14. Miłość i Cierpienie.

5.1K 262 16
                                    

Ze snu wyrwało mnie głośne pukanie do drzwi. Ziewnęłam, po czym z jękiem przewróciłam się na łóżku, szukając na oślep komórki. Gdy w końcu wleciała w moją dłoń, uchyliłam nieznacznie powieki, spoglądając na ekran. Cyferki na wyświetlaczu wskazywały kilka minut przed ósmą. Dźwięk uderzania w drewno się powtórzył, więc zwlekłam się z kanapy. Na boso skierowałam się do przedpokoju. Przetarłam twarz dłonią, chwytając za klamkę.

- Dzień dobry śpiochu. - Zmarszczyłam zdezorientowana brwi, patrząc, jak Sophie wchodzi do środka. Oniemiała zamknęłam za nią drzwi.

- Co ty tu robisz? - Spytałam, przeczesując palcami poplątane włosy. Ruszyłam za nią do kuchni, gdzie położyła na stole zakupy.

- Powiedziałaś, że masz wolne dzisiaj, więc nie mogłam odpuścić okazji spotkania się z tobą. Poprosiłam szefa, abym dziś nie musiała przychodzić do pracy i się zgodził. - Wyjaśniła, rozpakowując siatkę. Na blacie pojawiły się dwie butelki wina. Na ten widok pokręciłam bezradnie głową.

- Cieszę się, że cię widzę, ale mogłaś przyjechać trochę później. - Stwierdziłam, podchodząc do ekspresu. Wcisnęłam przycisk, a urządzenie wydało z siebie cichy dźwięk. Sięgnęłam do szafki po kubek i spojrzałam pytająco na dziewczynę, a ona rzuciłam, że też chce. - To, co masz za plany? - Zaciekawiłam się, opierając o szafki i krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Może zakupy? - Zaproponowała z wyczuwalną ekscytacją w głosie. Zmrużyłam oczy, unosząc prowokacyjnie kącik ust do góry, wiedząc, co chodzi jej po głowie. - Jakieś wyjście do klubu. - Powiedziała niepewnie, ale widziałam po minie kobiety, że próbuje mnie złamać.

- Mam iść jutro do pracy i ty też. - Zauważyłam, biorąc naczynie z kawą, a następnie dolałam mleka.

- Przecież nie będziemy tam balować do piątej rano. - Prychnęła i podeszła do mnie. Zabrała mi kubek, po czym się z niego napiła. Uniosłam zaskoczona brwi, patrząc, jak delektuje się moim napojem. - Czy ty kiedykolwiek byłaś w klubie? - Spytała, przyglądając mi się uważnie. Przewróciłam oczami.

- Zdarzyło mi się, gdzieś wyjść. - Wzruszyłam ramionami beznamiętnie, biorąc drugą kawę i upiłam łyk. Brunetka wpatrywała się we mnie nieprzekonana. - Dobrze wiesz, że nie miałam na takie rzeczy czasu. - Oburzyłam się, gdy jej wzrok przybrał na intensywności. Uderzyłam dłonią w udo.

- To teraz masz szansę. - Odparła, siadając przy stole. - Znalazłaś czas na pieprzenie się z szefem, to i zajdziesz go na imprezę ze mną. - Stwierdziła, wzruszając obojętnie barkami. Ramiona mi opady na jej porównaniu. - Nie patrz tak na mnie. Obiecałaś mamie, że zaczniesz korzystać z życia, więc to zrób. - Powiedziała z powagą. Westchnęłam ciężko, przyznając jej w myślach rację. Miałam mieć nowy początek i będę się jego trzymać. Zero starego życia.

- Dobra. - Odpuściłam, przewracając oczami. Sophie podniosła się i zaklaskała podekscytowana. Pokręciłam głową rozbawiona.

- To czas na zakupy! - Wykrzyknęła, chcąc już wyjść z pomieszczenia.

- Jadłaś śniadanie? Ja nie i jestem cholernie głodna, więc jeśli mogłabyś opuścić z tonu, byłabym wdzięczna. - Zawołałam, gdy zniknęła mi z pola widzenia. Po chwili znów ją ujrzałam w progu kuchni, a na jej twarzy malował się głupi uśmieszek.

- Zjemy na mieście. - Powiedziała to, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Wzniosłam oczy do sufitu, żałując, że wzięłam to wolne. - Nie marudź, tylko się zbieraj. - Pogoniła mnie gestem ręki.

- Boże zlituj się nade mną i daj mi chwile wytchnienia. - Ułożyłam dłonie do modlitwy. Brunetka nagle zacisnęła palce na moim nadgarstku i pociągnęła mnie w kierunku sypialni. Otworzyła szafę i zaczęła ją przeglądać. Usiadłam na łóżku, a potem jak kłoda opadłam na nie, wpatrując się w sufit.

Housekeeper [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz