Azjatyckie romanse to naprawdę coś innego. I pewnie mówię to nie pierwszy raz, i zresztą bardzo dobrze. Oglądałem ostatnio film sprzed ponad dwudziestu lat "Spragnieni Miłości". Fabularnie niewiele w nim się stało, a wcale nie sprawiał wrażenia pustego. Myślę, że tempo filmu zostało świetnie dobrane do tematu.
Zakochałem się w zdjęciach. To było takie ładne, do licha! Postaci fizycznie nie posuwały się daleko, a chemia jaka między nimi uderzyła mnie od ich pierwszego spojrzenia. No i muzyka, też całkowicie na plus. Szczególnie Yumeji's theme. Wprawiała mnie w niezwykły nastrój w połączeniu z ujęciami tej postaci. Jedyne, co mi zgrzytało, to przejścia scen, które jedna po drugiej nie wydawały się połączone. Tak jakby ktoś wrzucił tam pewne urywki, nie myśląc o płynności, z jaką powinny nastawać po sobie. Nieco wybijało mnie to z rytmu.Można powiedzieć, że to film specyficzny, nie dla każdego. Osobiście uważam go za mistrzostwo romansu. Chciałem o nim wspomnieć, bo mnie absolutnie zachwycił. Kolega, który zabrał mnie na to do kina, pewnie nigdy tego nie przeczyta, ale jestem wdzięczny za ten przypadkowy wypad! Widzicie, co może wyjść z rozmowy o policyjnych kdramach?
![](https://img.wattpad.com/cover/259677925-288-k451155.jpg)
CZYTASZ
Szuflada Popkulturalna
Non-FictionŻycie jest jak tramwaj~ Lubisz rozmawiać o filmach i serialach? Siedzisz w wielu fandomach? Uważasz się za nerda lub otaku? Mola książkowego? Drzwi otwarte!