19. Chaos i spokój.

4.6K 245 35
                                    

Uchyliłam powieki i zaspanym wzrokiem rozejrzałam się po pomieszczeniu. W pokoju panował półmrok. Czekaj, co? Podniosłam się gwałtownie. Co ja tu robię? Byłam na plaży z Deanem, a potem...zasnęłam. Spojrzałam na siebie i byłam w czarnej męskiej bluzce i samych majtkach. Co się odkurwia?! Zeskoczyłam z łóżka i wparowałam do salonu. Nikim w nim nie zastałam, ale doszły do mnie odgłosy z kuchni. Prędko tam się tam znalazłam. Ujrzałam sylwetkę Benjamina, który stał do mnie tyłem i patrzył do lodówki. Miał na sobie tylko czarne spodnie od dresu, a włosy pozostawały w nieładzie. Widziałam, jak mięśnie mężczyzny pracują z każdym ruchem.

Od kiedy pamiętam, był umięśniony i przystojny. Zdarzało się, że odbierał mnie ze szkoły. Dziewczyny z high school wzdychały do niego i nic sobie z tego nie robiły. Po czasie rozeszła się informacja, że jest singlem, to zaczęły z nim otwarcie flirtować, choć spokojnie mógł być ich ojcem. Następnie wszyscy gadali, że miałam cholernie przystojnego tatę i nie wiem, skąd oni wzięli, że był moim ojcem, ale nie wyprowadzałam ich z błędu. Po części mężczyzna nim dla mnie był.

Odwrócił się i gdy mnie ujrzał, uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest, po czym ziewnęłam.

– Jak się spało? – Zaciekawił się, nalewając sobie soku do szklanki. Podeszłam do niego i oparłam się tyłem o blat i zaciskając palce na nim. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami.

– Jak się tu znalazłam? – Spytałam. Podparł się ręką o blat, upijając łyk pomarańczowej cieczy.

– Zniknęłaś na dobre parę godzin i zacząłem się martwić. Wydzwaniałem, ale nie było z tobą kontaktu. Wyszedłem z imprezy i krążyłem się po mieście w poszukiwaniu ciebie. W końcu odebrał Allard z twojej komórki i powiedział, że jesteście na plaży i zasnęłaś. Przyjechałem i cię tu przywiozłem. – Wyjaśnił, przyglądając mi się uważnie. Skinęłam głową, po czym złapałem za materiał bluzki na sobie.

– Przebrałeś mnie?

– Tak. Twoja sukienka była od mokrego piasku, więc przebrałem cię w swoją koszulkę. Nie chciałem grzebać ci w rzeczach. – Wyjaśnił. Jednym haustem opróżnił szklankę, a następnie wstawił ją do zlewu.

Nie byłam zdziwiona. Jak byłam młodsza, upijałam się sama w domu, aby odciągnąć myśli od choroby mamy. Doprowadzałam się do stanu nieprzytomności i też często mnie przebierał, albo trzymał mi włosy, gdy rzygałam. Nigdy mnie po tym nie oceniał, ani nie prawił morałów. Po prostu był, wspierał i pomagał. Zawsze mogłam przyjść do niego i się wygadać.

– Głodna? – Spytał, na co pokręciłam przecząco głową. – Chcesz zapalić? – Uśmiechnęłam się i za nim ruszyłam na balkon. Oparliśmy się o ścianę, po czym wyciągnął paczkę i poczęstował mnie jednym. Wsunęłam papierosa między wargi, a on przysunął zapalniczkę i zapalił jego koniec. Zaciągnęłam się nikotynom, spoglądając na ruchliwą ulicę.

– Gdzie jest? – Zerknęłam na niego, opuszczając rękę ze szlugiem.

– Wyszedł do pracy. – Wzruszył beznamiętnie ramionami. Zrzuciłem ciche „okay" i znów przysunęłam truciznę do ust. – Wróci zapewne wieczorem. – Dodał, nie patrząc na mnie. Szczerze nie spodziewałam się niczego innego. Nawet się cieszyłam. Wczoraj wydarzyło się wiele i musiałam to sobie poukładać.

Wróciłam wspomnieniami do wieczoru z szatynem i mimowolnie się uśmiechnęłam. Spędziłam z nim miło czas. Czy to źle, że czuję się przy nim tak dobrze i tak swobodnie? Nie muszę nikogo udawać. Lubi mnie taką, jaką jestem, a przynajmniej mam taką nadzieję. Odtworzyłam naszą wczorajszą rozmowę. Nie wniosła nic, ale zarazem tak wiele. Zaczynałam powoli rozumieć, dlaczego był taki oziębły i wyniosły. To była tarcza ochrona. Miał problem, który skuł go w kajdanki, do których nie miał klucza, aby się uwolnić. Chciałam mu pomóc, ale nie mogłam nic zrobić, skoro nic mi nie mówił.

Housekeeper [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz