– Nie spal mi tylko kuchni! – Doszedł do mnie głos Sophie z łazienki. Przewróciłam oczami, mieszając dalej jajecznicę na patelni.
– Dobra, dobra... – Wymamrotałam pod nosem, kręcąc biodrami w rytm piosenki. Nuciłam cicho i zaczesałam kosmyk fioletowych włosów za ucho.
– Kurwa ścisz to! – Podskoczyłam, upuszczając łopatkę do mieszania na ziemię. – Drę się do ciebie, a ty nie reagujesz. – Wymachiwała dłońmi podirytowana. Zmniejszyłam głośność na głośniku, po czym wróciłam wzrokiem do przyjaciółki.
– Co jest? – Spytałam, gdy wyciągnęła w moją stronę komórkę. Niepewnie ją wzięłam, spoglądając na ekran. Dzwonił Benjamin. Co on do cholery chce? – Tak? – Rzuciłam do słuchawki, podnosząc drewniany przyrząd kuchenny z podłogi.
– Czemu masz do cholery wyłączony telefon? – Warknął i słyszałam, jak krąży po pomieszczeniu. – Przyjechałem do Portland, a ciebie nie ma i nikt nie widział cię od dwóch dni. – Dodał, zanim zdążyłam się odezwać. Westchnęłam ciężko.
– Musiałam sobie wszystko poukładać. – Wyszeptałam, opierając się tyłkiem o blat i pokazałam gestem dłoni, aby mieszała jajecznicę, bo inaczej się spali. – Wyjechałam.
– Martwię się o ciebie i nie tylko ja. – Drugą część zdania powiedział prawie bezdźwięcznie. Zmarszczyłam brwi, a Sophie posłała mi pytający wzrok. Zbyłam ją machnięciem ręki, na co jęknęła z irytacją. – Gdzie jesteś? – Jego głos brzmiał, jakby nie chciał usłyszeć słowa sprzeciwu.
– Vegas. – Odpowiedziałam szeptem i wtedy nastała kompletna cisza po drugiej stronie połączenia. Zagryzłam zdenerwowana wargę. – Co miałeś na myśli, mówiąc, że nie tylko ty? – Zdobyłam odwagę na zadanie tego pytania. Czułam, jak brzmi odpowiedź, ale musiałam ją usłyszeć, aby nie uznać, że zwariowałam.
Już dawno zwariowałam na jego punkcie...
– Musisz wrócić, aby się dowiedzieć. Aczkolwiek wiem, że potrzebujesz odpoczynku i spokoju. – Odparł ze spokojem. Zacisnęłam wargi, spoglądając na kobietę, która unosiła z zaciekawieniem brew. Gaz był już wyłączony. Czekała, opierając się dłonią o blat.
– Będziemy w kontakcie. – Rzuciłam od niechcenia i się rozłączyłam. Nie miałam mu już nic do powiedzenia. To, że uświadomiłam sobie, co czuję do Deana, nie znaczy, że wszystko już sobie poukładałam w głowie.
– Co jest? - Spytała zmartwionym głosem, lustrując mnie uważnie. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami, chwytając kubek do połowy wypełniony kawą. Upiłam duży łyk.
– Wyłączyłam telefon przed lotem i zapomniałam go włączyć. Martwił się. – Nie kłamałam, ale nie mówiłam całej prawdy. Sophie przyglądała mi się nieprzekonana, ale nie drążyła tematu. Byłam jej za to wdzięczna. – Muszę zapalić. – Oznajmiłam, opuszczając pospiesznie pomieszczenia. W przedpokoju wygrzebałam z kurtki paczkę fajek i fioletową zapalniczkę. Zarzuciłam na ramiona rozpinaną bluzę przyjaciółki i bez słowa wyszłam na ganek. Wsunęła między wargi papierosa, po czym przysunęłam ogień do jego końca. Zaciągnęłam się nikotyną, opierając się o drewnianą barierkę i spoglądając na spokojny poranek w Vegas. Ulicę świeciły pustkami. Ludzie odsypiali nocne życie, które panowało tutaj praktycznie cały rok.
Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała wrócić i zderzyć się z przerażającą rzeczywistością. Nie bałam się ryzykować, ani mówić tego, co myślę. Teraz było inaczej. Na samą myśl, że będę musiała stanąć twarzą w twarz z Deanem, przechodził mnie zimny dreszcz.
– Nie mogę patrzeć, jak się katujesz. – Usłyszałam za sobą głos Sophie. Zerknęłam na nią przez ramię, obserwując, jak podchodzi do mnie. Bez słowa włożyła dłoń do kieszeni mojej bluzy, wyciągając papierosa i zapalniczkę. – Idziemy się dziś najebać. – Postanowiła, na co pokręciłam głową rozbawiona.
CZYTASZ
Housekeeper [18+]
RomanceNie istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwsze, co poczujemy to pożądanie od pierwszego spojrzenia. Miłość to poetyckie określenie pożądania, lecz to mroczna siła, której nie da się oponować.