8

21 2 0
                                    

31 października


Cała szkoła ma na sobie kostiumy, a jeżeli nie to chociaż jakiś element świadczący o tym że jest Halloween. Po stroju łatwo zauważyć komu na tej maskaradzie zależy. Przez cały dzień widziałem dużo, a jeszcze więcej ludzie pokażą wieczorem. Ale nie obchodzi mnie to, tak samo jak sama istota tego święta. Chociaż nie... W tym roku obchodzi mnie jednak odrobinkę. Ale to wszystko przez Josha i też tylko w tym kontekście, że on się przebrał. A tak to w dalszym ciągu mam gdzieś to całe Halloween.

Przebrał się za wampira. I zdecydowanie przy nim wymięka ta beznadziejna imitacja wampira ze ,,Zmierzchu". Włosy dalej miał w tym artystycznym nieładzie, widziałem, że twarz ma bledszą, więc na pewno w użyciu był jakiś jasny puder. Miał trochę sztucznej krwi na policzku i o ile dobrze widziałem chyba jakimś sposobem wydłużył swoje zęby, żeby faktycznie wyglądały jak kły. Założył białą koszulę, której dwa górne guziki nie były zapięte. Dalej miał czarne dżinsy i martensy. Wyglądał cudownie.

Nie obchodzi tego święta już od lat, a ostatni raz na zbieraniu słodyczy byłem chyba jak miałem z dziesięć lat. Później przestało mi się to podobać i tak już zostało. Chociaż widok Josha w tym stroju sprawił, że mógłbym przeżywać ten dzień ze dwa razy w miesiącu...

Najpierw przestałem lubić to święto, to całe przebieranie się i wszystko. Nie chodzi o duchy albo potwory, nie ma się czego bać w tym wszystkim. Jednak dopiero jakiś czas temu zacząłem to bardziej rozgrzebywać i się nad tym zastanawiać tak na poważnie.

Każdy nosi maski (może nie koniecznie dosłownie), ale czy nie robimy tego na co dzień? Wyjątkowo w tym dniu nikt nie zachowuje się normalnie, a wszyscy przebrani wczuwają się w swoją rolę. Nawet taki Josh. Założę się, że już udawał, że chce kogoś ugryźć w szyję, albo udawał, że słońce robi mu krzywdę, albo nawet postarał się o bardziej wyniosłe słownictwo jak na wampira przystało.

Takie zmiany nie koniecznie mi przeszkadzają, bardziej dają mi pole do rozmyślań o nich. Bo jednak każdy nosi maski, a wiele osób jeszcze ma odwagę temu zaprzeczać. Przecież to takie normalne, że ludzie zmieniają swoje zachowanie w zależności gdzie są i kto koło nich jest. Banalny przykład: przy rodzicach i rodzinie nie wypada przeklinać, więc starasz się to kontrolować. Ale przy znajomych to już inna bajka, skoro możesz czuć się swobodnie i przeklinać do woli, bo oni ostatecznie i tak nie zwrócą na to uwagi.

To jest tak automatyczne, że nie zauważamy tego, a jednak nie sposób zaprzeczyć, że tak nie jest, więc jak ktoś zaprzecza posiadaniu masek, wtedy trochę mnie to wkurza, irytuje. Bo w końcu jest to kłamstwo.

Ludzie bardzo chcą bawić się w Halloween i przebieranki, i odgrywanie ról, a zapominają jakimi dobrymi aktorami są na co dzień, kiedy o tym nie myślą i się nawet nie starają!

Gorzej tylko jak ktoś manipuluje tymi maskami, a później ludźmi. Najgorszy typ ludzi. Pokażą ci to co chcesz widzieć, a sami często nawet nie wiedzą kim naprawdę są. Krzywdzą tym innych, i dobrze o tym wiedzą, ale czy wiedzą jak bardzo krzywdzą tym siebie? Już nawet nie chodzi o to jak męczące jest to ciągłe zmienianie ról, osobowości i charakteru.

Ale chyba za bardzo odleciałem...

W każdym razie maski nie są dobre, ale też nie jest to dla nas bezpieczne pokazywać wszystkim to kim jesteśmy naprawdę.

Bez udawania.

Bez bycia skrzywdzonym.

Czasem jest tak, że wystarczy sekunda nieuwagi, żeby maska lekko opadła.

Wtedy dzieją się rzeczy nieoczekiwane...

Straszne...

Raz, tylko raz coś takiego stało się ze mną, przez krótką chwilę pozwoliłem, nie, nie pozwoliłem, straciłem kontrolę nad samym sobą i nad tą maską. Przestałem kontrolować to coś we mnie na króciutką chwilę...

To było złe.

Boję się, że to wróci...

____________________

(602 słowa)

Witajcie!
Przede mną trzy miesiące wakacji, więc liczę, że uda mi się dokończyć tego fanfika, ale nic nie obiecuję!

Nonsense Verses // Joshler [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz