Wysiadłam z samochodu, zakładając na plecy plecak. Pewnym krokiem ruszyłam ku wejściu. Pchnęłam drzwi i od razu skierowałam się do recepcji. Blondyn stał już za blatem i słysząc moje kroki, uniósł wzrok. Uśmiechnął się do mnie, gdy oparłam się o ladę.
– Hej. – Przywitałam się przyjaźnie. – Powiesz mi, gdzie jest szatnia? – Spytałam, na co skinął głową i pokazał palcem na miejsce obok recepcji.
– Za tamtymi drzwiami. Lepiej się sprężaj. Szef z rana wszystko sprawdza. Musisz być tu punkt ósma. – Powiedział, a ja mu podziękowałam, po czym poszłam we wskazane miejsce. Jedna szafka nie była do nikogo przypisana i miała kluczyk w zamku. Otworzyłam ją i szybko się przebrałam. Perukę założyłam już w domu. Wolałam się w żaden sposób nie narażać dyrektorowi. Ubrałam na siebie mundur, a włosy związałam w niskiego kitka. Przejrzałam się w lustrze, aby sprawdzić, jak wyglądam i czy peruka dobrze się trzyma. Zamknęłam drzwiczki, chowając kluczyk do kieszeni.
Spojrzałam na zegarek na nadgarstku i biegiem wyszłam z szatni. Blondyn odetchnął z ulgą na mój widok.
– Dwie minuty w zapasie. Nieźle. – Skomentował. Zaśmiałam się cicho na jego uwagę. – Jestem Caleb. – Przedstawił się.
– Juliet. – Posłałam mu lekki uśmiech. – Chciałam cię jeszcze raz przeprosić za incydent w kawiarni. – Skrzywiłam się delikatnie ze skruchą. Zmarszczył brwi zdezorientowany. Przyjrzał się mi i po chwili jakby dostał olśnienia.
– To ty? – Zapytał zaskoczony, otwierając szeroko oczy. Przytaknęłam ze śmiechem, widząc jego minę. - Ale twoje włosy... – Zaczął, a ja wzruszyłam beznamiętnie ramionami, łapiąc za kosmyk włosów.
– Peruka. W takich hotelach nie do wyobrażenia jest, aby obsługa miała fioletowe włosy. – Parsknęłam cicho. Mężczyzna wydął wargi z podziwem.
– Ja bym tak nie mógł. Nie poci ci się łeb od tego? Zwłaszcza że pracujesz fizycznie. – Zaciekawił się, a ja pokiwałam w zamyśleniu głową.
– Na szczęście jest tu klima, więc nie, ale w lecie w środku dnia wątpię, żebym wytrzymała. – Zażartowałam, na co się zaśmiał. Jednak nas dobry humor szybko przerwał lodowaty głos szatyna.
– Widzę, że świetnie się bawicie, ale nie zapominajcie, że jesteście w pracy. – Oboje gwałtownie spojrzeliśmy na kamienny wyraz twarzy szefa. Oparł się o ladę, mierząc nas wzrokiem. – Wybiła już dawno ósma. Co tutaj jeszcze stoisz? – Zwrócił się do mnie lekceważącym tonem. Chciałam już mu coś powiedzieć, ale powstrzymała mnie myśl, że to mój pierwszy dzień.
– Szukałem grafiku pokoi dla Juliet. – Skłamał, biorąc znikąd papierek i mi go podał. Mężczyzna posłał mi ostre spojrzenie.
– Raczej się śmialiście, choć powinniście już dawno pracować. – Warknął, odbijając się od lakierowanego drewna. Caleb zwiesił wzrok na ekran komputera, klepiąc mnie po nodze, abym już poszła. – Nie stój tak, tylko bierz się do roboty. Do dwunastej te pokoje mają lśnić. – Pokazał palcem na grafik, a następnie ostatni raz rzucił na mnie wzrokiem i się oddalił.
– Palant. – Wymamrotałam pod nosem, na co blondyn parsknął na sekundę. Szybko spoważniał, widząc wzrok dyrektora.
– Tam jest składzik. Lepiej się rusz, bo cię wypieprzy na zbity pysk. Z nim nie ma przelewek. – Wyszeptał, a ja skinęłam głową i ruszyłam we wskazane miejsce. Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam, że wózki do housekeepingu są już przygotowane. Nieźle. Wzięłam jeden i ruszyłam w stronę windy. Spojrzałam na dokument. Czternaście pokoi na cztery godziny. Zaszalał. Obym się wyrobiła. Zależy mi na tej pracy, choć szef jest straszny dupkiem. Drzwi się rozsunęły, więc wjechałam. Nacisnęłam odpowiedni przycisk.
CZYTASZ
Housekeeper [18+]
RomanceNie istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwsze, co poczujemy to pożądanie od pierwszego spojrzenia. Miłość to poetyckie określenie pożądania, lecz to mroczna siła, której nie da się oponować.