Wieczorne spacery zabierały mnie w jakiś inny wymiar. Gdy mam słuchawki w uszach, to już mój pogląd na świat odstaje od rzeczywistości. Puste uliczki pokrywały pomarańczowe światła. Restauracje i puby były pełne ludzi jak to standardowo w każdy piątek. Delikatny wiatr owiewał mi twarz i przeplatał się z fioletowymi włosami. Przemierzałam uliczki miasta, dopóki nie nastał mrok. Wyłączyłam muzykę, chowając słuchawki do kieszeni dżinsowej kurtki. Nałożyłam na głowę kaptur, po czym wcisnęłam dłonie w kieszenie. Zrobiło się już dosyć chłodno, więc przyspieszyłam kroku, aby jak najszybciej znaleźć się w domu. Gdy mijałam ostatnią przecznicę, która dzieliła mnie od bloku mieszkalnego, usłyszałam krzyk. Ten ktoś nie był przerażony, ale wkurzony. Gdy koło mnie przebiegło dwóch zakapturzonych mężczyzn, jakaś część mnie przekonała mnie do sprawdzenia, co się stało w uliczce. O ścianę opierał się jakiś facet, trzymając się za głowę. Podeszłam do niego na niepewnych nogach, próbując wyostrzyć wzrok, aby dowiedzieć się, z kim mam doczynienia.
– Nic panu nie jest? – Spytałam cicho i położyłam dłoń na jego ramieniu z obawą. Szatyn uniósł głowę, aby na mnie spojrzeć. Nawet w ciemnościach dostrzegałam te dwie chłodne tęczówki. – Dean? – Powiedziałam w szoku. Dopiero po chwili dostrzegłam rozcięcie na jego czole. – O mój boże. – Sapnęła, zakrywając usta dłonią. – Zadzwonię po pomoc. – Odparłam, sięgając do kieszeni po telefon, ale moja ręka zamarła, gdy zobaczyłam, jak pokręcił przecząco głową.
– Nic mi nie jest. – Powiedział beznamiętnie, prostując się i odbijając się od muru.
– Ktoś na ciebie napadł. – Zauważyłam, ale on przewrócił oczami i chciał już sobie pójść. Nawet nie wiem, kiedy chwyciłam go za nadgarstek i zacisnęłam na nim palce. Spojrzał na mnie zaskoczony. – Mieszkam za rogiem. Opatrzę cię. – Powiedziałam, nie była propozycja i od razu to zauważył. Przez moment mi się przyglądał, zastanawiając się, ale chyba w końcu uznał, że nie ma wyjścia, bo przytaknął niemal szeptem. Dean szedł ze mną krok w krok. Kiedy znaleźliśmy się pod blokiem, nie ukrył zaskoczenia.
– Mieszkasz tutaj? – Zapytał, nie wierząc. Puściłam jego pytanie miło uszu i wpuściłam go do środka. Zaczął rozglądać się, a ja skoczyłam do łazienki po apteczkę. – Ładnie tu. – Powiedział, gdy weszłam do salonu. Nic nie odpowiedziałam, tylko pokazałam, aby usiadł na kanapie. Zrobił to. Usadowiłam się na swojej zgiętej nodze obok niego. Wyjęłam gazik, po czym przemyłam ranę. Na szczęście nie była jakoś głęboka.
– Co się stało? – Zapytałam, opatrując go. Przeniosłam na moment spojrzenie na jego oczy, które przyglądały mi się nieodgadnionym wzrokiem. Przeklęte ciemne tęczówki były dla mnie zagadką. Mówi się, że oczy to źródło prawdy, ale jego przeważnie nie ukazywały nic. Nie powiem, było to strasznie irytujące. Ciekawiło mnie, co siedzi w jego głowie, ale raczej się nie dowiem.
– Wracałem do domu, gdy dwóch typków mnie zaczepiło. Chcieli mnie okraść, ale na całe szczęście oprócz telefonu nic przy sobie nie miałem. – Odpowiedział, nie przestając mi się przyglądać. Skinęłam ledwo widocznie głową, że rozumiem. Jego wzrok wprawiał mnie w zakłopotanie, które dobrze maskowałam. Rzuciłam zakrwawione waciki na stół, a następnie wyjęłam duży plaster, aby zakleić ranę.
– Gotowe. – Powiedziałam i chciałam się odsunąć, ale jego dłoń zacisnęła się na mojej talii. Otworzyłam szeroko oczy, gdy zaczął się pochylać w moją stronę. Zamarłam jak posąg, obserwując jego poczynania. Nasze twarze dzieliło kilka nielicznych centymetrów. Włosy stanęły mi Dębem, czując ciepły oddech mężczyzny na skórze. – Dean... – Męskie usta zderzyły się z moimi, nie pozwalając mi dokończyć.
Cichy głos w głowie krzyczał, abym go odepchnęłam, ale pożądanie wygrało ze zdrowym rozsądkiem. Pogłębiłam pieszczotę, gdy posadził mnie na sobie okrakiem. Wplątałam palce w jego włosy i za nie pociągnęłam. Szatyn westchnął w moje wargi. Wdarł się językiem do moich ust. Zaczęła się walka o dominację, ale on przewyższał mnie pod każdym względem. Zjechał dłońmi na moje pośladki, zaciskając na nich palce. Poczułam na dole nieznośne pulsowanie. Stawało się ono z każdą sekundą nie do wytrzymania.
CZYTASZ
Housekeeper [18+]
RomanceNie istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwsze, co poczujemy to pożądanie od pierwszego spojrzenia. Miłość to poetyckie określenie pożądania, lecz to mroczna siła, której nie da się oponować.