Rozdział dziesiąty /ON/

37 1 0
                                    


Wczoraj, gdy odwiozłem Lenę do domu, pomyślałem, że to była naprawę udana randka. Jednocześnie czułem się tak, jakby nic się nie zmieniło i jakbyśmy poznawali się od nowa. Czułem się przy niej swobodnie i miałem wrażenie, że ona przy mnie też. Nie było niezręcznie.

Gdy się obudziłem miałem ochotę od razu do niej napisać. Wiedziałem, że poszła do pracy i nie chciałem jej przeszkadzać. A chyba jeszcze bardziej nie chciałem się jej narzucać. Do dwunastej walczyłem ze sobą, aż w końcu nie wytrzymałem i napisałem do niej, czy będzie miała czas po pracy. Nie sprecyzowałem, którą godzinę mam na myśli, ale byłem zaskoczony, gdy odpisała, że kończy o siedemnastej i jeśli mi pasuje to mogę po nią przyjechać i pojedziemy coś zjeść. Od razu mój dzień stał się lepszy. Wygooglowałem najlepsze restauracje w okolicy jej pracy. Oczywiście, jeśli będzie miała ochotę iść w konkretne miejsce, nie będę nic narzucał, ale wolę być przygotowany. Wczorajszy wieczór zorganizowała ona. Ja też muszę się wykazać.

Podjeżdżam pod galerię dziesięć minut wcześniej. Nie chcę, aby musiała na mnie czekać. Wysiadam z auta i odpalam papierosa. Palę rzadko. Zwykle, gdy się denerwuję lub gdy mi się nudzi na imprezach branżowych, wernisażach, itp. Chwilę po siedemnastej Lena wychodzi z budynku. Gdy mnie zauważa, uśmiecha się szeroko i podbiega do mnie, zupełnie tak jak wtedy, gdy była nastolatką i czekałem na nią pod jej szkołą. Całuje mnie na przywitanie. Jest to szybki pocałunek jak wczoraj wieczorem. Wydaje się czymś zupełnie naturalnym, a jednak bardzo mnie zaskakuje i cieszy. Taki drobiazg, a sprawia, że mam nadzieję, że to wszystko może się udać.

- Długo czekasz? – pyta.

- Kilka minut. Przyjechałem trochę wcześniej. Na co masz ochotę?

- Hmm... To bardzo trudne pytanie. Jestem tak głodna, że zjem cokolwiek.

- Okej, to może dzisiaj ja coś zaproponuję.

- W takim razie zdaję się na ciebie.

- Nie chcesz wiedzieć, co to za miejsce?

- Nie. Chcę mieć niespodziankę. Wiem, że masz dobry gust.

- Dobrze, jak sobie życzysz.

Wsiadamy do auta. Gdy wpisuję adres restauracji w nawigację, Lena próbuje zerknąć mi przez ramię.

- Nie ma tak. Jeśli chcesz mieć niespodziankę, nie możesz podglądać.

- A może znam tę knajpę? Wtedy to i tak nie będzie niespodzianka. Dlatego możesz mi pokazać.

- Bardzo sprytnie... Ale i tak ci nie pokażę. Dowiesz się na miejscu albo po drodze, jeśli znasz tę okolicę. Pod warunkiem, że twoja orientacja w terenie się poprawiła, bo zawsze zastanawiałem się, jakim cudem trafiasz do domu.

- Ha, ha, ha – mówi sarkastycznie. – Jak zwykle dobrze się bawisz nabijając się ze mnie.

- Zgadnij, od kogo się tego nauczyłem!

Patrzy na mnie udając oburzoną, jakby nie wiedziała, o co mi chodzi.

- Nie udawaj takiej niewinnej – mówię śmiejąc się z niej.

Nie odpowiada. Zamiast tego wypina w moją stronę język jak mała dziewczynka.

- Cóż za dojrzała riposta.

- Na nic więcej nie zasługujesz – odpowiada szeroko się uśmiechając. Dobrze się bawi. Skąd to wiem? Bo również czuję się doskonale i pamiętam, że zawsze oboje się tak czuliśmy spędzając razem czas. Jestem prawie pewien, że ona także czuje się tak, jakbyśmy przenieśli się do przeszłości. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że to nie przeszłość, a teraźniejszość.

ONIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz