Zapłaciłam taksówkarzowi za podwózkę i wysiadłam. Ruszyłam chwiejnym krokiem ku drzwiom od domu przyjaciółki. Oparłam się ramieniem o framugę, grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kluczy. Zdałam sobie sprawę, że ich nie wzięłam, przymykając ospałe powieki. Kurwa! Wyjęłam telefon z kieszeni i chciałam go włączyć, ale okazało się, że był rozładowany. Po prostu, kurwa, świetnie...
Zrezygnowana usiadłam na fotelu tarasowym, przyciągając kolana do klatki piersiowej. Nie miałam bladego pojęcia co ze sobą zrobić. Zostało mi tylko czekać na Sophir. Raczej wróci przed porankiem. Przynajmniej mam taką nadzieję. Oparłam głowę o kolana, zamykając oczy. Zanim się obejrzałam nadeszła senność, zaciskająca palce na moich ramionach. Przysnęłam w akompaniamencie dźwięków ulicy.
Nie wiem, ile minęło czasu, gdy poczułam silne ramiona, które unoszą mnie w powietrze. Moje usta opuściło ziewnięcie, ale nadal do końca się nie wybudziłam. Przyległam do ciepłego ciała, za to moje się ochłodziło. Nie wiedziałam, co się dzieje i może byłabym przerażona, gdyby nie alkohol w żyłach. Nie chciało mi się walczyć z sennością, więc się jej oddałam. Zasnęłam, słysząc głos, dla którego przepadłam.
****
Obudziłam się z uścisku morfeusza. Uchyliłam powieki i poczułam okropny ból głowy. Nigdy więcej nie piję tyle tequili. Podniosłam się do pozycji siedzącej, przecierając oczy dłonią. Przeciągnęłam się, ziewając. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zdałam sobie sprawę, że jestem w swoim pokoju u Sophie. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana. Jak ja się tu znalazłam?
Przeczesałam palcami włosy, spoglądając w bok. Na szafeczce nocnej stała szklanka wody i tabletka przeciwbólowa. Bezzastanowienia włożyłam ją do ust i popiłam przezroczystą cieczą.
Wstałam i leniwym krokiem skierowałam się do kuchni, gdzie Sophie prowadziła ożywioną rozmowę. Przystanęłam, aby posłuchać, o co chodzi. Podsłuchiwanie jest złe, ale nie będzie to pierwszy grzech, jaki popełnię. Czasami warto stanąć z boku i obserwować i słuchać ludzi. Wtedy można dostrzec więcej niż zazwyczaj.
– Cieszę się, że zadzwoniłeś, bo Bóg jeden wie, ile by siedziała na tym ganku. – Powiedziała ze wdzięcznością, odstawiając kubek kawy na blat. Mówiła do kogoś, kto stał do mnie tyłem. Po ułożeniu ramion widziałam, że jest spięty. – Mimo wszystko nie powinieneś tu przyjeżdżać. – Stwierdziła z powagą i wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyła na mnie zaskoczona. Trochę jej zajęło, zanim mnie zauważyła. Mężczyzna powędrował za nią wzrokiem. Gdy zorientowałam się, kto to jest, moje serce stanęło. W pomieszczeniu zapanowała napięta cisza. – Jak się czujesz? – Spytała zmartwionym głosem, podchodząc do mnie i podając mi kubek kawy.
– Co tutaj robisz? – Wydukałam, nie odrywając wzroku od szatyna, który wyglądał, jakby sam nie wiedział, co chce powiedzieć. Sophie położyła dłoń na moim ramieniu, lekko je masując, jakby chciała dodać mi otuchy.
– Zostawić wam samych? – Wyszeptał mi do ucha, a ja nawet na nią nie spoglądając, przytaknęłam głową. Cały czas wpatrywałam się w Deana, który stał z dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni. Włosy miał w nieładzie, jakby przed chwilą wstał. Niewyprasowaną koszulka opadała na ciemnoniebieskie dżinsy. Podrapał się nerwowo po karku, uciekając ode mnie wzrokiem, ale ja bezprzerwy patrzyłam na mężczyznę.
– Znowu to robisz. – Wyszeptał, oblizując niepewnie wargi. Zmarszczyłam czoło, nie rozumiejąc. – Twój wzrok jest tak natarczywy, że aż onieśmiela. Nie wiem, jak to robisz. – Wyjaśnił, zbliżając się swobodnym krokiem.
– Po co przyjechałeś? – Ponawiam pytanie, przyglądając mu się uważnie. Westchnął ciężko, przejeżdżając palcem po moim nagim przedramieniu.
CZYTASZ
Housekeeper [18+]
RomanceNie istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwsze, co poczujemy to pożądanie od pierwszego spojrzenia. Miłość to poetyckie określenie pożądania, lecz to mroczna siła, której nie da się oponować.