Rozdział dziewiętnasty /ONA/

26 1 0
                                    


Obudziłam się w wyjątkowo dobrym humorze, bo dziś wraca Artur. Postanowiłam odłożyć chwilowo trudne tematy. Muszę uporać się z tym sama i nie chcę zwalać mu na głowę takich rewelacji zaraz po powrocie. To temat na inny dzień. Na pewno miał ciężki tydzień. O pojawieniu się mojego byłego chłopaka, bo ciężko nazwać go mężczyzną, opowiem mu, gdy odpocznie... Ewentualnie nigdy. Zobaczymy.

Jest sobota, a ja nie pracuję, więc zaplanowałam, że przygotuję kolację i zorganizuję miły wieczór. Muszę wybrać się na zakupy. Rzadko spędzam czas w kuchni, więc trochę się stresuję. Chcę zrobić lasagne ze szpinakiem, co jest wyzwaniem, biorąc pod uwagę, że Artur właśnie wraca z Rzymu. Zrobię też jego ulubione ciasto - sernik.

Nie widzieliśmy się ponad tydzień, więc już bardzo za nim tęsknię. Od rana jestem bardzo podekscytowana.

O dziesiątej mieszkanie jest już ogarnięte, więc wychodzę na zakupy. Cały dzień mija mi szybko. Udaje mi się nic nie spalić. Jedzenie chyba jest okej. Może to głupie, ale kupiłam sobie także komplet seksownej bielizny.

O osiemnastej idę pod prysznic. Artur powinien być w domu za około godzinę. Zdążę się przygotować i nakryć stół.

Po prysznicu idę do garderoby żeby zdecydować, w co się ubrać. Nagle słyszę jednak dzwonek do drzwi i zamieram. Czyżbym pomyliła godzinę lądowania samolotu? Może godzina lotu została zmieniona i Artur nie powiedział mi żeby zrobić mi niespodziankę.

Narzucam tylko szlafrok żeby nie otwierać mu drzwi w samej bieliźnie jak w kiczowatym filmie i biegnę otworzyć drzwi. Jestem podekscytowana i jednocześnie zawiedziona, że nie przywitam go kolacją tak jak planowałam. Jednak, gdy otwieram drzwi, zamieram i przeklinam się w myślach za to, że nie wyjrzałam przez wizjer zanim otworzyłam.

- Cześć – mówi nieproszony gość, a ja nie wiem jak się zachować. W progu stoi Marcin. Rozważam zatrzaśnięcie mu drzwi przed nosem.

- Co tu robisz? – decyduję się najpierw na zadanie pytanie.

- Chciałem z tobą porozmawiać.

- Marcin, my już nie mamy o czym rozmawiać. Skąd masz mój adres?

- To nie jest ważne – odpowiada spokojnie. – Lena, proszę, porozmawiaj ze mną.

- Owszem, ważne jest skąd masz mój adres, bo osoba która ci go dała nie powinna tego robić. Zakładam, że dostałeś go na uczelni.

- Nie bądź zła. Rzeczywiście, musiałem się natrudzić żeby go dostać, ale to naprawdę ważne. Ostatnio nie chciałaś słuchać moich wyjaśnień. Zrobię wszystko żebyś dała mi szansę.

- Mylisz się. Wysłuchałam cię uważnie, ale twoje słowa niczego nie zmienią. Potrzebowałam cię wtedy. Teraz jest już za późno. Może to zabrzmi brutalnie, ale teraz nie potrzebuję twojej miłości. Potrzebowałam jej dwa lata temu.

- Dlaczego nie dasz mi naprawić tego błędu? – Marcin przybliża się do mnie i próbuje mnie dotknąć.

- Bo tego błędu nie da się naprawić – mówię rozgoryczona. Wiesz, że jestem w szczęśliwym związku, więc po co to robisz?

- Lena, cholera, bo cię kocham.

Narasta we mnie złość. Nie wiem, co mam powiedzieć żeby sobie poszedł. Mam ochotę wykrzyczeć, że go nienawidzę, że zniszczył mi życie. Że zniszczył mnie. Jednak nie mówię nic. Patrzę na niego przez chwilę i chcę po prostu wrócić do domu i zamknąć drzwi. Nie udaje mi się to, bo Marcin blokuje drzwi stopą i chwyta mnie za nadgarstki, nie dając mi odejść. Zaczynam się bać. Nie wiem, co się z nim dzieje. Nie znam go od tej strony.

- Marcin, daj mi spokój. Puść mnie, do cholery. Nienawidzę cię, rozumiesz? Spieprzyłeś mi życie. Nie chcę cię znać!

Wybucham. Mam dość. Jestem tak wkurzona, że mam ochotę krzyczeć na całe gardło. Mam ochotę go uderzyć.

- Kurwa, Lena, pogubiłem się wtedy, ale cię kochałem. I kocham. Nie mogę sobie odpuścić walki o ciebie.

- Nachodzenie mnie w domu wbrew mojej woli nazywasz walką? Odpuść sobie i wynoś się stąd.

- Musi być jakiś sposób, abyś mi wybaczyła.

- Ja pierdolę, Marcin. Odpieprz się! – zaczynam się szarpać. Mam wrażenie, że on zwariował. To nie jest ta sama osoba, którą kiedyś znałam. Mocniej zaciska palce na moim nadgarstku. Próbuję się wyrwać.

- Puść mnie! Nienawidzę cię! Słyszysz? Nienawidzę! Byłam wtedy w ciąży, a ty nie chciałeś mnie znać. Teraz ja nie chcę znać ciebie! – wykrzykuję mu prosto w twarz.

Zrzuciłam bombę. Chociaż nie miałam takiego zamiaru. Do tej pory wiedziały o tym tylko dwie osoby – mój brat i jego narzeczona. Marcin zamiera, ale trwa to tylko ułamek sekundy, ponieważ ktoś nagle rzuca się na niego. Chwilę zajmuje mi zorientowanie się, co się dzieje. W całym tym zamieszaniu nie zauważyłam, że wrócił Artur i natychmiast zareagował. Widzę, jak wyrzuca Marcina przez furtkę.

- Daj jej spokój! Nigdy więcej nie waż się tu pojawiać. Jeśli jeszcze raz się tu pojawisz albo kiedykolwiek będziesz próbował z nią choćby porozmawiać, zabiję cię.

Nie czeka na odpowiedź Marcina. Zamyka furtkę i podbiega do mnie. Po moich policzkach spływają łzy. Osuwam się na ziemię, trzęsąc się ze zdenerwowania. Co to było? Czego on ode mnie chciał? A co najgorsze – dlaczego to powiedziałam? Co mi odbiło? Nie wiedział o tym i tak powinno zostać. Szczególnie, że Artur też na pewno to słyszał.

Artur bierze mnie na ręce i wnosi do mieszkania, szepcząc mi do ucha, że jestem bezpieczna i wszystko będzie dobrze.

Gdy znajdujemy się w mieszkaniu, Artur siada na kanapie i sadza mnie sobie na kolanach jak małą dziewczynkę. Chyba mi to przeszkadza. Nie wiem. Przecież się nie rozpadnę. Nie tym razem. Nie ponownie.

- Przepraszam, że byłeś świadkiem sceny między nami. To musiało być dla ciebie niekomfortowe – mówię wstając.

- Serio to cię martwi? On mógł ci zrobić krzywdę! – Artur jest wyraźnie wzburzony.

- Nic by mi nie zrobił. Ostatnio nie chciałam wysłuchać jego próśb, abym do niego wróciła i chyba chciał ponownie spróbować.

- Widziałaś się z nim wcześniej? Oszalałaś?!

- Był gościem mojego wykładowcy i prowadził zajęcia. Potem chciał ze mną gadać. Nie mogłam się go pozbyć, więc poszliśmy na kawę. Gdy zorientowałam się, o czym chce rozmawiać, szybko wyszłam. To wszystko.

Widzę, że Artur jest zły. Nie wiem, czy bardziej na wieść o ciąży czy o spotkaniu. Pewnie na obie te nowiny.

- Powiedz coś. Wiem, że nie powinnam zatajać tego spotkania przed tobą. Chciałam ci powiedzieć, gdy wrócisz. Wiedziałam, że się wkurzysz. On jest dla mnie nikim, więc to spotkanie nie miało żadnego znaczenia. Nie chciałam siać zamętu między nami.

Widzę jego spojrzenie. Jest mu przykro. Zawiodłam. Jednocześnie go rozumiem i nie rozumiem. Może powinnam mu powiedzieć od razu, ale wiedziałam, że się zdenerwuje i będzie chciał wracać żeby obić Marcinowi twarz. Tylko po co? Po co zajmować się kimś, kto nie jest tego wart? Artur nadal nic nie mówi. Na zmianę patrzy na mnie i na stolik kawowy. Świetnie, pokłóćmy się przez Marcina. Albo gorzej, bo gdybyśmy się pokłócili, przynajmniej wiedziałabym, co myśli. Nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć, więc milczę. Siadam po prostu obok niego i czekam. Chyba kiedyś będzie musiał się do mnie odezwać. A może się mylę?

ONIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz