Rozdział trzynasty /ONA/

27 0 3
                                    

- Dokąd idziemy?

- Myślałem, że może po prostu pojedziemy do mnie.

- Mam ochotę na drinka. Co powiesz na mały przystanek?

- W sumie, czemu nie... Ale chyba oboje jesteśmy samochodami.

- Nie bądź sztywny. Przyjedziemy po nie jutro – namawiam go, bo zamierzam uczcić jego sukces, choćby jednym drinkiem, czy mu się to podoba czy nie.

- Jakieś propozycje, co do miejsca?

- Owszem. Znam fajny bar jeszcze w czasów studiów. Ale musisz obiecać, że nie będziesz się śmiać, jeśli wezmę kolorowego drinka.

- Doskonale wiesz, że tego nie mogę ci obiecać.

Droga do baru zajmuje nam zaledwie dziesięć minut pieszo. Nie było sensu brać taksówki. Nie wiem, czy Artur ma ochotę tu być, ale nie protestował, a drink dobrze nam zrobi. Mam wrażenie, że głowa wybuchnie mi od nadmiaru wrażeń i emocji. Wisi nad nami widmo poważnej rozmowy, ale w tej chwili pragnę odwlec ją choćby o kilkadziesiąt minut.

- Bar czy stolik? – pyta Artur, gdy wchodzimy do środka.

- To zależy. Jeden drink i do ciebie czy zostajemy dłużej?

- Drink i do domu – postanawia szybko.

- A więc bar.

Chłopak zgadza się ze mną skinieniem głowy i prowadzi mnie do dwóch wolnych miejsc.

- Czego się napijesz?

- Cosmopolitan.

- Myślałem, że wybierzesz coś bardziej wymyślnego.

- Jednak stawiam na klasykę.

Doceniam, że Artur nie śmieje się ze mnie, chociaż wie, że to mój ulubiony drink, odkąd byłam nastolatką. Kiedyś wybierałam go przez fascynację „Seksem w wielkim mieście", a teraz naprawdę go lubię.

- A ty? – pytam chyba bardziej, aby podtrzymać rozmowę niż z ciekawości.

- Chyba potrzebuję czegoś mocniejszego – mówi, po czym zamawia moje drinka oraz whisky z lodem.

Korci mnie, aby poruszyć jeszcze temat wystawy, ale wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie ma na to ochoty. Lawirujemy więc wokół nic nie znaczących tematów dopóki barman nie stawia przed nami alkoholu. Artur bez słowa bierze swoją szklankę i jednym haustem wypija jej zawartość, a następnie przesuwa w kierunku barmana gestem prosząc o następną.

- Przepraszam. Potrzebowałem tego. To był stresujący dzień.

Nie musi się usprawiedliwiać, przecież sama chciałam tu przyjść.

- Wiem, nie przejmuj się.

- Nie chcę żebyś pomyślała, że uda nam się uniknąć tej rozmowy.

- Przecież rozmawiamy cały czas – droczę się z nim. Doskonale wiem, co ma na myśli.

- Lena... Wiesz, że nie możemy tego unikać. Im szybciej pogadamy, tym lepiej.

- Kiedy zrobiłeś się taki odpowiedzialny?

- Myślę, że gdzieś pomiędzy tym jak mnie zostawiłaś a końcem użalania się nad sobą.

- Auć. To zabolało. Ale w punkt. Wiem, że masz rację, ale marzę o tym, abyśmy mogli upić się i spędzić ten wieczór bez zobowiązań.

- Chodzi ci o seks bez zobowiązań?

- Prześmieszne. Ale w sumie...

- W tym wypadku zobowiązania mi nie przeszkadzają.

ONIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz