21. Zwycięstwo i przegrana.

4.2K 255 18
                                    

– Nie spal mi tylko kuchni! – Doszedł do mnie głos Sophie z łazienki. Przewróciłam oczami, mieszając dalej jajecznicę na patelni.

– Dobra, dobra... – Wymamrotałam pod nosem, kręcąc biodrami w rytm piosenki. Nuciłam cicho i zaczesałam kosmyk fioletowych włosów za ucho.

– Kurwa ścisz to! – Podskoczyłam, upuszczając łopatkę do mieszania na ziemię. – Drę się do ciebie, a ty nie reagujesz. – Wymachiwała dłońmi podirytowana. Zmniejszyłam głośność na głośniku, po czym wróciłam wzrokiem do przyjaciółki.

– Co jest? – Spytałam, gdy wyciągnęła w moją stronę komórkę. Niepewnie ją wzięłam, spoglądając na ekran. Dzwonił Benjamin. Co on do cholery chce? – Tak? – Rzuciłam do słuchawki, podnosząc drewniany przyrząd kuchenny z podłogi.

– Czemu masz do cholery wyłączony telefon? – Warknął i słyszałam, jak krąży po pomieszczeniu. – Przyjechałem do Portland, a ciebie nie ma i nikt nie widział cię od dwóch dni. – Dodał, zanim zdążyłam się odezwać. Westchnęłam ciężko.

– Musiałam sobie wszystko poukładać. – Wyszeptałam, opierając się tyłkiem o blat i pokazałam gestem dłoni, aby mieszała jajecznicę, bo inaczej się spali. – Wyjechałam.

– Martwię się o ciebie i nie tylko ja. – Drugą część zdania powiedział prawie bezdźwięcznie. Zmarszczyłam brwi, a Sophie posłała mi pytający wzrok. Zbyłam ją machnięciem ręki, na co jęknęła z irytacją. – Gdzie jesteś? – Jego głos brzmiał, jakby nie chciał usłyszeć słowa sprzeciwu. 

– Vegas. – Odpowiedziałam szeptem i wtedy nastała kompletna cisza po drugiej stronie połączenia. Zagryzłam zdenerwowana wargę. – Co miałeś na myśli, mówiąc, że nie tylko ty? – Zdobyłam odwagę na zadanie tego pytania. Czułam, jak brzmi odpowiedź, ale musiałam ją usłyszeć, aby nie uznać, że zwariowałam.

Już dawno zwariowałam na jego punkcie...

– Musisz wrócić, aby się dowiedzieć. Aczkolwiek wiem, że potrzebujesz odpoczynku i spokoju. – Odparł ze spokojem. Zacisnęłam wargi, spoglądając na kobietę, która unosiła z zaciekawieniem brew. Gaz był już wyłączony. Czekała, opierając się dłonią o blat.

– Będziemy w kontakcie. – Rzuciłam od niechcenia i się rozłączyłam. Nie miałam mu już nic do powiedzenia. To, że uświadomiłam sobie, co czuję do Deana, nie znaczy, że wszystko już sobie poukładałam w głowie.

– Co jest? - Spytała zmartwionym głosem, lustrując mnie uważnie. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami, chwytając kubek do połowy wypełniony kawą. Upiłam duży łyk.

– Wyłączyłam telefon przed lotem i zapomniałam go włączyć. Martwił się. – Nie kłamałam, ale nie mówiłam całej prawdy. Sophie przyglądała mi się nieprzekonana, ale nie drążyła tematu. Byłam jej za to wdzięczna. – Muszę zapalić. – Oznajmiłam, opuszczając pospiesznie pomieszczenia. W przedpokoju wygrzebałam z kurtki paczkę fajek i fioletową zapalniczkę. Zarzuciłam na ramiona rozpinaną bluzę przyjaciółki i bez słowa wyszłam na ganek. Wsunęła między wargi papierosa, po czym przysunęłam ogień do jego końca. Zaciągnęłam się nikotyną, opierając się o drewnianą barierkę i spoglądając na spokojny poranek w Vegas. Ulicę świeciły pustkami. Ludzie odsypiali nocne życie, które panowało tutaj praktycznie cały rok.

Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała wrócić i zderzyć się z przerażającą rzeczywistością. Nie bałam się ryzykować, ani mówić tego, co myślę. Teraz było inaczej. Na samą myśl, że będę musiała stanąć twarzą w twarz z Deanem, przechodził mnie zimny dreszcz.

– Nie mogę patrzeć, jak się katujesz. – Usłyszałam za sobą głos Sophie. Zerknęłam na nią przez ramię, obserwując, jak podchodzi do mnie. Bez słowa włożyła dłoń do kieszeni mojej bluzy, wyciągając papierosa i zapalniczkę. – Idziemy się dziś najebać. – Postanowiła, na co pokręciłam głową rozbawiona.

Housekeeper [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz