- Lena, jeśli nie chcemy się spóźnić, za piętnaście minut musimy wyjść! – Artur krzyczy do mnie z pokoju. Jestem w łazience i na ostatnią chwilę próbuję się doprowadzić do ładu.
Artur częściowo przeprowadził się do mnie. Resztę rzeczy przewiózł już do nowego domu. Niestety, będziemy mogli wprowadzić się dopiero za kilka tygodni, ponieważ czekamy na zamówione meble.
- Nie chce mi się tam iść – jęczę wychylając głowę przez drzwi. Artur nie patrzy w moją stronę, bo jest w trakcie zapinania koszuli.
- Chyba muszę ci przypomnieć, że to twoi znajomi, a nie moi.
- Ty nie masz tu znajomych, farciarzu.
Nie powinnam się śmiać. Rzeczywiście, Artur nie ma jeszcze znajomych w Gdańsku, ale to nic dziwnego skoro mieszka tu zaledwie od kilku tygodni.
- To co, zostajemy w domu? – pyta ironicznie. Wie, że się na to nie zgodzę. Obiecałam znajomym ze studiów, że w większym gronie opijemy koniec roku akademickiego i zdane egzaminy. Przed nami tylko obrony. Umówiliśmy się, że przychodzimy z osobami towarzyszącymi. Kuba, najbliższa mi osoba na studiach, przez wiele dni męczył mnie, abym przyprowadziła Artura, bo chce go zobaczyć. Nie byłam zachwycona tym pomysłem, bo byłam pewna, że Artur nie będzie miał ochoty iść. I może tak jest, ale zupełnie nie dał tego po sobie poznać. Zgodził się od razu. Ja natomiast miałam wątpliwości. Nie chciałam mieszać tych dwóch światów. Ludzie z uczelni nie mają pojęcia, jaka jestem naprawdę. Znają i lubią, jakąś wykreowaną część mnie. Artur może być nieco zdziwiony.
W czasie, gdy poznałam tych ludzi, chciałam odciąć się od dawnej siebie. Stać się nową osobą. Nie chciałam, aby ktokolwiek wziął mnie za smutną dziwaczkę. Choć był to chyba najgorszy czas w moim życiu, nikt o tym nie wiedział.
Szybko kończę makijaż, bo wiem, że w końcu muszę wyjść z łazienki. Gdy wchodzę do pokoju, widzę, że Artur zawiesza wzrok na moim ciele. Nie powinnam się dziwić – mam na sobie tylko bieliznę. Trwa to dosłownie sekundę. Wiem, że nie chce opóźniać naszego wyjścia jeszcze bardziej.
O wiele bardziej wolałabym zostać w domu. Ostatnio spędzamy razem tak niewiele czasu, że jestem niemal zła, że poświęcimy wolny wieczór na to wyjście.
W milczeniu podchodzę do garderoby i wyjmuję z niej moją ulubioną czarną sukienkę. Jest luźna i sięga mi do połowy łydki, więc zawsze czuję się w niej swobodnie.
- Ładnie wyglądasz.
Artur znienacka podchodzi do mnie i całuje mnie w skroń. Uwielbiam te drobne gesty. Często niespodziewanie całuje mnie w skroń, policzek, czoło... a nawet w stopę. Mogłabym tak wymieniać bez końca.
- Ty też dobrze wyglądasz – odpowiadam w końcu. Naprawdę wygląda nieźle. Mam na sobie czarne jeansy, białą koszulę i marynarkę – klasycznie, ale niezobowiązująco. Miękną mi kolana. Nie mogę się doczekać powrotu do domu... Już teraz wiem, że w ciągu najbliższych spotkań z koleżankami będę wysłuchiwać ich ożywionych rozmów o moim chłopaku.
- Gotowa?
- Zrobiłeś to specjalnie, prawda? – posyła mi pytające spojrzenie, bo nie ma pojęcia o co mi chodzi.
- Wystroiłeś się.
- Słucham? Czy ty właśnie powiedziałaś swojemu facetowi, że się wystroił?
- Tak, dokładnie. Zrobiłeś to specjalnie żeby moje koleżanki przez tydzień gadały, jaki jesteś boski.
- Mogę się przebrać. Założę dres i klapki.
CZYTASZ
ONI
Romance- A więc to koniec, tak? Znów nie dasz mi szansy? Poddasz się i odejdziesz. Znów zostawisz mnie, bo popełniłem jeden cholerny błąd. - Mylisz się - mówię, ocierając łzy wierzchem dłoni. - Być może nie dałam ci szansy pięć lat temu. Być może pięć lat...