do kolan i podkreślającej jej talie.

- Juliet Fleming zapewne. - Powiedziała, uśmiechając się serdecznie. Odwzajemniłam jej gest, gdy wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą uścisnęłam. - Proszę, wejdź. - Zaprosiła mnie do środka, co uczyniłam. Rozejrzałam się po moim nowym mieszkaniu, które kupiłam już tydzień temu ze spadku mamy. - Tu są pani klucze. - Odparła, wyciągając w moją stronę przedmiot. Wzięłam go, cicho dziękując. - Śliczny kolor włosów. - Stwierdziła z uprzejmości, bo jej oczy mówiły kompletnie co innego. Przyzwyczaiłam się do tego. Nie codziennie widzi się kogoś o ciemnofioletowych włosach.

- Dziękuję. - Zdałam się na najbardziej szczery uśmiech, choć miałam ochotę powiedzieć jej coś mniej miłego.

- Nie będę pani przeszkadzać. Mam nadzieję, że szybko się pani zadomowi. - Rzuciła na odchodne, a następnie wyszła. Zamknęłam za nią drzwi i odetchnęłam z ulgą. Weszłam do przestronnego salonu. Widok z okna wychodził na niewielki park, ale i tak wolałam to niż ulicę. Miałam też balkon. Nie był jakiś ogromny, ale w sam raz dla mnie. Usiadłam na czarnej kanapie i się rozejrzałam. Na ścianie wykonanej z czerwonej cegły wisiał duży telewizor. Pod stolikiem kawowym znajdował się szary dywan. Odwróciłam się za siebie. Jadalnia była połączona z kuchnią, która była oddzielona ścianą od pokoju dziennego.

Wyjęłam z kieszeni telefon i od razu weszłam w konwersację z Sophią. Wystukałam szybko wiadomość, że już dojechałam i jestem w nowym mieszkaniu. Zapewne jeszcze śpi, więc mi nie odpisze. Będzie mi brakować naszych wspólnych przerw i ploteczek. No cóż, jakoś to przeżyję. Lepsze pytanie, czy odnajdę się w nowym mieście i środowisku? Niestety nie mam wyjścia. Nawet nie ma opcji, że wrócę do Las Vegas.

Zwlekłam dupsko z kanapy i zeszłam po kartony. Trochę ich było. Nie wiem, ile razy schodziłam i wchodziłam po tych schodach, ale na pewno więcej niż dziesięć. Gdy wszystkie pudła znalazły się w salonie, zamknęłam drzwi na klucz, po czym skierowałam się do kuchni. Nastawiłam elektryczny czajnik, a następnie wygrzebałam z kartonu mój ulubiony kubek z napisem Królowa życia. Wyjęłam też paczkę rumiankowej herbaty. Ktoś może pomyśleć, że jak można spakować herbatę podczas przeprowadzki, ale ja mogłam. Zmarnowałaby się w Vegas. Nikt by jej nawet nie ruszył, bo nikogo tam nie było. Oparłam się tyłkiem o blat i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Marmurowe blaty komponowały się z szarymi szafkami. Czteroosobowy stół jadalny został dosunięty do ściany, a do niego były czarne, drewniane krzesła.

Usłyszałam pstryczek na znak, że woda się zagotowała. Zalałam wrzątkiem woreczek, po czym chwyciłam kubek i ruszyłam do pokoju dziennego. Postawiłam napój na stoliku kawowym i zdecydowałam, że zacznę od rozpakowania się w sypialni. Wzięłam jeden z odpowiednich kartonów i ruszyłam w tamtym kierunku. Weszłam do dużego pomieszczenia. Przez wielkie okna wpadało tu dużo słońca, ale cieszyłam się na widok rolet. Przeniosłam wzrok na dwuosobowe łóżko. Lubiłam mieć przestrzeń, gdy śpię. Położyłam karton na ziemi i go otworzyłam. Zaczęłam rozpakowywać ciuchy do szafy, która zajmowała połowę ściany, ale to dobrze. Miałam gdzie pomieścić ogrom moich ubrań.

Gdy wszystkie pudła były puste, mój brzuch wydał dźwięk oznaczający, że pora na śniadanie. Założyłam na stopy wygodne Adidasy, a na ramiona zarzuciłam czarną bluzę. Wzięłam torebkę i wyszłam z mieszkania, zamykając go na klucz. Zbiegłam po schodach, po czym pchnęłam drzwi. Zimne, poranne powietrze owiało moją twarz. Wsunęłam w uszy słuchawki i puściłam muzykę, która otuliła mnie jak zimowy kocyk. Wcisnęłam dłonie w kieszenie bluzy i ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu jakiegoś sklepu. Z tego co się orientowałam, to miałam dziesięć minut piechotą, więc darowałam sobie branie samochodu.

Housekeeper [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz