8. Etapy.

6.2K 309 43
                                    

- Co ten skurwysyn zrobił? - Warknęła do słuchawki telefonu. Pozwoliłam spłynąć łzą, które uparcie wstrzymywałam, ale nie potrafiłam walczyć z targającymi mną od środka emocjami. Przetarłam wierzchem dłoni nos, lekko za niego pociągając. - Błagam cię, nie płacz. Ten tyran nie jest tego wart. - Jej głos złagodniał i przesiąkał zmartwieniem.

- Aż taka beznadziejna jestem? - Powiedziałam łamiącym się głosem.

- Nawet nie waż się tak o sobie myśleć. - Zagroziła zła i mogłam sobie wyobrazić jej niezadowolony wyraz twarzy. - Jesteś cudowną osobą. Twój ojciec połamał twoją duszę na małe kawałeczki, a serce zamknął na klucz, przez co teraz boisz się zakochać, bo miałaś taki, a nie inny przykład w życiu. Zniszczył twoje postrzeganie mężczyzn, za co mam ochotę go zadźgać, bo nie każdy jest takim chujem jak on. - Westchnęła ciężko, a ja zadrżałam na słowa brunetki. Miała cholerną rację. To właśnie ze mną zrobił człowiek, który powinien być dla mnie przykładem mężczyzny.

- Wiem. - Odetchnęłam z bolącym sercem. Przetarłam dłonią nagie i zmarznięte udo. Nie wiem, ile już tutaj siedziałam. Jednak krótkie spodenki i cienki sweterek mnie nie ogrzewały. Ręce trzęsły mi się z zimna, ale miałam to w dupie. To było lepsze od wewnętrznego cierpienia, którego zadał mi własny ojciec.

Dlaczego nadal miał nade mną tą pieprzoną władzę? Jakim cudem mógł mnie wciąż krzywdzić? Jak mogłam się od tego uwolnić? Pomimo lat jego nieobecności dalej miał na mnie wpływ. Nie chciałam tego. Pragnęłam, aby porzucił mnie w każdy tego słowa znaczeniu. Może zostawił mnie cieleśnie, ale nadal psychicznie przy mnie trwał. Ta świadomość rozrywała mnie na strzępy.

- Nie to jest najgorsze. - Wyłkałam, przerywając ciszę. Przyjaciółka nie naciskała, tylko czekała, aż sama się odezwę. - W przypływie emocji pocałowałam Deana. - Wyszeptałam, ścierając łzę z policzka.

- Powiedz, że żartujesz. - Prosiła z nadzieją, lecz ja milczała. Usłyszałam w słuchawce, ciężkie westchnięcie. - Dlaczego to zrobiłaś? - Spytała w końcu zrezygnowana. Wypuściłam głośno powietrze z płuc i sama się zastanawiałam. Dlaczego właściwie to zrobiłam? Co mnie do tego popchnęło? Może chciałam być czymś więcej niż niedoskonałością i wiecznym zawiedzeniem? Może miałam nadzieję, że poczuję coś innego niż ból? Może na moment chciałam zapomnieć o tym pierdolonym gównie? Może po prostu pragnęła przestać się kierować rozumem, a zrobić to czego potrzebuje serce? Może szukała ukojenia w ramionach mężczyzny, który nie wie, co to miłość i wierność? Same „może", a żadnych odpowiedzi.

- Byłam zagubiona. - To była jedyna właściwa odpowiedź na to, co się wydarzyło. Nie miała innej bardziej sensowej na ten moment.

- Powinnam być przy tobie. Jesteś tam całkowicie sama. - Powiedziała zła na siebie, na co pokręciłam bezradnie głową, zaciskając palce na urządzeniu. To nie była jej wina i tym bardziej nie powinna się obwiniać. Nie miała wpływu na to, co zrobiłam.

- Jestem już dorosła Sophie. - Westchnęłam cicho, kręcąc palcem kółeczka na udzie. - Świat nie jest kolorowy i usłany różami. Jest malowany ciemnymi barwami, a pod stopami leżą ciernie. - Wyjaśniłam, spoglądając za barierkę na ulice, które zniknęły w mroku.

- Nie Juliet. Świat taki nie jest. Zawiera trochę tego i tego. Jeśli obracamy się wokół odpowiednich ludzi, widzimy kolory, a nie czerń. - Odparła poważnie. Uśmiechnęłam się na jej słowa. Cieszyłam się, że ją miałam. Była moim światełkiem w tunelu, promieniem słońca w pochmurne dni, latarką w ciemny lesie, najlepszą przyjaciółką, jaką mogłam sobie wymarzyć.

- Co ja bym bez ciebie zrobiła? - Spytałam z cichym śmiechem.

- Wolę nawet o tym nie myśleć. - Wyznała i słyszałam, że się uśmiecha. - Powinnaś iść spać. Miałaś ciężki wieczór za sobą. - Wyjaśniła, na co ze smutkiem wydęłam wargi. Miała rację. Byłam cholernie zmęczona, a powieki same mi się zamykały, ale walczyłam z nadchodzącym snem.

Housekeeper [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz