Rozdział dwudziesty pierwszy /ONA/

29 2 4
                                    


Po wyjściu Artura bolesna cisza wypełniła każde pomieszczenie oraz każdą komórkę mojego ciała. Nie dzwoniłam do niego jednak. Czułam, że to nic nie zmieni. Dał mi jasno do zrozumienia, że potrzebuje przestrzeni, więc nie zamierzam na niego naciskać.

Zasnęłam dopiero nad ranem. Nie wiem, co robić, bo nie mam pojęcia, gdzie mógł pojechać. Czy to koniec? Pozwoli, aby nasza bolesna przeszłość przekreśliła przyszłość?

Gdy się budzę, chwytam za telefon. Nie mogę pozbyć się myśli, że to nie do Artura powinnam teraz zadzwonić. Cały czas dawałam sobie prawo do tego, aby nie mówić nic Marcinowi. Czułam się samotna i skrzywdzona. Nie zasłużył żeby wiedzieć, ale wiem, że na pewno zastanawia się nad tym, co powiedziałam. Nad tym, co stało się z naszym dzieckiem... Obiecywałam sobie, że nigdy się nie dowie, że nie zasłużył na bycie ojcem, ani nawet na świadomość, że spłodził dziecko. Jednak mleko się rozlało, a ja nie jestem aż tak bezduszna. Szczególnie, że ta historia nie jest zbyt długa.

Wykasowałam jego numer telefonu już dawno, więc odblokowuję go na Messengerze, aby w ten sposób do niego zadzwonić. Naciskam przycisk wybierania połączenia natychmiast, abym nie zdążyła się rozmyślić.

- Lena? – pyta zaskoczony. Jego głos jest zupełnie inny niż zwykle. Niemal go nie rozpoznałam. Całkiem niedawno się kłóciliśmy i szarpaliśmy, a teraz wydaje się niepewny i przestraszony.

- Tak, to ja. Słuchaj... Musisz wiedzieć, że nie mam ochoty z tobą gadać, ale wiem też, że powiedziałam dzisiaj za dużo i zostawiłam między nami niedopowiedzenie.

- Niedopowiedzenie to chyba nie do końca właściwe słowo – mówi trochę ostrzej, ale zaraz znów łagodnieje. – Czy to prawda? Czy ty..?

Pytanie zawisa w powietrzu. Domyślam się, że pewnie nie jest gotów, aby usłyszeć odpowiedź.

- Spotkajmy się. Dzisiaj. O szesnastej. Tam, gdzie poprzednio. Nie obiecuję ci nic więcej oprócz wyjaśnienia tego, co wczoraj powiedziałam.

- Okej. Będę. Do zobaczenia.

Oddycham głęboko żeby opanować emocje. To kolejna rozmowa, którą odbędziemy o trzy lata za późno. Może powinien znać prawdę już wtedy, ale nie sądzę, aby w jakikolwiek sposób zmieniło to jego postępowanie. A może się mylę? W każdym razie skoro zaczęłam, muszę pozwolić mu poznać tę historię.

Przez kilka godzin snuję się bez celu. Nie jestem w stanie nic zjeść. Wypijam tylko trzy kawy. O czternastej w końcu przestaję udawać, że się nie denerwuję i po prostu idę pod prysznic żeby przygotować się na trudną rozmowę z Marcinem. Stoję pod strumieniem gorącej wody dużo dłużej niż to konieczne, ale dzięki temu czuję się zrelaksowana choć w minimalnym stopniu. Gdy w końcu kończę, suszę włosy i nakładam delikatny makijaż, aby zakryć oznaki niewyspania. Nie wiem, jak powinnam ubrać się na to spotkanie, ale zupełnie nie mam siły się na tym zastanawiać. Zakładam po prostu legginsy i za duży sweter. Nie jestem pewna, czy powinnam prowadzić samochód, ale potrzebuję jeszcze chwili samotności, a nie miałabym na nią szans ani w komunikacji miejskiej, ani w taksówce.

Będę w kawiarni kilka minut przed czasem, ale nie szkodzi. Czuję, że powinnam być wcześniej skoro to ja zaproponowałam spotkanie. I tak nie wysiedziałabym już ani minuty w domu. Chciałabym opowiedzieć o moich planach Arturowi, ale nie wiem, czy w ogóle by go to obchodziło. Odpędzam od siebie tę myśl. Jeden problem na raz, bo inaczej oszaleję.

Gdy wchodzę do kawiarni, zaskoczona zauważam, że Marcin już jest. Pewnie również się denerwował lub kierowały nim jakieś inne powody. W każdym razie dotarł przede mną i zająć ten sam stolik w kącie, co poprzednio.

ONIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz