Rozdział szesnasty /ON/

25 0 0
                                    


Kilka tygodni później

Z trudem wygospodarowaliśmy wolny weekend specjalnie po to, aby oficjalnie powiedzieć moim rodzicom, że znów jesteśmy razem. Trwa to już na tyle długo, że chyba nie musimy robić z tego tajemnicy. Czuję się zobowiązany powiedzieć rodzicom, że nie mieszkam już we Włoszech. Jeśli zwlekałbym z tym zbyt długo, mogliby poczuć się oszukani.

- Denerwuję się – mówi Lena, gdy otwieram furtkę, gdy otwieram furtkę prowadzącą do domu moich rodziców. Może to głupie, ale nie uprzedziłem ich wcześniej, że przyjdę na ten obiad z Leną. Sam nie wiem, czy brakowało mi czasu czy odwagi. Zawsze mnie wspierają, ale zdarza im się dać mi do zrozumienia, że się ze mną nie zgadzają. Byli rozczarowani, gdy Lena mnie zostawiła i obwiniali mnie o to. Co prawda słusznie, ale i tak zabolało.

- Nie masz powodów do obaw. Ucieszą się, że przyszłaś. Martwi mnie bardziej, jak zareagują na mój widok obok ciebie.

Próbuję trochę rozładować atmosferę, ale chyba nie za bardzo mi to wychodzi.

- Czekaj... Oni nie wiedzą, że mnie przyprowadzisz?

Widzę, że jest wkurzona, że stchórzyłem. Może przy Lenie rodzice odpuszczą sobie prawienie morałów.

- Przepraszam, stchórzyłem. Powiedziałem, że przyprowadzę kogoś ważnego dla mnie.

- Wymyśliłeś wspaniałą niespodziankę. Na pewno wcale nie będzie niezręcznie.

Jej głos ocieka sarkazmem i wiem, że ma rację. „No cóż, nie ma już odwrotu" – myślę i naciskam na dzwonek.

- Nie cierpię cię – szepcze Lena i widzę jak bardzo jest spięta.

- Będzie dobrze, zobaczysz.

Chcę dodać jej otuchy, chociaż sam boję się niczym dziesięciolatek, który rozwalił sąsiadowi okno piłką.

Słyszę kroki po drugiej stroni drzwi. To chyba mama. Głośno przełykam ślinę. Słyszę, że Lena oddycha szybko i płytko. Mama otwiera drzwi i uśmiecha się na mój widok. Lena stoi odrobinę z boku, więc nie zauważa jej od razu.

- Cześć, mamo – mówię, ale nie jestem pewien, czy mnie usłyszała. Wpatruje się moją dziewczynę, jakby zobaczyła ducha.

- Dzień dobry, wspaniale znów panią zobaczyć.

Lena przerywa niezręczną ciszę. Wiem, że powinienem zrobić to ja.

- Lenka...

Oboje z ojcem zawsze zwracali się do niej zdrobniale. Mama mówi tylko tyle, po czym zamyka ją w uścisku. „Fajnie mamo, a własnego syna, którego nie widziałaś trzy miesiące, nie przytulisz. To tylko moje myśli. Cieszy mnie reakcja mamy. Widzę, że Lena się rozluźnia.

- Krzysztof, chodź tu szybko. Musisz zobaczyć, kogo przyprowadził Artur. – krzyczy do ojca, a następnie zwraca się do nas. – Przepraszam, ale chyba sami rozumiecie, że to dość niecodzienne zobaczyć was razem.

- Wiem, że nie spodziewali się mnie państwo. Myślałam, że Artur wyjaśnił, ale... - nie kończy, bo matka jej przerywa.

- Baliśmy się, że oświadczy nam dzisiaj, że oświadczył się jakiejś, której nie raczył nam przedstawić. Miło, że postanowiłaś nas odwiedzić po tym wszystkim, co stało się między wami.

- Mamo... Przepraszam, ale chyba doszło do nieporozumienia. Zaraz wszystko wam wyjaśnię. To znaczy wyjaśnimy – mówię, bo widzę, że mama nie do końca, czemu przyszedłem do nich razem z Leną.

ONIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz