Chciałam już iść do Caleba po grafik na dziś, ale usłyszałam głośny trzask drzwi, który przykuł moją uwagę. Przystanęłam, spoglądając w kierunku gabinetu dyrektora. W stronę wyjścia szedł ojciec Deana z obojętnym wyrazem twarzy, ale mowa ciała zdradzała, że jest rozdrażniony. Wzbudzał respekt u pracowników, co już dawno zdążyłam zauważyć.
Minął mnie, nie zaszczycając mnie nawet przelotnym spojrzeniem. Odprowadzałam mężczyznę wzrokiem, dopóki nie zniknął za szklanymi drzwiami. Podskoczyłam przestraszona, słysząc dochodzące trzaski z pomieszczenia, w którym pracował szatyn. Zarejestrowałam tylko zaniepokojony wzrok blondyna za ladą recepcji, który mi się przyglądał, gdy ja zrobiłam krok w tył. Bez większego zastanowienia ruszyłam szybkim krokiem do gabinetu i bez pukania weszłam do środka.
Przy samym wejściu leżał rozwalony wazon. Zapewne rzucił nim w drzwi. Utkwiłam wzrok w mężczyźnie, który pochylał się nad biurkiem, zaciskając palce na blacie, których knykcie był już białe od siły zacisku. Jego barki były napięte i ciało szatyna emitowało złością. Na podłoże walały się długopisy, które jak się domyślam, zostały razem zrzucone z segregatorem.
Niepewnie do niego podeszłam i z obawą położyłam dłoń na jego ramieniu. Czułam, jak się spina jeszcze bardziej pod moim dotykiem.
– Dean? – Szepnęłam, próbując dostrzec jego twarz, ale zwiesił jeszcze bardziej głowę, obracając ją w przeciwnym kierunku do mojego. – Dean? – Ponowiłam pytanie nieco głośniej, ujmując jego podbródek i zmuszając, aby na mnie spojrzał. To, co ujrzałam, sprawiło, że zamarłam i wstrzymałam oddech. Jego oczy były przekrwione, a po policzku spłynęła pojedyncza łza. – Co się stało? – Udało mi się wydukać, łapiąc jego twarz w obie dłonie i łącząc nasze czoła ze sobą.
– Zabrał mi hotel. – Wyszeptał, zamykając oczy, a kolejne krople smutku spłynęły. Szybko starłam je kciukami, kręcąc głową, nie wierząc w to, co usłyszałam.
– Jakim cudem? – Spytałam, gdy złapał mnie za przedramiona i stanowczo do siebie odsunął. Przyglądałam mu się z niezrozumieniem. Przejechał dłonią po ustach, robiąc kilka kroków w tył, po czym stanął do mnie tyłem, wyglądając przez okno i wciskając dłonie do kieszeni spodni.
– Nie powiedziałem ci wszystkiego. – Westchnął ciężko. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, przenosząc ciężar ciała na prawą nogę i czekając, aż powie coś więcej. – Hotel prawnie nigdy nie należał do mnie. Część naszego małżeństwa dotyczyło też niego. Po ślubie z Peyton hotel był mój, ale dopiero po narodzinach dziecka należałby do mnie prawnie. – Wyjaśnił, po czym zerknął na mnie przez ramię. – Rozwiązanie małżeństwa równa się ze stratą hotelu i mogłem to przewidzieć, ale nie wierzyłem, że jest aż taki skurwysynem. – Oblizał zdenerwowany wargi, przeczesując nerwowo włosy. – Zabrał mi jedyną rzecz, która sprawia, że mama żyję. – Wyszeptał, zaciskając wściekły usta.
– Na pewno jest jakiś sposób, aby oddał ci hotel. Musi...
– Jest tylko jeden i nie zrobię tego. – Warknął, a jego oczy pokryła warstwa lodu, której nienawidziłam. Spojrzałam na niego pytająco. – Musiałbym ponownie kogoś poślubić i spłodzić w ciągu roku potomka. – Westchnął, na co się skrzywiłam.
– Wie o mnie? – Spytałam, zanim przemyślałam to, co uroiło się w mojej głowie. Zaprzeczył. – Może gdyby dowiedział się o naszym związku... – Zaczęłam myśleć na głos.
– Juliet nie. – Powiedział stanowczo, zmniejszając między nami odległość, po czym złapał mnie w policzkach. – Nigdy więcej nie zmuszę żadnej kobiety do małżeństwa, a zwłaszcza ciebie. Nie chcę, abyś podejmowała pochopne decyzje. To mój burdel, z którym muszę sobie poradzić. – Dodał nieugięty na jakiekolwiek propozycje.
CZYTASZ
Housekeeper [18+]
RomantizmNie istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwsze, co poczujemy to pożądanie od pierwszego spojrzenia. Miłość to poetyckie określenie pożądania, lecz to mroczna siła, której nie da się oponować.