Nie mogę uwierzyć, że on tu jest. Zostawiłam mu mój adres, ale nie spodziewałam się, że przyjedzie od razu. Po prostu nie chciałam wychodzić bez żadnej wiadomości, a nie wiedziałam, co mogłabym napisać. Przestraszyłam się i musiałam wyjść zanim Artur się obudzi. Co to w ogóle było? Właściwie wyznaliśmy sobie miłość, a potem się kochaliśmy. No i byłoby super, ale on jest w Polsce tylko na kilka dni, a potem wróci do Rzymu. A ja znowu zostanę tutaj ze złamanym sercem. Błędne koło. Zostawienie mu mojego adresu było sygnałem, że teraz jego ruch, ale nie byłam pewna, czy to dobry pomysł. Przeszło mi także przez myśl, że może wspólna noc nic dla niego nie znaczyła. Dlatego wyszłam, zostawiając po sobie ślad. Ja nie wiedziałam co robić, więc dałam mu wybór. Ale czy ta noc cokolwiek między nami zmieniła? Nie wiem. To zbyt wiele dla mnie.
Nagle zdaję sobie sprawę, że od dłuższej chwili wpatruję się w Artura ze zdziwieniem. Wciąż nie wiem, czy to dobrze czy źle, że on tu jest, więc zaczynam płakać. Nie wiem dlaczego. Po prostu zalała mnie fala zbyt wielu uczuć. Artur przez chwilę na mnie patrzy, jakby zastanawiał się, czy do mnie podejść czy nie. Jednak w końcu podchodzi do mnie i mnie przytula. Głaszcze mnie po włosach i plecach, co powinno mnie uspokoić, ale szlocham jeszcze bardziej.
Stoimy tak przez kilka minut. Bluza Artura jest mokra od moich łez. Gdy w końcu udaje mi się trochę uspokoić, bez słowa wyciągam klucze do mieszkania i podaję mu je. Ręce trzęsą mi się tak bardzo, że na pewno nie udałoby mi się otworzyć drzwi. Artur bierze ode mnie klucze, chwyta mnie za rękę i razem podchodzimy do drzwi. Wiem, że nie jestem szczególnie gościnna, gdy Artur pomaga mi ściągnąć kurtkę i wiesza ją na wieszaku przy drzwiach. Prowadzę go do środka mojego niewielkiego mieszkania. Jest to kawalerka. Niecałe 30 metrów, ale kocham to mieszkanie. Jest nowoczesne i jednocześnie przytulne.
- Jesteś zły, że wyszłam rano? – pytam cicho, siadając przy stole w kuchni.
- Nie, ale bardzo się o ciebie martwiłem – mówi chłodno. – Znowu ode mnie uciekłaś. Nie wiedziałem, co robić i sądząc po twojej minie, gdy mnie tu zobaczyłaś, nie postąpiłem właściwie.
Nie usiadł obok mnie tylko zaczął przeglądać szafki w kuchni.
- Gdzie trzymasz herbatę? Trzęsiesz się z zimna...
Rzeczywiście się trzęsę, ale nie z zimna. Kiedyś zawsze, gdy było mi smutno, Artur robił mi herbatę z sokiem malinowym i cytryną. Palcem wskazuję mu odpowiednią szafkę. Resztę potrzebnych rzeczy znajduje sam.
Po chwili stawia na stole dwa kubki z parującą herbatą i siada naprzeciwko mnie. Ogarnia mnie znajome uczucie ukojenia i poczucia bezpieczeństwa. Wrażenie jest chwilowe, bo zaraz przypominam sobie, w jakich okolicznościach Artur znalazł się z moim mieszkaniu.
- Wiesz, że powinniśmy o tym porozmawiać... - pyta, a raczej stwierdza. Widzę, że wciąż jest zły, ale próbuje to ukryć. A może tak jak ja próbuje ogarnąć cały ten syf, który zrobiliśmy.
- Wiem – odpowiadam cicho, niemal szeptem. – Artur, co my zrobiliśmy? Przecież to się za bardzo skomplikowało. Nie widzieliśmy się pięć lat. I co? I nagle, jak gdyby nic, poszliśmy do łóżka. Oboje skrzywdziliśmy siebie nawzajem. Pomimo tego wszystkiego spędzamy razem noc. Ja... ja nie wiem co o tym myśleć.
- Wiem, że to popieprzone. Nie powiem ci, co robimy, bo sam nie wiem. Ale wiem na pewno, że nie żałuję ostatniej nocy. Lena, cholera, marzyłem o tym przez ostatnie pięć lat! Wiem, że dużo się wydarzyło, ale musisz wiedzieć, że jeśli tylko będziesz mnie znów chciała, rzucę wszystko żeby z tobą być. Nie żartuję.
- Przecież to nie jest takie proste – mówię przerażona, bo on powiedział to wszystko zupełnie poważnie, bez mrugnięcia okiem.
- Wręcz przeciwnie. Po co to utrudniać? Jeśli tylko oboje będziemy chcieli, możemy znów być razem. Sytuacja jest inna, nie jesteśmy już dzieciakami.
CZYTASZ
ONI
Romance- A więc to koniec, tak? Znów nie dasz mi szansy? Poddasz się i odejdziesz. Znów zostawisz mnie, bo popełniłem jeden cholerny błąd. - Mylisz się - mówię, ocierając łzy wierzchem dłoni. - Być może nie dałam ci szansy pięć lat temu. Być może pięć lat...