17

11 2 0
                                    

11 listopada

Nie mogłem spać. Właściwie to dalej nie mogę. W zasadzie jest już grubo po północy, ale ja dalej odtwarzam w głowie  moją randkę z Joshem. Analizuję czy przypadkiem nie powiedziałem czegoś nieodpowiedniego, czy nie wyszedłem na głupka przez coś co zrobiłem... Natrętne myśli...

Piszę przy włączonej lampce nocnej, lubię kiedy jest ona jedynym źródłem światła w moim pokoju. Wszystko wygląda tak... komfortowo, przytulnie. Ale też wszystkie cienie padają pod innym kątem, wszystko wygląda inaczej w zależności od pory dnia czy nocy. Czasem myślę, że z niektórych cieni faktycznie coś mogłoby wyjść...

Otacza mnie mrok, więc co idzie za prostym rozumowaniem ludzi, otacza mnie czerń. Jednak rozproszona tą odrobiną światła, której akurat potrzebuję do zapisania tych słów.

Pewnie nie jestem jedyną osobą, która lubi kolor czarny i uważa, że jest to kolor na tyle wręcz neutralny, że może być noszony wszędzie przy każdej okazji. Wesele, pogrzeb, randka, czy zwykłe wyjście na zajęcia. Cokolwiek czarnego będzie pasować.

Czasem mam wrażenie, że dzięki niemu można widzieć, ale też ukrywać. Niczym przysłowiowe dwie strony medalu. Jest wyrazem elegancji, żałoby, w niektórych kulturach nawet szczęścia. Czerń sprawia, że widać po kimś gorszy dzień, chęć ukrycia się. Ten kolor sprawia, że zastanawiamy się co się pod nim, w nim, kryje. Ktoś zakłada czarną bluzę tylko dlatego, że była pierwszą lepszą z brzegu albo dlatego, że była jedyną czystą. Nie musi mieć to większego znaczenia.

Ta czerń, częściowy mrok otaczający mnie wydaje się być inny. Jest komfortowy, może nawet przyjemny. Kiedy jest noc, a ja dalej nie śpię mam wrażenie jakby czas nie istniał albo przynajmniej czas niewiarygodnie mocno zwolnił.

Ile osób w tym mieście też nie śpi? Albo na świecie? A Josh? Czy on też tak jak ja rozmyśla nad przebiegiem naszego spotkania? Ciekawi mnie co tak naprawdę może o mnie myśleć...

Wiem, że za dużo myślę, ale nic na to nie poradzę, myśli same do mnie przychodzą, a ja je tylko rozwijam. Tak jakbym dostał kłębek włóczki albo kilka kłębków i starał się znaleźć ich koniec przez rozwijanie ich. To takie proste zacząć je rozwijać, ale ciężko to zatrzymać. w końcu kłębek jest kulą, a kiedy się ją wypuści z rąk ta się rozwija, tym razem bez kontroli. Tak czasem odczuwam swoje myśli, zazwyczaj mam nad nimi kontrolę, ale nie zawsze udaje mi się je powstrzymać...

Dzisiaj jest inaczej, nie śpię, ale moje myśli są pod moją kontrolą, dlatego ten czas, w którym piszę te słowa jest taki przyjemny. Nie jestem więźniem ani myśli, ani nocy.

Wracając do chwili, w której się obecnie znajduję: Chciałbym, aby to Josh był moim światłem w ciemności.

_________________________
(430 słów)

Wróciłam wczoraj z Belgii, elo XD

Nonsense Verses // Joshler [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz